Ofensywa Izraela w Rafah.

Ponad pół roku minęło od terrorystycznej napaści bojówek Hamasu na tereny przygraniczne Izraela. Siły Obrony Izraela szybko wyparły przeciwnika ze swojej ziemi i rozpoczęły działania odwetowe na wielką skalę. Te trwają już ponad 200 dni, które były świadkiem masowych bombardowań, działań naziemnych i operacji specjalnych, po których Strefa Gazy została obrócona w pył. Tymczasem jedna z ostatnich enklaw - południowe miasto Rafah, w którym skryło się ponad milion mieszkańców, stało się kolejnym celem Jerozolimy, która argumentuje że to jeden z ostatnich bastionów Hamasu. To nie podoba się niemal całej społeczności międzynarodowej, a Izrael ryzykuje dalszą alienację w regionie i świecie. Jak wygląda wojna Izraela z Hamasem po 7 miesiącach kampanii rewanżystowskiej i jest są perspektywy jej zakończenia? Jak wygląda plan dla powojennej Gazy?

Ofensywa Rafah

W poniedziałek 6 maja, we wczesnych godzinach porannych, Siły Obronne Izraela wezwały 100 000 mieszkańców części miasta Rafah, na południu strefy Gazy, do natychmiastowej ewakuacji do „zony humanitarnej” Al-Mawasi zlokalizowanej na północny-zachód od miasta. Izrael zapowiedział użycie „brutalnej siły” na obszarze, który określa jako ostatni bastion Hamasu w Strefie. Według danych Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim, pierwotnie miasto liczyło około 275 000 mieszkańców, jednak obecnie schronienie w Rafah znalazło ponad 1,4 miliona osób.

Po nocnych atakach lotniczych, izraelska kolumna czołgów weszła do akcji z celem zajęcia palestyńskiej strony przejścia granicznego w Rafah. Rafah, które graniczy z Egiptem, było jedynym przejściem granicznym do Strefy Gazy, którego Izrael bezpośrednio nie kontrolował. To stanowiło pośredni motyw dla ofensywy, bowiem jak twierdzi Jerozolima, przez przejście w Rafah Hamas otrzymywał stałe uzupełnienia.

„To początek naszej misji zlikwidowania ostatnich czterech brygad Hamasu w Rafah. Nie powinniście mieć co do tego żadnych wątpliwości” - powiedział rzecznik izraelskiego rządu. To cztery z ostatnich 6 brygad, które Hamas ma mieć rozlokowane w Strefie. Izraelscy oficjele jako miejsce ich stacjonowania podają lokalizacje: Yabna, Shaboura, Tel Sultan i Wschodnie Rafah. Dwie pozostałe operować mają w centralnej części - w Nuseirat i Deir al-Balah.

Media okrążyły nagrania z udziałem izraelskich czołgów Merkava wkraczających na teren przejścia granicznego, oraz w kolejnym kroku Izraelskich flag powiewających nad posterunkiem. Izraelska 401 Brygada przejęła „kontrolę operacyjną” nad przejściem granicznym Rafah po stronie Gazy we wtorek rano.

Wojsko Izraela stwierdziło, że posiada informacje wywiadowcze mówiące, że przejście jest „wykorzystywane do celów terrorystycznych”, choć nie przedstawiło na to dowodów. Bojownicy Hamasu w pobliżu przejścia mieli przeprowadzić atak moździerzowy, który zabił czterech izraelskich żołnierzy w pobliżu Kerem Shalom w niedzielę, a we wtorek z tego obszaru wystrzelono więcej pocisków moździerzowych i rakiet.

Przejmując przejście w Rafah, Izrael uzyskał pełną kontrolę nad wjazdem i wyjazdem ludzi i towarów po raz pierwszy od czasu wycofania żołnierzy i osadników ze Strefy Gazy w 2005 r., choć od dawna utrzymuje blokadę przybrzeżnej enklawy we współpracy z Egiptem.

Część ekspertów jest zdania, że w tym obszarze IDF stanie przeciw zdeterminowanego przeciwnika, który będzie dobrze okopany i zorganizowany do obrony poprzez rozległą sieć tuneli, zlokalizowanych w Korytarzu Filadelfijskim, wąskim 14-kilometrowym odcinku wzdłuż granicy między Strefą Gazy a Egiptem.

„Walki w Rafah będą zasadniczo wyglądać inaczej” - powiedział Jonathan Lord, pracujący dla Center for a New American Security.

Kenneth McKenzie, emerytowany generał piechoty morskiej i szef Centralnego Dowództwa USA do 2022 roku stwierdza natomiast : że „To będzie kolejna ciężka, krwawa i brzydka walka, w której Izrael wyciągnie wnioski z walk [w północnej Gazie] i to samo zrobi Hamas. Obie strony będą korzystać z doświadczeń”.

Natomiast informacja o ponownym wzmożeniu działań ofensywnych Izraela pojawiła się w momencie, w którym mogło się wydawać, że na horyzoncie rysuje się możliwość zawieszenia broni.

Negocjacje bez nadziei

W ostatnich miesiącach m.in. Stany Zjednoczone, Egipt i Katar próbowały szukać dróg przerwania przelewu krwi w Gazie negocjując porozumienie o zawieszeniu broni, które obejmowałoby wymianę jeńców i szczątków ofiar. Nic nie wskazywało jednak na jakiekolwiek pozytywne rozstrzygnięcie.

Do 27 kwietnia, wtedy bowiem Jerozolima wysłała do egipskich i katarskich mediatorów nowy dokument, którym dawała nadzieję na postęp w rokowaniach.

„Wszyscy byliśmy zaskoczeni”, powiedział anonimowy arabski dyplomata. „Oferta była bardzo pozytywna. Nagle Izraelczycy zaakceptowali to, czego do tej pory odmawiali”. Propozycja przedstawiała harmonogram deeskalacji, a ten podzielony miał być na trzy fazy, każdą trwającą 42 dni.

Według informacji Al Jazeery pierwsza faza obejmowałaby m.in. czasowe zawieszenie walk, wycofanie się sił Izraela na wschód i wymianę jeńców, w której Jerozolima odzyskałaby swoich rodaków, a w zamian m.in. wymieniłaby każdą kobietę żołnierza w niewoli, na 50 więźniów palestyńskich.

W drugiej fazie doszłoby do całkowitego wstrzymania operacji militarnych i kontynuowana byłaby wymiana jeńców.
Nastać miałby „trwały, długi okres spokoju” i całkowite zniesienie blokady Strefy Gazy.

Faza trzecia kończyłaby oblężenie Strefy Gazy i następowałoby rozpoczęcie rekonstrukcji obszaru.

W momencie, gdy Izrael dokonywał ataków z powietrza na Rafah, przedstawiciele Hamasu poinformowali, że zaakceptowali propozycję, która była negocjowana w Egipcie przy współudziale egipskich, katarskich oraz amerykańskich mediatorów - w tym szefa CIA Williama Burnsa. Zgodę islamistycznej grupy potwierdził jej szef Ismail Haniyeh.

Wysoki rangą palestyński urzędnik zaznajomiony z propozycją powiedział BBC, że Hamas zgodził się wręcz zakończyć „wrogą działalność na zawsze”, jeśli warunki zostaną spełnione.

„Piłka jest po stronie Izraela” - obwieścili przedstawiciele Hamasu, a na wieść o informacji o postępach w negocjacjach pokojowych w Strefie Gazy wybuchła radość.

Niemniej izraelski premier Benjamin Netanyahu szybko ugasił tę radość stwierdzając, że propozycja „jest daleka od podstawowych wymagań Izraela” niemniej, kontynuował, że „izraelska delegacja będzie kontynuować rozmowy szukając warunków, które będą akceptowalne dla Izraela”. Zaś kinetyczną stroną odmowy na ofertę Hamasu była kontynuacja izraelskiej operacji w Rafah i jej intensyfikacja.

Anonimowy izraelski urzędnik powiedział agencji Reuters, że propozycja wysunięta przez Hamas była nie do zaakceptowania przez Izrael i „Wyglądała na podstęp, który miał sprawić, że Izrael będzie wyglądał na stronę odmawiającą porozumienia” - powiedział urzędnik. Pośrednio po stronie Jerozolimy opowiedział się także Joe Biden. „Zawieszenie broni nastąpiłoby jutro, jeśli tylko Hamas uwolniłby pozostałych zakładników.” - powiedział amerykański prezydent.

Z drugiej strony barykady - anonimowy egipski urzędnik i zachodni dyplomata powiedzieli, że projekt zaakceptowany przez Hamas zawierał tylko niewielkie zmiany w brzmieniu w stosunku do wersji, na którą wcześniej naciskały Stany Zjednoczone za zgodą Izraela. Zmiany zostały wprowadzone w porozumieniu z szefem CIA, który przyjął projekt przed wysłaniem go do Hamasu.

Antagonizacja przyjaciół

Wraz z fiaskiem rozmów pokojowych oraz kolejną izraelską ofensywą zagrażającą życiu tysięcy cywili zgromadzonych blisko obszaru operacji wojskowych rośnie także niecierpliwość i sprzeciw szeroko rozumianego Zachodu.

„Izraelska ofensywa wojskowa na miasto Rafah łamałaby międzynarodowe prawo humanitarne i nie doprowadziłaby do wyeliminowania Hamasu” powiedział Andrew Mitchell, wiceminister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, ale powstrzymał się od określenia jakichkolwiek planowanych brytyjskich konsekwencji, jeśli dojdzie do inwazji na pełną skalę.

Dezabrobatę wyraził także wysoki urzędnik ds. spraw międzynarodowych UE Josep Borell mówiąc: „Smutną wiadomością jest to, że nie ma porozumienia w sprawie zawieszenia broni. Hamas zaakceptował, Izrael odrzucił, a ofensywa lądowa przeciwko Rafah rozpoczęła się ponownie, pomimo wszystkich próśb społeczności międzynarodowej - Stanów Zjednoczonych, państw członkowskich UE - wszyscy prosili (izraelskiego premiera Benyamina) Netanjahu, aby nie atakował Rafah”.

Oficjalne komunikaty sprzeciwiające się postępującej ofensywie Jerozolimy wyraziły także MSZty m.in. Niemiec, Francji, Hiszpanii, Belgii, Norwegii, czy Danii. Nie ulega wątpliwości jednakże, że w Izraelu słyszalny jest jedynie głos aktora, który posiada realne siły potencjalnego nacisku na państwo żydowskie tj. USA.

Dlatego też, minister obrony Yoav Gallant spieszył zapewnić swojego amerykańskiego odpowiednika, Sekretarza Obrony Lloyda Austina, że w celu neutralizacji terrorystycznego zagrożenia Izrael nie miał wyjścia, jak tylko rozpocząć ofensywę na południu Strefy Gazy, jednocześnie dziękując Amerykanom za pomoc w mediacjach.

Jednak Amerykanie chłodno przyjęli tłumaczenia Izraelczyków. W rozmowie telefonicznej z Netanjahu, prezydent USA Joe Biden powtórzył swój sprzeciw wobec operacji lądowej w Rafah, a rzecznik Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego John Kirby powiedział, że Izrael nie przedstawił jeszcze Stanom Zjednoczonym kompleksowego planu operacji w Rafah.

Sytuacja na linii Jerozolima - Waszyngton jest jednak dynamiczna, a obie strony badają się wzajemnie. Biały Dom cały czas sonduje jak podejść do kolejnych działań ofensywnych IDF. Kirby bowiem na kolejnej konferencji powiedział, że operacja we wschodniej części Rafah nie jest pełną izraelską inwazją na miasto, przed którą prezydent Joe Biden wielokrotnie ostrzegał ze względów humanitarnych. Kirby zatem rozwodnił definicję izraelskiej ofensywy i dodał, że Izrael określił ją jako „operację o ograniczonej skali i czasie trwania mającą na celu odcięcie Hamasu od przemytu broni”.

Mimo to Amerykanie doszli jednak do wniosku, że „sygnał dyscyplinujący” jest konieczny, czego efektem była decyzja o wstrzymaniu dostaw swojej broni do Izraela. Chodzi konkretnie o 200 i 900 kilogramowe bomby w liczbie 3500. Waszyngton nie chce by zostały one później użyte w trakcie ofensywy w Rafah. Decyzja była o tyle symboliczna, bowiem pierwszy raz od 7 października zdarzyło się by USA wstrzymywały dostawy broni zastanawiając się nad celem ich użycia. Joe Biden stwierdził, że jeśli „Izrael rozpocznie dużą operację wojskową w Rafah, to są pewne systemy, których nie będziemy wspierać i dostarczać na potrzeby tej operacji”.

Decyzja ma związek z coraz większym sprzeciwem wspierania militarnych działań Izraela, który rośnie nie tylko wśród amerykańskich obywateli, ale także wśród demokratycznych kongresmenów. Rośnie presja społeczna, do której każdego dnia docierają obrazki pogarszającej się sytuacji humanitarnej. Niemal cała ludność Strefy Gazy została zmuszona do ucieczki na południe, w pobliże Rafah, a teraz ten sam teren ma stać się kolejnym teatrem działań zbrojnych.

„Nie przenieśli jeszcze ludności cywilnej z obszaru walk... (a) przed rozpoczęciem konfliktu w Rafah i okolicach mieszkało około 275 000 osób. Teraz mieszka tam około 1,4 miliona ludzi. To bardzo dużo ludzi na bardzo małej przestrzeni.” - przypominał Lloyd Austin.

Nie można jednak powiedzieć, by ruch Amerykanów przesadnie wpłynął na Izraelczyków, skoro Netanjahu szybko skomentował decyzję, mówiąc że „jeśli będzie trzeba to Izrael będzie walczył bez amerykańskiej broni”. A ponadto Biały Dom dalej zapewnia, że stoi po stronie Izraela, nawet mimo blokady dostaw broni.

Tymczasem zaraz po rozpoczęciu ofensywy ONZ doniosło, że zamknięte zostały przejścia graniczne w Rafah i Kerem Shalom.

„Zamknięcie przejść granicznych Rafah i Kerem Shalom jest szczególnie szkodliwe dla i tak już tragicznej sytuacji humanitarnej. Muszą one zostać natychmiast ponownie otwarte”. mówił sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Wprawdzie przejście w Kerem Shalom zostało po kilku dniach otwarte, tak sytuacja pozostaje trudna. Otwarte ma być także przejście w Erez.

„Całe paliwo dla ciężarówek z pomocą i generatorami przechodzi przez Rafah” - powiedział rzecznik ONZ Jens Laerke. 12 maja, Georgios Petropoulos, szef agencji humanitarnej ONZ w Strefie Gazy, ostrzegał, że do 13 maja skończą się jej zapasy jedzenia. Natomiast szef komórki ds. praw człowieka Volker Turk ostrzegł, że ofensywy w Rafah nie da się pogodzić z literą prawą międzynarodowego:

„Nie widzę możliwości pogodzenia ostatnich nakazów ewakuacji, a tym bardziej pełnego ataku, na obszarze o wyjątkowo gęstej obecności ludności cywilnej, z wiążącymi wymogami międzynarodowego prawa humanitarnego i dwoma zestawami wiążących środków tymczasowych zarządzonych przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości”.

Napór na południową granicę Gazy to także ból głowy państwa, które znajduje się po drugiej stronie granicy - Egiptu. Kair obawia się i chce uniknąć masowej emigracji Palestyńczyków do swojego państwa, natomiast szeroka ofensywa zwiększa ryzyko takiego procesu. Egipskie MSZ nazwało działania Izraela „niebezpieczną eskalacją” i ogłosiło, że formalnie przyłączy się do pozwu złożonego przez Republikę Południowej Afryki przeciwko Izraelowi w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości, który oskarża Izrael o naruszenie zobowiązań wynikających z Konwencji o ludobójstwie w Strefie Gazy.

Przyszłość Gazy lub jej brak

W trakcie, gdy izraelscy żołnierze i czołgi operują w Rafah, ich polityczni zwierzchnicy w Jerozolimie deliberują nad tym co nieuchronnie się zbliża tj. powojenną sytuacją w Strefie Gazy. Jak nią zarządzać? Kto powinien to robić? I być może co najważniejsze, jak pogodzić narastające nawoływanie opinii międzynarodowej domagające się rozwiązania dwupaństwowego, z naciskiem wewnętrznym by tego nie robić, które wręcz domagają się zakładania izraelskich osiedli w Strefie Gazy, podobnie jak ma to miejsce na Zachodnim Brzegu.

Faktem jest, że Benjamin Netanyahu próbuje rozgrywać tę kwestię najzręczniej jak potrafi szukając połączenia interesu wszystkich zainteresowanych stron, niemniej rzecz jasna - najbardziej chroniąc swojego własnego, w postaci utrzymania się u władzy, która zależy m.in. od jego radykalnych koalicjantów jak Itamar Ben Gewir, czy Becalel Smotrich.

W wyniku tego karkołomnego procesu powstał pierwszy plan dla powojennej Gazy, który ujrzał światło dzienne pod koniec lutego tego roku. Zakładał on zachowanie bezterminowej kontroli izraelskiej nad enklawą, i oddanie administracji cywilnej w ręce mieszkańców Strefy Gazy, który nie mają związków z Hamasem. Przy okazji plan wzywał do rozwiązania UNRWA - agencji ONZ odpowiedzialnej za dostarczanie pomocy humanitarnej do Stefy Gazy oraz do formowania kolejnych izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu.

„Rozczarowanie” - tak krótko, w reakcji na plan, opisał go Sekretarz Stanu USA Anthony Blinken. Podobnie zareagowali przedstawiciele świata arabskiego z Rijadu i Abu Dhabi. Zarówno Amerykanie, jak i Saudowie i Emiratczycy naciskają na Izrael by ten dążył do rozwiązania dwupaństwowego, natomiast zaproponowany plan czynił je jeszcze mniej prawdopodobnym.

Choć dla formalności trzeba zaznaczyć, że podczas ostatniego głosowania Rady Bezpieczeństwa ONZ 18 kwietnia, którego celem był uznanie Państwa Palestyna przez ONZ, Amerykanie zagłosowali przeciwko, będąc de facto ostatnią przeszkodą dla uznania Palestyny. „Stany Zjednoczone w dalszym ciągu zdecydowanie popierają rozwiązanie dwupaństwowe. To głosowanie nie odzwierciedla sprzeciwu wobec państwowości palestyńskiej, ale raczej stanowi potwierdzenie, że będzie ono wynikać jedynie z bezpośrednich negocjacji między stronami” – brzmiało tłumaczenie ambasadora USA przy ONZ Robert Wooda.

Natomiast ponad dwa miesiące później, 3 maja, gdy Siły Obrony Izraela przygotowywały się do ofensywy w Rafah, na jaw wyszły kolejne rozważania na temat powojennego planu dla Gazy - tym razem lekko zmodyfikowane.

Z planu, o którym możemy dowiedzieć się z tylko gabinetowych rozmów dziennikarzy m.in. Patricka Kingsleya dla New York Times, kontrola nad Gazą miałaby ulec ewolucji. Już nie sam Izrael sprawowałby faktyczną kontrolę, lecz Jerozolima dzieliłaby się nią z szeregiem państw arabskich, w tym Egiptem, Arabią Saudyjską, czy Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, a także Stanami Zjednoczonymi. Ta egzotyczna amerykańsko-izraelsko-arabska koalicja mianowałby liderów Gazy, którzy zajmowaliby się odbudową Strefy, lokalnym porządkiem, edukacją i administracją. Po 10 latach Gazańczycy mieliby głosować, czy chcą być częścią Palestyńskiej administracji, która zarządza także Zachodnim Brzegiem. W międzyczasie jednak, izraelskie wojsko w dalszym ciągu operowałoby wewnątrz enklawy.

Izrael w zamian oczekiwałby normalizacji relacji z tymi państwami, przede wszystkim Arabią Saudyjską.

Problem w tym, że nieoficjalnie, ten plan znowu nie podoba się… nikomu. Przeciw są radykalni sprzymierzeńcy w rządzie Netanyahu, którzy nie chcą widzieć państw arabskich mieszających się w kwestie, ich zdaniem, wewnętrzne Izraela.

Przeciw są też same państwa arabskie, które znowu nie widzą w jaki sposób ten plan miałby prowadzić, w długim horyzoncie, do powstania państwa Palestyna. A to jest wymóg - ich zdaniem - konieczny, dla jakiejkolwiek ich partycypacji w rozwiązywaniu palestyńskiego „węzła gordyjskiego”.

Zapytane o plan, ministerstwo spraw zagranicznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich stwierdziło w oświadczeniu, że rząd Emiratów „nie będzie uczestniczył w żadnych wysiłkach na rzecz odbudowy Strefy Gazy, dopóki nie zostanie osiągnięte porozumienie w sprawie mapy drogowej dla politycznego rozwiązania konfliktu, która obejmuje przejrzystą, terminową i wiążącą ścieżkę dla wszystkich stron i która prowadzi do ustanowienia rozwiązania dwupaństwowego z niepodległym państwem palestyńskim”.

Netanyahu jest zatem w rozkroku, a sprawa państwa palestyńskiego jak była odległa, tak jest dalej. O ile nie bardziej, bowiem sondaże opinii publicznej w Izraelu pokazują stopniowy wzrost tendencji przeciwko rozwiązaniu dwupaństwowemu.

Według sondażu przeprowadzonego w styczniu 2024 r. przez Israel Democracy Institute, 51% Izraelczyków stwierdziło, że „w ramach porozumienia kończącego wojnę - które będzie obejmować długoterminowe zawieszenie broni, gwarancje ze strony Stanów Zjednoczonych i porozumienie z państwami arabskimi, takimi jak Arabia Saudyjska Izrael nie powinien godzić się na utworzenie państwa palestyńskiego”; 36% popierało takie rozwiązanie.

Wielu Izraelczyków uważa, że „nagradzanie” Palestyńczyków utworzeniem państwa, w zamian za wywołany przez Hamas atak terrorystyczny, jest nieakceptowalne.

Jednak coraz częściej obserwatorzy polityczni sygnały wysyłane przez obóz Netanyahu odczytują nie jako plan, ale jako dowód na jego brak.

Izraelscy radykałowie jeszcze bardziej się radykalizują i podnoszą swoje żądania. Bliscy sojusznicy Izraela - przede wszystkim w USA, ale także w Europie, coraz częściej dystansują się od jego działań. Arabowie, z którymi w linii z Porozumieniami Abrahama, Izrael chciał budować mosty by balansować zagrożenie Iranu, stoją po stronie Palestyny i być może tym razem, nie ugną się zanim Jerozolima w istocie przedstawi perspektywę rozwiązania dwupaństwowego. A wszystkiemu z nieskrywanym uśmiechem i na pewno nie biernie przygląda się Islamska Republika Iranu rosnąca w siłę, z każdym błędem Izraela - szczególnie w świetle ostatniej wymiany ciosów kinetycznych oraz czający się od północy, libański Hezbollah dysponujący nieporównywalnie większym potencjałem od Hamasu.

Na koniec i przede wszystkim, brak realnego rozwiązania uderza w ponad 2 miliony Palestyńczyków, żyjących w warunkach niegodnych człowieczeństwu, których przetrwanie w dalszym ciągu jest zagrożone. Nie tylko z powodu ofensywy militarnej, ale także przerywanych dostaw pomocy humanitarnej i zagrożenia dla działania miejscowych placówek pomocy. Zegar wojny wciąż tyka. 35 000 zabitych, 78 000 rannych. Ponad 80 procent mieszkańców Gazy zmuszonych do ucieczki.

W momencie, gdy w Rafah trwa zbiorowa ewakuacja, IDF zintensyfikował działania bojowe w centralnej części Gazy. W ostatnim momencie aktualizacji tego skryptu, w poniedziałek rano 13 maja agencje prasowe donosiły, że z miasta ewakuowało się już 300 000 osób, natomiast ofensywne działania Izraela w Rafah postępują.

Izrael deklaruje zabicie od 10-12 tysięcy bojowników Hamasu i kontynuację operacji do czasu całkowitej eradykacji islamistów. Nawet jeśli, choć to bardzo wątpliwe, do tego dojdzie, to co potem? Spalona ziemia w Gazie, zszargany wizerunek międzynarodowy, złość i nieufność państw arabskich, radość wroga z Teheranu i głęboki podział wewnętrzny. Być może okaże się, że związek frazeologiczny „pyrrusowe zwycięstwo” zostanie zaktualizowane do formy „zwycięstwa netanjahowego”.

Źródła:

1. https://time.com/6975457/israeli-forces-seize-control-gaza-rafah-crossing/
2. https://www.lemonde.fr/en/international/article/2024/05/07/israel-hamas-war-behind-the-scenes-of-negotiations-for-a-ceasefire-in-gaza_6670717_4.html
3. https://www.defenceconnect.com.au/geopolitics-and-policy/14035-imminent-ground-actions-by-israeli-defence-forces-expected-in-rafah
4. https://foreignpolicy.com/2024/05/06/israel-hamas-war-rafah-offensive-what-to-expect-netanyahu/
5. https://www.aa.com.tr/en/europe/israeli-offensive-in-rafah-will-have-catastrophic-consequences-eu-european-officials/3213074
6. https://www.reuters.com/world/middle-east/more-civilians-will-be-killed-israels-rafah-offensive-whatever-they-say-eus-2024-05-07/
7. https://www.newstatesman.com/comment/2024/05/the-dark-reality-of-netanyahus-postwar-vision
8. https://www.dw.com/en/israel-hamas-war-netanyahu-unveils-plan-for-postwar-gaza/live-68352843
9. https://www.nytimes.com/2024/02/23/world/middleeast/netanyahu-postwar-plan-gaza-palestinians-reject.html
10. https://www.nytimes.com/2024/05/03/world/middleeast/israel-gaza-postwar-plan.html
11. https://www.bbc.co.uk/news/world-middle-east-68379646
12. https://arabcenterdc.org/resource/middle-east-trajectories-emanating-from-the-war-on-gaza/
13. https://www.aa.com.tr/en/middle-east/hezbollah-10-times-stronger-than-hamas-israeli-defense-minister/3025587
14. https://twitter.com/avichayadraee/status/1787344298943365560?t=RyjxkEgQcJLVY_WhzINJ3g
15. https://s.france24.com/media/display/4d0bc700-cb5b-11ee-bb61-005056bfb2b6/EN-Map1-Phil-corridor.webp
16. https://www.aljazeera.com/wp-content/uploads/2024/05/INTERACTIVE-Gaza-ceasefire-proposal-approved-by-Hamas-1715080051.png?w=770&resize=770%2C769&quality=80
17. https://www.timesofisrael.com/liveblog_entry/gallant-to-us-defense-chief-austin-israel-has-no-choice-over-rafah-operation-after-deadly-hamas-barrage/
18. https://www.aljazeera.com/news/2024/5/6/us-reviewing-gaza-ceasefire-proposal-says-it-opposes-rafah-invasion
19. https://abcnews.go.com/Politics/biden-administration-pauses-ammunition-shipments-israel-us-officials/story?id=109993270
20. https://www.nytimes.com/2024/04/12/us/politics/letter-biden-israel-gaza.html
21. https://www.nytimes.com/2024/04/12/us/politics/letter-biden-israel-gaza.html
22. https://www.euronews.com/2024/02/23/netanyahu-presents-first-plan-for-post-war-gaza
23. https://www.euronews.com/2024/02/23/netanyahu-presents-first-plan-for-post-war-gaza
24. https://www.nytimes.com/2024/05/03/world/middleeast/israel-gaza-postwar-plan.html
25. https://www.jns.org/over-half-of-israelis-oppose-pal-state-for-saudi-ties/
26. https://www.newstatesman.com/comment/2024/05/the-dark-reality-of-netanyahus-postwar-vision