- Hubert Walas
300 dni wojny cywilizacji.
300 dni cierpienia, strachu i bólu, ale też odwagi, nadziei i bohaterstwa. Ukraina miała paść w 3 dni. Nie padła w 3 dni, ani w 300, w dodatku odzyskuje tereny utracone w dwóch pierwszych miesiącach wojny. Wojna roku 2022 to nie tylko wojna kinetyczna. Dla Zachodu, w ostatniej dekadzie uwikłanego w spiralę, często sztucznie wykreowanych socjologicznych problemów, Ukrainy walka o przetrwanie, o wolność to żywe przypomnienie wartości na jakich zbudowana została zachodnia cywilizacja.
Ta walka cywilizacji odbywa się nie tylko na froncie. Kremlowski uzurpator oprócz roszczeń terytorialnych względem ziem ukraińskich, rości sobie także miano obrońcy wartości, które definiuje jako konserwatywne, co niekiedy znajduje posłuch wśród skrajnych grup na Zachodzie. Tymczasem rosyjskie działania z kończącego się właśnie roku to kumulacja wszystkich najgorszych przejawów ludzkiego zachowania. Upodlenie jednostki, morderstwa cywili i jeńców, masowe indoktrynowanie i podżeganie do wojny to tylko początek listy działań z rosyjskiego podręcznika. Przekroczony próg 100 000 zabitych Rosjan to dla Kremla, zgodnie z maksymą Józefa Stalina, wyłącznie statystyka. Na tym tle ukraiński opór to dla świata zachodniego powiew świeżego powietrza w ideologicznie chaotycznym XXI wieku. Ukraina płaci za to najwyższą cenę.
We defeated Russia in the battle for minds of the world. We have no fear, nor should anyone in the world have it. Ukrainians gained this victory, and it gives us courage which inspires the entire world.
Ostatnim symbolem tej cywilizacyjnej batalii była, pierwsza podczas trwającej wojny, zagraniczna wizyta prezydenta Volodymyra Zelenskiego - Ukrainiec pojechał do Waszyngtonu. $45 miliardów dolarów przekazanej Ukrainie od początku wojny pomocy militarnej i ekonomicznej przez Amerykanów utrzymuje Kijów przy życiu i w oczach Ukraińców czyni z USA głównego obrońcę zachodniej cywilizacji. Przemówienie Zelenskiego przed amerykańskim Kongresem było formą podziękowania Amerykanom i pragmatyczną próbą poprawy krajowych nastrojów względem Ukrainy.
Dear Americans, in all states, cities and communities, all those who value freedom and justice, who cherish it as strongly as we Ukrainians in our cities, in each and every family, I hope my words of respect and gratitude resonate in each American heart.
Jednak, wbrew pozorom, Zelensky nie przemawiał z pozycji ofiary, która błaga o pomoc. Ukraiński prezydent reprezentował naród, który oprócz walki o własne samostanowienie, walczy teraz o ład, którego architektem jest mocarstwo Ameryki Północnej. Świat, w którym Ukraina jako zasób, zostaje wchłonięty przez Federację Rosyjską i użyty w sojuszu rosyjsko-chińskim, przy biernej postawie Unii Europejskiej, nie musi być światem, w którym to Amerykanie dalej ustalają zasady gry. Istnieje grupa państw, których przyszłość również w dużym stopniu zależy od rozstrzygnięć wojny rosyjsko-ukraińskiej, jednak stwierdzenie, że po Ukrainie, to Stany Zjednoczone mają najwięcej do przegrania w tej wojnie, nie musi być nadużyciem.
This battle is not only for the territory, for this or another part of Europe. The battle is not only for life, freedom and security of Ukrainians or any other nation which Russia attempts to conquer. This struggle will define in what world our children and grandchildren will live, and then their children and grandchildren.
Oczywiście niektórzy argumentują, że USA mogą się odizolować i dalej będą się miały dobrze. Co jest prawdą. Amerykańska gospodarka jest jedną z najbardziej autarkicznych tj samowystarczalnych na świecie, a najpewniej jest pod tym względem liderem. Więc owszem Amerykanie mają możliwość schowania swoich globalnych ambicji do kieszeni i skupienie się wyłącznie na sprawach wewnętrznych, bez zabawy w globalnego policjanta.
It will define whether it will be a democracy of Ukrainians and for Americans — for all. This battle cannot be frozen or postponed. It cannot be ignored, hoping that the ocean or something else will provide a protection.
Świat jednak nie znosi próżni. Mimo, że niezwykle bogaty w zasoby kontynent Ameryki Północnej, stanowi jednak tylko ułamek potencjału mas lądowych Eurazji, nie wspominając ponadto o Afryce, Australii, czy Ameryce Południowej. Podmiot lub grupa państw, która w wyniku amerykańskiego wycofania zdołałaby zdominować te obszary jest w stanie zagrozić nie tylko amerykańskiej hegemonii światowej, ale w przyszłości nawet wydawałoby się bezpiecznej, lokalizacji Amerykanów otoczonych dwoma oceanami. Nie mówimy tu oczywiście o perspektywie lat kilku, lecz kilkudziesięciu. Bazując na tej niepokojącej perspektywie, USA, doktrynalnie, nie pozwalają na pojawienie się w Eurazji gracza, który mógłby zrealizować tę wizję. Tandem rosyjsko-chiński ma naturalne ku temu tendencje i mimo, że niedźwiedź dysponuje frakcją potencjału smoka, to poskromienie niedźwiedzia naturalnie osłabia także smoka.
Our two nations are allies in this battle. And next year will be a turning point, I know it, the point when Ukrainian courage and American resolve must guarantee the future of our common freedom, the freedom of people who stand for their values.
To powiedziawszy, nie powinno dziwić, że Waszyngton na wystąpienie Zelenskiego odpowiedział kolejnym pakietem pomocowym. Nie jest to zatem pomoc charytatywna, ale budowanie podwalin pod lepsze jutro dla kolejnych pokoleń. Tym razem Amerykanie przełomowo zadeklarowali przekazanie systemów obrony przeciwpowietrznej Patriot. To jednostkowo najdroższy i najbardziej zaawansowany zachodni system, który podczas tej wojny dostanie Ukraina. Co ciekawe, najpewniej główną motywacją do ich przekazania, jest rosnące zagrożenie rakietami balistycznymi przekazanymi przez kolejnego aktora cywilizacji autokratów - Islamską Republikę Iranu. Trzeci i największy przedstawiciel tego bloku - Chińska Republika Ludowa jest natomiast coraz bardziej sfrustrowana wywołaną przez Rosjan wojną. Pekin pośrednio wzywa Moskwę do załatwienia sprawy. „W niczyim interesie nie jest przeciąganie kryzysu na Ukrainie” - stwierdził ostatnio Xi Jinping. Choć subtelne, tak sygnały płynące z Państwa Środka są dla Rosji najistotniejsze. Moskwa się do tego nie przyznaje, niemniej Chiny stają się pełnoprawnym patronem Rosji, co oznacza podporządkowanie państwowych interesów zewnętrznemu graczowi w takim stopniu, w którym zmiana polityki patrona oznacza upadek polityki podwładnego. Przy alienacji Moskwy na arenie międzynarodowej, Chiny trzymają klucze do państwa rosyjskiego. To, swoją drogą dość zabawne, jako że Kreml regularnie kpi z Ukrainy, czy nawet Unii Europejskiej twierdząc, że te nie są niezależne i podlegają pod Waszyngton. Nie w mniejszym stopniu taki układ funkcjonuje teraz na osi Moskwa-Pekin i z czasem to uzależnienie będzie się tylko powiększać. Sowieci w czasach swojej świetności jeździli do komunistycznych Chin z wyższością uczyć Chińczyków totalitarnego zarządzania państwem. Teraz sytuacja się odwraca i synowie, bądź wnukowie sowieckich dygnitarzy jeżdżą szukać wsparcia i przychylności w Pekinie.
Na geograficznych rubieżach obu cywilizacji dochodzi natomiast do prób balansowania i prób wykorzystania ewoluującej sytuacji międzynarodowej. Tu na czoło wysuwa się Turcja. Ankara od samego początku rosyjskiej inwazji rozgrywa dwie partie - w jednej weszła w rolę zapalczywego obrońcy ukraińskiej niepodległości, w czym pomagał pijar dronów Bayrkatar TB-2, umowa zbożowa i blokada cieśnin tureckich dla rosyjskich okrętów wojennych. Jednak, w momencie gdy Ankara zorientowała się, że Ukraina nie padnie, a turecka pozycja w basenie Morza Czarnego nie zostanie zdominowana przez Rosjan, wtedy Turcy coraz mocniej szukali dróg kapitalizacji z sytuacji, w której zarówno NATO, jak i Rosja czegoś od Turcji chce. Weto Ankary dla członkostwa w NATO Szwecji i Finlandii, de facto dalej nie zostało zniesione, bo Turcja oczekuje niefinansowej zapłaty za zielone światło. Tak jak tureckie wybrzeże, jak w przypadku Romana Abramovicha, stało się bezpieczną przystanią dla jachtów rosyjskich oligarchów, tak Turcja generalnie stała się bezpieczną przystanią dla rosyjskich pieniędzy. Do Turcji coraz szerszym strumieniem płynie rosyjski gaz i ropa. Wystrzelił również turecki eksport do Rosji, do tego stopnia, że Ankara wyprzedziła Berlin i stała się drugim największym eksporterem do Rosji, po Chinach. Turcja jest jedynym członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, który nie nałożył na Rosję sankcji. Rosjanie masowo zakładają w Turcji firmy - 500 tylko w pierwszych 6 miesiącach roku, dwa razy więcej niż przez cały poprzedni rok. Rosyjscy turyści stanowią natomiast fundament tureckiej turystyki. Jednym słowem Ankara dostarcza wielu argumentów ku temu, że po Chinach, to Turcja jest najważniejszym partnerem Rosji w trudnym roku 2022, dystansując nawet Iran. Takie zachowanie Turków niezmiennie powoduje irytację w Waszyngtonie, który ostrzega Ankarę przed pomaganiem Rosji w omijaniu sankcji. Czas pokaże, czy krótkoterminowe zyski nie położą się cieniem na interesach Turcji w długim okresie.
W mniejszym stopniu, jednak istotną rolę dla rosyjskiego przetrwania spełnia także turecki sąsiad i lokalny rywal - Grecja. Konkretnie greccy magnaci transportu morskiego, którzy odpowiadają za większość transportowanej oceanem rosyjskiej ropy. Udział greckich armatorów już przed wojną był pokaźny i sięgał 34%, po inwazji jednak wzrósł jeszcze bardziej , przekraczając 50%, a w niektórych miesiącach nawet 60%. Ateny również chcą wykorzystać swój atut w postaci posowieckiego sprzętu. Grecy oferują swoje systemy S-300, Tor-M1, czy OSA w zamian za amerykańskie systemy - najlepiej Patriot. W podobnym układzie Grecy przekazali Ukrainie 40 wozów BMP-1, za co w zamian otrzymali niemieckie wozy Marder.
Jednak to nie Grecja, Turcja, czy nawet Stany Zjednoczone są największym donatorem sprzętu wojskowego dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Jest nim Federacja Rosyjska. Ta liczba ciągle rośnie, ale mowa tu o blisko 400 czołgach, blisko 700 wozach opancerzonych, czy ponad 150 systemach artyleryjskich. Volodymyr Dacenko, ukraiński analityk, w oparciu o dostępne publicznie dane przygotował ciekawe, graficzne zestawienie „militarnego balansu sił” miedzy Ukrainą i Rosją. W każdym niemal aspekcie Rosja nadal ma dużą przewagę. Wyjątkiem jest piechota, gdzie obie strony mają dysponować podobną liczbą żołnierzy, a także artyleria dalekiego zasięgu, gdzie dzięki dostawom z Zachodu to Ukraina ma przewagę. To efekt dostaw polskich Krabów, niemieckich Panzerhaubitze, czy francuskich Ceasarów. Ukraina prawdopodobnie dominuje teraz na dystansie 20-80km.
Pozytywne dla Ukraińców jest jednak to, że wcześniej te dysproporcje były znacznie większe. Przepaść między oboma armiami zmniejsza się, a dynamika “militarnego balansu sił” ma korzystyny dla Kijowa trend. Przykładowo na starcie wojny Rosjanie mieli czterokrotną przewagę w czołgach, teraz mają ich mieć „jedynie” 50% więcej. Dacenko dodaje, że tak duże straty mają wpływ na taktykę obu stron. Na początku Rosjanie głównie dokonywali rajdów przy użyciu ciężkich wozów opancerzonych, teraz ataków dokonuje głównie piechota. Ukraina odwrotnie - do swoich ataków używa obecnie znacznie więcej ciężkiego sprzętu.
Rok 2023 ma być rokiem końca wojny - taką nadzieję ma w sobie każdy, niezależnie po której stronie barykady się znajduje. Te nadzieje, w zależności od barykady, różnią się rzecz jasna końcowym rezultatem. Wydaje się, że pierwsza poważna próba zakończenia wojny zostanie podjęta już w lutym - w pierwszą rocznicę wybuchu i ma zostać podjęta przez Kijów. Zelenski podczas „Szczytu Pokoju” na łamach ONZ ma przedstawić wizję pokoju i nowego systemu bezpieczeństwa międzynarodowego. Całość oparta jest na 10 punktach zakończenia wojny, którą Ukraińcy przedstawili w listopadzie. Póki co Moskwa odrzuca warunki Kijowa i przy obecnym balansie sił najpewniej odrzuci je także w lutym. Czy w ciągu najbliższych dwóch miesięcy Ukraina będzie w stanie na tyle poprawić sytuację na froncie by odzyskać pokój już w lutym? Niewiele wskazuje na tak rychłe rozstrzygnięcia, ale nadzieja pcha Ukraińców naprzód.