- Hubert Walas
Minął ponad tydzień od największego ataku Hamasu na Izrael od dekad. Tel Aviv szybko odparł wtargnięcie bojowników Hamasu i zapowiedział stanowczą odpowiedź. W ciągu tylko kilku dni tysiące bomb spadło na Gazę doprowadzając do katastrofy humanitarnej. Jednocześnie trwają ostatnie przygotowania do ofensywy lądowej, która jak określił to emerytowany amerykański generał „Frank” McKenzie, będzie krwawą łaźnią dla wszystkich. Jak ofensywa Izraela może wyglądać?
„Musimy przyznać szczerze, boleśnie i z pochylonymi głowami - my, przywódcy i establishment bezpieczeństwa, zawiedliśmy w utrzymaniu bezpieczeństwa naszych obywateli” - powiedział na konferencji prasowej Becalel Smotrich, kluczowy partner w rządzie premiera Benjamina Netanjahu.
Do czasu pisania tego raportu potwierdzono śmierć ponad 1300 obywateli Izraela.
Siły Zbrojne Izraela szybko odparły atak i w odpowiedzi rozpoczęły kampanię powietrzną, której celem było zniszczenie wszystkich miejsc powiązanych z Hamasem w Strefie Gazy. Niemniej jako, że grupa do swoich działań używa infrastruktury cywilnej - celem de facto stało się wszystko.
W ciągu 6 dni Izrael zrzucił na Gazę 6000 bomb. Dla porównania Amerykanie podczas swojej kampanii przeciwko ISIS zrzucali od 2000 do 5000 bomb. Na miesiąc. W efekcie miasto zaczęło szybko przypominać, zrównany przez Rosjan z ziemią - Mariupol . Szpitale w Gazie błyskawiczne zaczęły się zapełniać. Tylko oficjalne doniesienia mówią o 2300 zabitych Palestyńczykach i ponad 9000 rannych.
Siły Zbrojne Izraela donoszą natomiast, że ponad 6 000 rakiet zostało wystrzelonych ze Strefy Gazy w kierunku północnego, środkowego i południowego Izraela od czasu niespodziewanego ataku Hamasu 7 października. Większość z nich strąciła obrona powietrzna, ale wiele z nich spadło na cele cywilne.
Równolegle Tel Aviv zarządził pełną blokadę Strefy Gazy, obejmującą dostawy prądu i wody. Izrael zapewnia 50% dostaw prądu do Gazy. Dopiero w poniedziałek rano otworzono przejście granice w Rafah przy granicy z Egiptem. Ponadto utworzono zamkniętą strefę wojskową o wielkości blisko tysiąca kilometrów kwadratowych.
To właśnie w tej strefie zaczęto masowe gromadzenie wojsk i sprzętu, do ostatecznego rozprawienia się z Hamasem, co obiecało dowództwo izraelskiego państwa. Izrael wezwał do służby 360 000 rezerwistów - wielu z nich powróciło z zagranicy. To największe powołanie od 40 lat i wojny z Libanem w 1982 roku. Pod granicę z Gazą zaczęto sprowadzać także tysiące ton ciężkiego sprzętu, w tym czołgi Merkava.
Co więcej, w piątek 13 października - izraelskie dowództwo nakazało ewakuację wszystkich cywili z miasta Gaza na południe. Tel Aviv dał na to 24 godziny. Mowa tu o ponad milionie ludzi - blisko połowie populacji Strefy Gazy. Mieli się przedostać na południe dwoma kanałami komunikacyjnymi.
„Organizacja terrorystyczna Hamas rozpoczęła wojnę przeciwko państwu Izrael, a miasto Gaza jest obszarem, na którym prowadzone są działania wojenne” - brzmiało oświadczenie wydane przez Siły Zbrojne Izraela.
Lekarze bez Granic nazwali 24-godzinne wezwanie Izraela do ewakuacji ze Strefy Gazy „oburzającym”. WHO natomiast nazwało rozkaz wyrokiem śmierci na ludzi, którzy są podłączeni do aparatury podtrzymującej życie.
Do poniedziałku, 72h po wydaniu rozkazu do ewakuacji ofensywa lądowa jeszcze się nie rozpoczęła. Najnowsze raporty donoszą, że dopiero jedynie połowa mieszkańców, jakieś 600 tysięcy, przemieściła się na południe. Być może Tel Aviv daje jeszcze czas reszcie. Jednak nie będzie czekał długo.
Jasnym jest, że celem Izraelczyków jest operacją lądowa w Gazie. Przejście blok po bloku, mieszkanie po mieszkaniu i eliminacja wszystkich przedstawicieli Hamasu. Operacje miejskie są najtrudniejszymi z możliwych, szczególnie wobec wroga, takiego jak Hamas. Ulice Gazy spłyną krwią obu stron, a zważając że tysiące cywili pozostanie na północy, spłyną krwią przede wszystkim - cywili.
Tym bardziej, że jak donoszą Izraelczycy Hamas blokuje ewakuację. „Widzimy aktywne wysiłki Hamasu mające na celu zablokowanie i uniemożliwienie ludności przemieszczania się na południe. Hamas chce pokazać światu, że ma ofiary i zabitych” – mówi na konferencji prasowej rzecznik IDF kontradmirał Daniel Hagari. „Nadal nawołujemy mieszkańców miasta Gaza, aby udali się na południe… Hamas chce was jako ludzkich tarcz. Robimy to dla waszego osobistego bezpieczeństwa” – dodaje Hagari. „W najbliższej przyszłości zamierzamy zaatakować Gazę…bardzo szeroko”.
Natomiast Hamas twierdzi, że izraelskie lotnictwo bombarduje korytarze ewakuacyjne.
Jak ofensywa, do której ewidentnie szykują się Siły Obronne Izraela, może wyglądać?
Od czasu wycofania się Izraela ze Strefy Gazy w 2005 r. miały tam miejsce trzy operacje naziemne na dużą skalę. Najgłębszym wtargnięciem Izraela do Strefy Gazy w ciągu ostatnich 18 lat była operacja „Płynny Ołów”. Podczas 18-dniowej operacji pięć formacji wielkości brygady wkroczyło do Gazy, dzieląc Strefę na trzy sektory. Siły izraelskie operowały głęboko w miastach, ale nie zajęły całego terytorium. Podobnie jak poprzednimi razy operację naziemną poprzedzają masowe bombardowania.
„Tym razem kampania naziemna prawie na pewno potrwa dłużej niż 18 dni i będzie znacznie bardziej intensywna, wkraczając głębiej do miast i pod ziemię, aż do zniszczenia twierdz wojskowych Hamasu i innych ugrupowań zbrojnych, takich jak Palestyński Islamski Dżihad.” - twierdzi Anshel Pfeffer, izraelski analityk Haazertza.
Którędy Izrael może dokonać ofensywy?
Geografia ogranicza możliwości, dlatego Siły Obronne Izraela mają tendencję do korzystania z tych samych tras podejścia.
Dogodnym terenem wejścia dla czołgów są obszary obok przejścia granicznego Erez na dalekiej północy Gazy, wokół Bureij na południe od miasta Gaza, oraz na wschód od Khan Yunis. Teren jest tam łatwo przejezdny, z uwagi na dominację pól uprawnych. Innym punktem dostępu jest Szlak Filadelfijski w pobliżu Rafah na dalekim południu.
Hamas i inne frakcje w Gazie są świadome, że są to trasy, z których mogą korzystać siły izraelskie i to najpewniej tam zobaczymy pierwszą linię obrony. Te obszary w przeszłości były miejscem ciężkich walk.
W miarę jak Izrael będzie posuwał się naprzód piaszczyste tereny wiejskie zamieniają się w obszary miejskie, a sytuacja się coraz trudniejsza. Wysokie bloki mieszkalne w miejscach takich jak Jabaliya i Beit Lahia wychodzą na północne podejścia do miasta Gaza, podczas gdy główna droga północ-południe graniczy z obszarami przemysłowymi, które Hamas wykorzystywał w przeszłości do obrony.
Teren w centrum Gazy i na wschód od Khan Yunis jest bardziej otwarty, ale wioski i wyższe budynki wzdłuż dróg dojazdowych zawsze stanowiły osłonę dla Hamasu.
Mimo, że Siły Obronne Izraela mają doświadczenia w walkach w mieście, należy pamiętać że natrafią one na przygotowane pozycje Hamasu, którego bojownicy mają lepsze rozeznanie we własnym obszarze miejskim. Raporty donoszą o rozbudowanym systemie podziemnych tuneli, które Hamas przygotował na taką ewentualność.
„Aby oczyścić budynki, piwnice i rozległą sieć tuneli, Izraelczycy będą musieli zneutralizować piechotę Hamasu, co zasadniczo oznacza walkę żołnierz na żołnierza i blok po bloku na obszarach zabudowanych” - mówi Mick Mulroy, były wysoki rangą urzędnik Pentagonu.
Hamas najprawdopodobniej posiada obecnie duże zapasy pocisków przeciwpancernych Kornet. Były one skutecznie wykorzystywane, w tym przez Hezbollah w Libanie, przeciwko izraelskim czołgom Merkava. Grupa opracowała również drony zdolne do zrzucania ładunków, podobne do tych używanych na Ukrainie. Cywilne drony najpewniej będą też zapewniać Hamasowi lokalne rozpoznanie - coś czego grupa wcześniej nie miała.
„Myślę, że będzie to krwawa łaźnia dla wszystkich”- powiedział Washington Post Kenneth „Frank” McKenzie Jr, emerytowany generał piechoty morskiej, który do zeszłego roku pełnił funkcję szefa Centralnego Dowództwa USA. Przewiduje również, że Izraelczycy ugrzęzną w niekontrolowanej wojnie miejskiej.
Izrael ma możliwości by w całości zająć Strefę Gazy, jednak na pewno odbędzie się to dużym kosztem. Całkowita okupacja byłaby jednak karkołomnym wyzwaniem, dlatego ambasador Izraela przy ONZ podkreślił, że Izrael nie ma zamiaru okupować Gazy.
Jednak, zgodnie z celem operacji Swords of Iron ogłoszonej przez prezydenta Netanjahu, każdy członek Hamasu ma być martwy, co zapowiada że działania Tel Avivu będą bezprecedensowe.
Na poziomie lokalnym wszyscy przygotowują się do ofensywy, jednak napięcia rosną również w regionie. Nic nie dzieje się w próżni.
W największych miastach Bliskiego Wschodu doszło do masowych wieców poparcia dla Palestyńczyków i głosów potępienia dla Izraela. Tu widzimy Maroko. Turcja. Irak. Iran. Demonstracje przetoczyły się także przez wiele miast Zachodu.
Najbardziej bezpośrednie zagrożenie wisi nad Izraelem od północy i grozi włączeniem się do walk libańskiego Hezbollahu.
Naim Al-Kassem, zastępca sekretarza generalnego Hezbollahu, stwierdził, że Hezbollah uważnie monitoruje działania Izraela i jest w pełni przygotowany. Podkreślił, że Hezbollah zna swoją rolę i obowiązki i zadecyduje, czy będzie działać. „Hezbollah jest w pełni przygotowany na każdy scenariusz” – powiedział. Póki co dochodzi do ograniczonej wymiany ognia przy granicy libańsko-izraelskiej. Rzecznik Sił Obronnych Izraela powiedział, że Hezbollah ma około 130 000 rakiet skierowanych na izraelskich cywilów. Nawet system tak zaawansowany jak Żelazna Kopuła nie jest w stanie strącić wszystkich rakiet podczas ataku saturacyjnego.
Niemniej znacznie poważniejszym w skutkach dla regionu byłaby bezpośrednia ingerencja w konflikt Islamskiej Republiki Iranu. Wymiana komunikatów na linii Teheran-Tel Aviv zaostrza się.
Podczas wizyty w Bejrucie irański minister spraw zagranicznych Hossein Amir-Abdollahian ostrzegł, że wojna może się rozprzestrzenić, jeśli izraelskie bombardowania Strefy Gazy będą kontynuowane.
Natomiast minister obrony Izraela Yoav Gallant mówiąc o ataku Hamasu powiedział: „Wszystko jest kierowane z Iranu. Pozwolenie jest wydawane przez Iran. Pieniądze są dostarczane przez Iran, a pomysły są kształtowane w Iranie”.
US Navy stacjonująca w pobliżu Strefy Gazy jest tam głównie z powodu zagrożenia irańskiego, niźli pomocy Izraelowi.
Należy również wspomnieć, że w świetle ofensywy Hamasu i odpowiedzi nań Izraela, przez świat przetacza się fala dyskusji na temat moralnych postaw obu stron. Często przyjmowana perspektywa jest czarno-biała.
Zwolennicy Palestyńscy, czy tym bardziej Hamasu, winę widzą w wieloletnich opresyjnych działaniach Izraela względem Palestyńczyków w Strefie Gazy czy na Zachodnim Brzegu. Narracja antypalestyńska po powołaniu nowego rządu Benjamina Netanjahu tylko wzrosła.
Świat zalewają obrazki skutków izraelskich bombardowań. Śmierć i kalectwo dzieci i ich matek. Blokada skutkująca brakiem dostępu do podstawowych środków życiowych, czy lekarstw.
Da się to odczuć również na poziomie dyplomatycznym. Egipski prezydent Abdel Fattah El-Sisi powiedział amerykańskiemu sekretarzowi stanu Anthony’emu Blinkenowi: - „Izraelska reakcja wykracza poza prawo do samoobrony i przerodziła się w zbiorową karę dla 2,3 miliona ludzi w Gazie.”
Druga strona wskazuje na własne prawo do obrony. Ponadto jasne są czysto zbrodnicze praktyki Hamasu - egzekucje cywili izraelskich, lecz pośrednio także własnych. Bojownicy grupy de facto chowają się za plecami kobiet i dzieci zamieszkałych w gęsto zaludnionych dzielnicach Gazy.
Wielu zastanawia się także nad logiką działań Hamasu, na które wiadomo było, że Tel Aviv odpowie z całą siłą. A to będzie równoznaczne z kolejnymi bombardowaniami i zapewne ofensywą lądową. Niemniej Izrael, jak i wielu analityków przyznaje, że tej racjonalności na poziomie jednostek nie należy się doszukiwać. Dla bojowników Hamasu śmierć w świętej wojnie z rąk Izraela jest najwyższą formą poświęcenia i nie ważne czy poświęcenia tego dokonują sami bojownicy, czy cywile palestyńscy za których sprawę rzekomo walczy Hamas. Natomiast kierownictwo realizuje własną agendę prowadząc kampanię z przytulnych gabinetów w Katarze. Sam Hamas również otrzymuje poparcie z różnych zakątków globu, gdzie jego działania przedstawiane są jako uzasadnione.
Kwestia palestyńskiej niepodległości w ostatnich latach była na Zachodzie coraz przychylniej postrzegana. Przypomnijmy wśród młodych Demokratów w Stanach sympatia wobec Palestyny była wyższa, niż wobec Izraela. Jednak w konsekwencji terrorystycznych działań Hamasu, działania odwetowe Izraela uzyskują legitymację, którą stopniowo traciły. Masowa rzeź na uczestnikach koncertu muzycznego, czy chowających się w domach cywili, nie znajduje żadnego uzasadnienia i nie różni się u podstaw od rosyjskiego ludobójstwa w Buczy.
Stąd też widzimy próby części środowisk palestyńskich do rozdzielenia działań Hamasu i Palestyny jako państwa. Prezydent Palestyny, którego nie uznaje Hamas, Mahmmud Abbas powiedział: „Działania Hamasu nie reprezentują Palestyńczyków”. Rozróżnić dwa środowiska w swoich komunikatach próbują także Izraelczycy twierdząc, że ich ofensywa wymierzona jest w Hamas, nie Palestyńczyków. Jednak, skoro od lat trwa indoktrynacja Hamasu wśród najmłodszych Palestyńczyków, a sama Strefa Gazy jest odcięta od świata - czy mieli i mają możliwość wybrania innej drogi?
Poruszamy się w odcieniach szarości. Przemoc rodzi przemoc. Na razie obserwujemy ją na poziomie lokalnym, lecz gdy sprawy wymknął się spod kontroli, istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że zaobserwujemy kaskadę brutalnych wydarzeń na poziomie regionalnym, a nawet światowym.