- Konrad Muzyka
Gdy w zimny lutowy poranek cały świat obserwował początek rosyjskiej inwazji na Ukrainę, nikt nie przypuszczał, że rok i trzy miesiące później będziemy obserwować najazd w drugą stronę - na terytorium Federacji Rosyjskiej. Rosyjski triumf w postaci zdobycia Bachmutu po 9 miesiącach szturmów, został przykryty upokorzeniem penetracji rosyjskiego terytorium przez rosyjskie oddziały opozycyjne. Natomiast kilka dni później doszło do wysadzenia zapory na Dnieprze w Nowej Kachówce, co ma druzgocący wpływ środowiskowy i diametralnie zmienia sytuację operacyjną.
Kierunek Charków:
Linia frontu pod Charkowem pozostaje zamrożona. Większość ataków ponownie miała miejsce w pobliżu Masiutiwki, która wbrew rosyjskim doniesieniom pozostaje pod ukraińską kontrolą. Ukraińscy blogerzy twierdzą, że Moskwa rozmieściła w tym rejonie własne jednostki "Storm-Z". Jednostki te składają się ze skazańców, którzy wcześniej nie walczyli pod flagą PMC Wagnera. Jako takie, „Storm-Z" zostały utworzone, aby przeciwstawić się Wagnerowi, zmniejszyć liczbę personelu, który Wagner mógł rekrutować, a tym samym ograniczyć jego wpływ na pole bitwy.
Jednak to co najciekawsze na tym kierunku nie zdażyło się w samym obwodzie charkowskim, a w obwodzie biełgorodzkim, gdzie 22 maja Rosyjski Korpus Ochotniczy przeprowadził nalot na przejście graniczne w pobliżu Kozinki. Partyzanci nie tylko zdobyli przejście, ale także parli w kierunku Głotowa, a dym widoczny był także nad Górą Podol, około siedmiu kilometrów od granicy. Jeśli Góra Podol rzeczywiście została osiągnięta, to oznacza, że napastnicy znajdowali się około dziesięciu kilometrów od magazynu jądrowego Biełgorod-22. Po wtargnięciu, obszar pod kontrolą Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego został ogłoszony jako „zdemilitaryzowany". Ukraińcy zaprzeczyli udziałowi w ataku, podczas gdy Siergiej Szojgu, rosyjski minister obrony, twierdził, że napastnicy stracili ponad 70 ludzi podczas nalotu. Jednak nasze źródła po stronie ukraińskiej stwierdziły, że Korpus stracił mniej niż dziesięciu ludzi. Należy pamiętać, że choć RVC w teorii jest oddziałem skomponowanym z Rosjan, działania korpusu są organizowane i kierowane przez ukraiński wywiad.
Atak pod względem sprzętu był „lekki". RVC wysłało co najmniej dwa czołgi, transporter opancerzony i kilka innych lekko opancerzonych pojazdów, takich jak dostarczone przez USA pojazdy MRAP. Wystarczyło to jednak, by wstrząsnąć rosyjskim establishmentem polityczno-wojskowym i mediami społecznościowymi. Doprowadziło to do kuriozalnych scen, w których szef sztabu rosyjskich sił lądowych, generał pułkownik Aleksandr Łapin, osobiście poprowadził rosyjskie wojska do akcji w pobliżu Głotowa.
Ponad tydzień po przeprowadzeniu nalotu na przejście graniczne w pobliżu Kozinki, 1 czerwca Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolna Rosja przeprowadziły kolejny nalot, ale tym razem na Nowaja Tawołżanka i w kierunku Szebekino. To ostatnie znajduje się zaledwie 30 kilometrów od Biełgorodu, w porównaniu z ponad 80 od Kozinki. Ostatni atak zbliżył więc te jednostki znacznie bliżej Biełgorodu. Jest zatem jasne, że rosyjskie dowództwo i administracja regionalna nie wyciągnęły żadnych wniosków z poprzednich inwazji, co było widoczne po tym, jak łatwo było wtargnąć do Rosji.
Ataki te mają nękający charakter. Mają skłonić Moskwę do odpowiedzi na rosnące zagrożenie dla jej integralności terytorialnej, a następnie zmusić ją do rozproszenia sił. Pierwszy atak był prawdopodobnie testem, aby zobaczyć, jak zareagują Rosjanie. Był on również stosunkowo niewielki, z udziałem około 300 żołnierzy. Biorąc pod uwagę, że do niedzieli 4 czerwca Ukraińcy nadal nie zostali wyparci z Nowej Tawołżanki, oznacza to, że albo obrona w tym rejonie była bardzo słaba, lub Ukraińcy przeznaczyli do tego ataku większe siły. Rochan uważa, że utrzymanie takiej operacji przez kilka dni przekracza możliwości wywiadu ukraińskiego. W związku z tym ukraińskie regularne formacje wojskowe są prawdopodobnie zaangażowane również w obecny atak, a zatem trwałość ukraińskiej obecności w pobliżu Białogrodu ma mocniejsze podstawy w porównaniu z nalotem na Kozinkę. W takim przypadku atak jest częścią szerszej strategii państwowej mającej na celu destabilizację Rosji i zwiększenie szans Kijowa podczas kontrofensywy.
Oczywiście nie wiemy, jak długo Kijów będzie w stanie utrzymać swoje siły po drugiej stronie granicy. Nie jest jednak wykluczone, że Ukraińcy będą nacierać głębiej w kierunku Biełgorodu, jeśli sytuacja na to pozwoli. Jeśli tak się stanie, prawdopodobieństwo rosyjskich gróźb nuklearnych niewątpliwie wzrośnie.
Kierunek Ługańsk:
Sytuacja w obwodzie ługańskim nie uległa znaczącym zmianom, choć Ukraińcy prawdopodobnie przeprowadzili udane operacje ofensywne w pobliżu Serhiwki.
W tej części Ukrainy środek ciężkości koncentruje się wokół Biłohoriwki, gdzie według Romana Własenki, szefa administracji Siewierodoniecka, rozmieszczono większość sił rosyjskich. Jednak pomimo tej koncentracji jednostek i prób przełamania ukraińskich linii przez kilka tygodni, Rosjanie nie osiągnęli żadnych potwierdzonych zdobyczy terytorialnych. Wioska dalej znajduje się pod ukraińską kontrolą.
Na początku czerwca ukraińskie źródło poinformowało, że Ukraińskie Siły Zbrojne wyzwoliły ponad dziewięć kilometrów kwadratowych w rejonie Swatowa. Ukraińcy mieli zepchnąć Rosjan przez rzekę Żerebiec i zdobyć Serhiwkę, podczas gdy Rosjanie ustawili swoje linie obronne w Rayhorodce. Rosyjskie źródła nie potwierdziły tych wydarzeń. Innego zdania są ukraińscy blogerzy, którzy potwierdzili że wioska pozostaje pod kontrolą Kijowa.
Natomiast Rosjanie podjęli kilka prób szturmu na Novoselivske, ale zakończyły się one niepowodzeniem. Podobnie nie doszło do żadnych zmian w pobliżu Makiivki, Ploshchanki i Chervonopopivki. Rosyjskie szturmy na Terny, Torske i Nevske były równie nieudane.
Kierunek Donieck:
20 maja szef Wagnera Jewgienij Prigożyn potwierdził, że jego wojska zdobyły Bachmut, kończąc trwającą 9 miesięcy bitwę o miasto. W rzeczy samej, zdobycie miasta jest największym rosyjskim zwycięstwem od lipca 2022 roku. Jednak Bachmut sam w sobie nie przedstawia dużej wartości strategicznej, a perspektywy po jego zdobyciu rysują się marnych barwach.
Rosjanie w Bachmucie zajmują niziny, a jakikolwiek ruch w kierunku Chasiw Jar będzie wiązał się z walką pod górę z ukraińskimi ufortyfikowanymi pozycjami na zachód od Bachmutu. Z perspektywy operacyjnej upadek Bachmutu niewiele zmienia.
Natomiast siły, które zdobyły miasto, czyli Grupa Wagnera teraz je opuszczają. Według doniesień Wagner już jest „rotowany" z miasta i na podstawie oceny brytyjskiego ministerstwa obrony jest zastępowany przez elementy dwóch rosyjskich dywizji powietrznodesantowych. Nadal nie wiadomo, jakie działania teraz podejmie Wagner. Spodziewamy się, że organizacja pojawi się ponownie w innych częściach frontu. Jednakże, podczas gdy niewyszkoleni skazańcy Wagnera i inny personel byli (bardziej) odpowiedni do operacji miejskich, ich użyteczność w otwartym terenie bez pojazdów opancerzonych zostanie poddana trudniejszemu testowi.
Nie jest wielką tajemnicą fakt, że obie strony wyszły z tej bitwy poważnie pokaleczone. Wystarczy powiedzieć, że tylko w lutym straty ukraińskie w mieście wyniosły ok. 3000 - 4000 ludzi. Z rozeznania Rochana wynika, że Ukraina nie ma problemów z siłą ludzką. Problemem jest natomiast dostęp do amunicji artyleryjskiej. A to może rzutować na kontrofensywę.
Jednak Kijów pozostaje pewny swego. Według Serhija Czerewaty, rzecznika Wschodniej Grupy Sił Zbrojnych Ukrainy, na kierunku Bachmutu ukraińskie siły zbrojne osiągnęły swój główny cel. Ukraińcy wyczerpali Rosjan i zabili wielu żołnierzy Wagnera. Zmusili również Wagnera do ucieczki z miasta, podczas gdy ukraińskie siły zbrojne dalej przeprowadzają uderzenia przeciwko grupie. Cherevaty dodał, że oddziały przybywające w celu zastąpienia Wagnera nie są zbyt zmotywowane. Niemniej Ukrainiec powiedział również, że Rosjanie zwiększyli tempo uderzeń artyleryjskich, aby pokryć rotację swoich sił w Bachmucie.
Oprócz walk o Bachmut, ogólna sytuacja w obwodzie donieckim pozostała w dużej mierze niezmieniona i stosunkowo stabilna. Bitwy trwały na całej linii frontu, ale rosyjska i ukraińska zdolność do przechylenia równowagi na swoją korzyść nie zmaterializowała się.
Wart odnotowania jest fakt zniszczenia przez Rosjan zapory zbiornika Karlivka za pomocą pocisku S-300, narażając Halytsynivkę, Zhelanne-Pershe i Zhelanne-Druhe na zalanie.
Ponadto Ukraińcy najpewniej przeprowadzili ograniczone kontrataki w pobliżu Wuhledaru. Rosyjskie źródła twierdzą, że zaatakowali w kierunku Wołodymyriwki, i zdołali posunąć się naprzód odbijając do 18 kilometrów kwadratowych. Wkroczyli również do Mykilski Dachii i zmusili Rosjan do wycofania się za rzekę Kaszlagach, na południowy zachód od osady.
Kierunek Zaporoże:
Krótkie przypomnienie - opis dotyczy wydarzeń sprzed 7 czerwca 2023 roku.
Miniony okres ponownie okazał się względnie stabilny w obwodzie zaporoskim. Rosyjskie obawy związane z nadchodzącą ukraińską ofensywą fluktuują, ale dalej pozostają słyszalne.
Według jednych doniesień, 65 000 żołnierzy stacjonuje już 80-100 km od frontu, w tym dwa korpusy wojskowe i formacje powietrznodesantowe. Nie byliśmy w stanie potwierdzić prawdziwości tych doniesień, ale liczby prawdopodobnie się zgadzają. Inne źródło, Rybar, donosi, że grupa ma ok. 50 000-55 000 żołnierzy.
Z drugiej strony, ukraiński wywiad wojskowy (HUR) twierdzi, że w obwodach zaporoskim i chersońskim rozmieszczonych jest około 152 000 rosyjskich żołnierzy. Służba nie odnotowała wycofania rosyjskich żołnierzy z obu regionów. HUR zauważył również, że tak zwana "ewakuacja" obywateli wyjeżdżających w pobliżu linii frontu była w rzeczywistości działaniem kontrwywiadowczym i filtrującym, mającym na celu ograniczenie liczby mieszkańców, którzy mogą dostarczyć ukraińskiej armii i służbom bezpieczeństwa informacji o ruchu sił rosyjskich w Chersoniu i Zaporożu.
Według Iwana Fedorowa, ukraińskiego burmistrza Melitopola, siły rosyjskie kontynuują budowę okopów na obrzeżach Melitopola, które są wystarczająco duże, aby pomieścić sprzęt. Powiedział również, że rosyjskie wojska ukrywają sprzęt i siłę ludzką w lesie Bohatyr, ale także wykorzystują drzewa do budowy dodatkowych fortyfikacji. Dodał, że mieszkańcy miasta donoszą o wielu ciężarówkach wojskowych załadowanych drzewami, poruszających się wzdłuż obwodnicy w kierunku linii frontu w Zaporożu.
Ponadto siły ukraińskie ponownie przeprowadziły ataki na Berdiańsk, prawdopodobnie przy użyciu pocisków manewrujących Storm Shadow. Nie jest jasne, co było celem ataku, ale powtarzające się ataki na miasto sugerują, że są to cele o wysokim priorytecie.
Natomiast według Vladimira Rogova, urzędnika okupacji obwodu zaporoskiego, 30 maja ukraińska artyleria uderzyła w drogę T0817 łączącą Vasylivkę i Dniprorudne. Poinformował również, że siły ukraińskie uderzyły na Mychajliwkę 30 maja. Uderzenia te mogą mieć na celu utorowanie drogi ukraińskim jednostkom, których zadaniem będzie dotarcie do elektrowni jądrowej w Zaporożu.
Kierunek Chersoń & Krym:
We wtorek, 6 czerwca, doszło do zniszczenia tamy na Dnieprze w miejscowości Nova Kakhovka. Dla informacyjnego porządku - z uwagi na tempo wydarzeń ich analiza nie pochodzi od Rochana, lecz ze źródeł i obserwacji własnych. Winą za zniszczenie tamy obie strony obarczają się wzajemnie. Kreml twierdzi, że Ukraińcy wysadzili tamę ostrzałem artyleryjskim, co byłoby niezwykle trudnym wyczynem. Natomiast wiadomo, że od kilku miesięcy w obiekcie znajdowały ładunki wybuchowe podłożone przez Rosjan.
Zapora znajdowała się pod rosyjską kontrolą od pierwszych dni wojny do czasu jej przerwania, a ryzyko jej wysadzenia było już dyskutowane podczas zeszłorocznych ofensywnych kampanii Ukraińców. 11 listopada doszło do eksplozji na tamie, ale obiekt utrzymał integralność konstrukcyjną. Potencjalną możliwością jest także przerwanie tamy z uwagi na celowe skumulowanie krytycznie wysokiego poziomu wody. Zdjęcia satelitarne pokazują, że droga biegnąca po tamie została przerwana 3-4 dni wcześniej. Nie zmienia to jednak odpowiedzialności za wydarzenie.
Wg ukraińskiej dziennikarki Olgi Tokariuk „Wysadzenie tamy w Kachowce będzie miało daleko idące i długotrwałe konsekwencje dla Ukrainy. Niektóre z najbardziej żyznych ziem staną się pustynią. Ukraiński sektor rolniczy zostanie poważnie dotknięty. Ludzie opuszczą te ziemie z powodu braku pracy, zmian klimatycznych i środowiskowych”.
Natomiast operacyjnie wysadzenie tamy ma znaczące konsekwencje dla obu stron. Główną motywacją Rosjan było opóźnienie ukraińskiej kontrofensywy oraz skomplikowanie operacji przeprawowych przez Dniepr, co na pewno się zmaterializuje. Kreml liczy, że nawet po tym jak woda opadnie, to tereny te zostaną nieprzejezdne dla ciężkiego sprzętu z uwagi na błoto i mokradła. W ten sposób Moskwa może skrócić linię frontu i wzmocnić kierunek zaporoski kosztem chersońskiego. Niemniej ukształtowanie terenu sprawia, że większość terenów zalewowych znajduje się na lewym brzegu rzeki - a zatem terenach okupowanych przez Rosję. Tym samym Kreml wydawał się skłonny zniszczyć obiekt za cenę utraty własnych umocnień na Chersońszczyźnie oraz pól minowych, które w większości zostały zalane.
Każdy kij ma jednak dwa końce. Rosjanie wysadzeniem tamy praktycznie przypieczętowują los Krymu, który został odcięty od wody. Kanał krymski czerpał wodę z rezerwuaru kachowskiego. Tymczasem po zniszczeniu tamy woda zaczęła płynąć tam wstecz. Kreml zatem opóźnia kijowską kontrofensywę, ale potężnym kosztem - nie tylko środowiskowym, ale potencjalnie strategicznym - utraty Krymu i całego lewego brzegu Dniepru. Szacunki, na jak długo chersońszczyzna będzie nieprzejezdna są różne i wahają się od kilku tygodni do kilku miesięcy, lecz efekt przerwania tamy będzie miał wymiar mierzony w dekadach, a strategicznie może mieć dla Kremla fatalne konsekwencje. Chłodna kalkulacja Kremla mogła również doprowadzić do chęci pozbawienia Ukrainy jednego z najważniejszych obiektów w państwie na następne lata, zanim rosyjskie wojska całkowicie się wycofają. W tym kontekście ryzyko rośnie również dla Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Z drugiej strony katastrofa może stanowić presję i motywację nałożoną na Zachód by jeszcze bardziej wzmocnić możliwości ofensywne Kijowa.
Chwilę po wydarzeniu dowódca Zjednoczonych Sił Zbrojnych Ukrainy Serhij Najew poinformował, że „Wysadzenie zapory w Nowej Kachowce nie zaszkodzi ofensywie Sił Zbrojnych Ukrainy, dowództwo przewidziało takie kroki okupantów”.
---
Na koniec odchodząc od wydarzeń na Ukrainie i w Rosji - sytuacja na Białorusi pozostaje uśpiona. Oprócz donosów o coraz gorszym stanie zdrowia Łukaszenki, najważniejszą informacją pozostaje fakt podpisania przez Mińsk i Moskwę porozumienia w sprawie rozmieszczenia głowic nuklearnych na Białorusi. Białorusini mieli już przeprowadzać ćwiczenia na systemie Iskander, prawdopodobnie z myślą o obsłudze ładunków jądrowych.
Zapadła również długo wyczekiwana przez Kijów decyzja o przekazaniu Ukraińcom myśliwców F-16. Nie ma wątpliwości, że jeśli Ukraina otrzyma 40-60 samolotów F-16, zapewnią one Kijowowi duże dodatkowe zdolności. Jednak pojawią się one na ukraińskim niebie najpewniej dopiero w czwartym kwartale. Australijczycy rozważają również przekazanie Ukrainie swoich wycofanych samolotów FA-18 Hornet.
Ukraina jest gotowa na kontrofensywę, co potwierdzają również aktualne działania ofensywne na Zaporożu. Czas pokaże, czy to jest już główne uderzenie Sił Zbrojnych Ukrainy.