Operacja "Powstający Lew": Izrael uderza w irański program nuklearny.


Około godziny 5:30 rano czasu lokalnego Teheran obudził się od eksplozji. To, co od dni „wisiało w powietrzu”, właśnie się wydarzyło - Izrael przeprowadził masowy atak na irański program nuklearny i nie tylko. Izraelskie Siły powietrzne w ramach operacji o kryptonimie „Powstający Lew” najpierw unieszkodliwiły irańską obronę przeciwlotniczą, a następnie uderzyły w ponad 100 celów na terenie Iranu. W wyniku ataku przeprowadzonego m.in. za pomocą samolotów F-15, F-16 i F-35 zniszczona miała zostać główna placówka wzbogacania uranu w Natanz, a w ramach ataków na cele mieszkalne zginęli czołowi dowódcy Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej oraz naukowcy programu nuklearnego.

Chwilę po pierwszych eksplozjach Minister Obrony Izraela - Izrael Katz przekazał, że Tel Aviv w ramach operacji „Powstający Lew” przeprowadził „prewencyjny atak na Iran”, a po chwili ogłosił także „stan wyjątkowy w Izraelu” z uwagi na spodziewany odwet Iranu. Katz stwierdził, że to „moment definiujący dla Izraela”. Rzecznik IDF potwierdził natomiast, że atak był wymierzony w program nuklearny Iranu. A za atak odpowiadały izraelskie siły powietrzne, w liczbie ponad 200 samolotów.

Na czas tworzenia tego materiału wstępnie potwierdzone zostały uderzenia w:

  • Tabriz
  • Kermanshah
  • Teheran
  • Arak
  • Isfahan
  • Natanz

Wiadomo, że cztery ostatnie lokalizacje są w różny sposób powiązane z irańskim programem nuklearnym. Tabriz to duża baza lotnicza, natomiast Kermanshah ośrodek rakietowy. W momencie pisania tego tekstu atak dalej trwa. Tu widzimy nagrania po eksplozjach na lotnisku Tabriz.

Z kolei na tym nagraniu widzimy izraelskie myśliwce F-15, F-16 oraz F-35 wyposażone w bomby JDAM oraz GBU-39, które stanowiły główną platformę ataku. IDF podążał jasną strategią - najpierw unieszkodliwić obronę przeciwlotniczą przeciwnika, a następnie niszczyć wysokowartościowe cele z powietrza.

Co ciekawe Izrael miał również zaatakować małymi dronami, które zostały wystrzelone przez agentów Mossadu operujących w Iranie - niejako nawiązując do niedawnego ukraińskiego ataku w ramach operacji “Pajęczyna”. Mossad miał sam stworzyć te drony w bazach powstałych na terenie Iranu. Izrael musiał wykazać się kreatywnością, ponieważ IDF nie posiada wielu powietrznych tankowców by prowadzić wielką operację powietrzną, cały czas, 1500km od swoich granic. Mały drony zostały użyte do eliminacji celów ludzkich.

Skutecznie. Irańskie media rządowe dość szybko potwierdziły, że w atakach zginęli:

  • Generał Major Mohammad Bagheri - Szef Sztabu Sił Zbrojnych Iranu
  • Generał Major Hossein Salami - Głównodowodzący Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej
  • Generał Major Gholamali Rashid - dowódca centralnego dowództwa Khatam-al Anbiya
  • Kontradmirał Ali Shamkhani - były dowódca irańskiej marynarki wojennej

oraz dwóch naukowców programu nuklearnego:

  • Fereydoon Abbasi, fizyk zajmujący się energią jądrową i były szef Irańskiej Organizacji Energii Atomowej
  • Mohammad Mahdi Tehranchi, kolejny naukowiec zajmujący się bronią jądrową, zaangażowany w irański program jądrowy

IDF posiadając sprawdzone informacje wywiadowcze uderzyło w miejsca zamieszkania tych osób, skutecznie ich eliminując (najpewniej wraz z rodzinami). Sam ten fakt może świadczyć o tym, że Iran uważał ostrzeżenia o rychłym izraelskim ataku za blef - inaczej te wysokoprofilowe osoby nie znajdowaliby się we własnych mieszkaniach.

Niemniej, co może jeszcze bardziej bolesne dla reżimu Ajjatolahów, IDF miało porazić placówkę wzbogacania uranu w Natanz - według Tel Avivu bardzo dotkliwie, niszcząc ją. Ośrodek znajduje się 225km na południe od Teheranu.

Według wojska, izraelskie siły powietrzne zniszczyły podziemną część obiektu, w której znajdowała się „wielopoziomowa hala wzbogacania uranu z wirówkami, pomieszczenia elektryczne i inna infrastruktura pomocnicza”.Ataki zniszczyły również „kluczową infrastrukturę umożliwiającą dalsze funkcjonowanie obiektu i postępy irańskiego programu jądrowego”.

I to właśnie neutralizację irańskiego programu nuklearnego Netanyahu oraz IDF podawali za główną motywację stojącą za atakiem.

„W ostatnich miesiącach Iran podjął kroki, których nigdy wcześniej nie podjął, kroki mające na celu wykorzystanie wzbogaconego uranu do celów militarnych. Jeśli nie zostanie powstrzymany, Iran może wyprodukować broń jądrową w bardzo krótkim czasie. Może to nastąpić za rok. Może to nastąpić w ciągu kilku miesięcy, w mniej niż rok. Stanowi to wyraźne i realne zagrożenie dla samego przetrwania Izraela.” powiedział Benjamin Netanyahu.

Niejako na potwierdzenie słów Netanyahu IAEA - Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej w tym tygodniu, po raz pierwszy od 20 lat, formalnie odnotowała złamanie przez Iran obligacji wzywających do braku proliferacji.

Wcześniejszy raport IAEA stwierdzał, że Iran wzbogacił uran do czystości 60%, co wystarcza do wyprodukowania dziewięciu bomb atomowych.

Po ataku na Natanz IAEA nie odnotowała jednak przekroczenia norm promieniowania.

Jaka była odpowiedź Iranu na to wszystko? Na czas tworzenia tego materiału - mówiąc delikatnie: ograniczona. Najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, powiedział, że ataki pokazują „nikczemną naturę” Izraela, i że tym atakiem Izrael „przygotował sobie gorzki los, który z pewnością go spotka”. Rzecznik irańskich sił zbrojnych powiedział, że Stany Zjednoczone i Izrael zapłacą „wysoką cenę” za ataki.

Implementacja tych gróźb była póki co taka sobie. 5 godzin po początku ataków Izraela Iran wysłał 100 dronów Shaded do atakowania celów w Izraelu. Przypomnijmy, że dolot na takim dystansie zajmuje im co najmniej 5 godzin, a Rosjanie regularnie uderzają w Ukrainę salwami po 300-400 Shahedów naraz.

Rezultat? IDF ogłosiło zestrzelenie wszystkich dronów, zanim te uderzyły w cel. Izraelskie myśliwce przechwytywały drony nad Jordanią, jeszcze zanim weszły one w przestrzeń powietrzną Izraela.

Czy Iran chciał w ten sposób deeskalować konflikt, czy po prostu nie ma zdolności by odpowiedzieć w sposób bardziej zdecydowany? Raczej na pewno to drugie. Dekapitacja wierchuszki dowodzenia armią z pewnością nie ułatwiła sprawy, a i same zdolności irańskiego lotnictwa są mocno ograniczone. Izrael leży ponad 1 500 km od granicy Iranu, a Iran nie ma nowoczesnych samolotów tankowania powietrznego. Poza tym flota myśliwska i bomowa Iranu jest bardzo przestarzała i opiera się o samoloty amerykańskie z lat 60 i 70: F-14A Tomcat i F-4 Phantom, czy trochę młodsze platformy sowieckie: Mig-29 i Su-24. Izraelska przewaga w powietrzu i obronie przeciwlotniczej jest zatem gigantyczna.

Teoretycznie Iran mógłby jednak odpowiedzieć uderzeniami pocisków balistycznych. Teheran dysponuje kilkoma modelami pocisków, które mógłby zaangażować w odwet m.in. Shahab-3, Khorramshahr, Sejjil czy Soumar - ten ostatni to pocisk manewrujący. Wszystkie mają mieć zasięg wystarczający do sięgnięcia terytorium Izraela. Jednakże Izrael najpewniej nie zapomniał również o tym - nieznana liczba głowic i wyrzutni miała również zostać zniszczona w wyniku ataku. Czemu dowodzą przykładowo uderzenia w Kermanshah.

Istnieją pewne scenariusze, choć póki co mało prawdopodobne, sugerujące, że Iran mógłby jednak dążyć do deeskalacji i asymetrycznie słabej odpowiedzi. Dlaczego?

Już w ten weekend miało dojść do kolejnych rozmów na linii USA-Iran w sprawie nowego porozumienia nuklearnego. Porozumienia, które szło w kontrze do interesów Izraela, i które to było kolejnym motywem do ataku na Iran. Donald Trump chciał doprowadzić, de facto, do reaktywacji zerwanego przez siebie za pierwszej kadencji, porozumienia nuklearnego z Iranem - JCPOA. Mogłoby ono doprowadzić do zniesienia z Iranu sankcji, otwarcia rynku na zagraniczny kapitał oraz zezwolenia na cywilny program nuklearny. Jednym słowem do wzmocnienia Islamskiej Republiki.

Netanyahu, którego relacje z Trumpem w ostatnim czasie przeszły z przyjacielskich, do mocno napiętych, swoim atakiem dążył do zerwania tych porozumień i niewykluczone, że mu się to uda. Irańczycy ogłosili bowiem, że nie wezmą udziału w kolejnej rundzie rozmów z USA, mimo tego że Amerykanie wszystkimi kanałami twierdzili, że w żadnym stopniu nie brali udziału w planowaniu i egzekucji ataku. Wiedzieli jednak o nim z wyprzedzeniem, ponieważ chwilę wcześniej ogłosili częściową ewakuację swoich ambasad w regionie. Amerykanie i Brytyjczycy zapowiedzieli także pomoc w neutralizacji potencjalnych irańskich ataków na Izrael.

Tymczasem Irańczycy, już wcześniej zapowiadali, że w przypadku izraelskiego ataku na Iran, winą obarczą również USA i ich celem staną się także amerykańskie bazy w regionie.

Dlatego z jednej strony brak stanowczej reakcji to wielka potwarz dla reżimu Ajatollahów. Co więcej ich środki rażenia są znacznie słabsze od izraelskich, nie wspominając o potencjalnym uderzeniu w Amerykanów i ściągnięciu na siebie gniewu Waszyngtonu. Z drugiej jednak strony potencjalna droga rozmów z Amerykanami i osiągnięcie porozumienia, w teorii nie wymaga zgody Izraela. Tylko czy da się to zrobić, jednocześnie otrzymując kolejne siarczyste ciosy od Izraela? Pozostaje również pytanie o stan destrukcji irańskiego programu nuklearnego.

Baza Natanz mogła zostać mocno zniszczona, kilku naukowców zginęło, jednak Irańczycy kluczowe technologie i materiały najpewniej trzymają głęboko pod ziemią, nawet w wykutych w skałach bunkrach, których najpewniej (skądinąd potężne) izraelskie lotnictwo nie ma środków skutecznej penetracji - mimo wstępnych komunikatów IDF. Ponadto póki co nic nie wiadomo o atakach na Fordow - ważny ośrodek badawczy.

Gdy wydawało się, że Amerykanie całkowicie odcinają się od ataku, Donald Trump włączył go do „swojej gry” z Iranem. W poście na Truth Social napisał: „Dawałem Iranowi szansę za szansą. Powiedziałem im, że może być znacznie gorzej. USA robią najlepszą śmiercionością broń na świecie, a Izrael ma jej wiele” - rzekomo ostrzegał Trump, a teraz ci „ostrzegani” sa martwi. Innymi słowy Trump ponownie wykorzystuje presję Izraela - teraz już potężną w formie ataku - do dopięcia własnego dealu. A fakty zawsze nagnie się do sytuacji.

Reasumując sytuacja kraju rządzonego przez Aliego Khameneiego jest mocno nieciekawa. Czy Iran schowa dumę do kieszeni i powróci do rozmów z Amerykanami, czy jednak (zgodnie ze słowami Netanyahu) Izrael czeka „długa wojna”, a porozumienia z USA zostaną wyrzucone do kosza?

Źródła:

  1. https://x.com/IDF/status/1933390314766516522
  2. https://x.com/NOELreports/status/1933454142082527346
  3. https://x.com/NOELreports/status/1933401354082337142
  4. https://x.com/IAFsite/status/1933427781381337263
  5. https://x.com/AnshelPfeffer/status/1933429038720368679
  6. https://x.com/NOELreports/status/1933458179850961302
  7. https://x.com/Nadav_Eyal/status/1933422092608815592
  8. https://x.com/trbrtc/status/1933395470165873007
  9. https://x.com/clashreport/status/1933434824426926434
  10. https://x.com/AmichaiStein1/status/1933432069092253995
  11. https://x.com/michaelh992/status/1933434500999987544
  12. https://x.com/OAlexanderDK/status/1933445357121527993
  13. https://www.bbc.com/news/articles/c629yk5z07vo
  14. https://x.com/spectatorindex/status/1933396087383208338
  15. https://apnews.com/article/iran-nuclear-natanz-uranium-enrichment-underground-project-04dae673fc937af04e62b65dd78db2e0
  16. https://x.com/Trump_Social_/status/1933467878491369927