- Hubert Walas
Geopolityczne uwarunkowania RP.
Gdy inne państwa obronne wodą mają porty warowne, góry niedostępne, my nic. Owo zewsząd do Polaków pola i drogi nieprzyjacielowi wyborne, przestronne - w taki sposób uwarunkowania Rzeczpospolitej w XVII wieku uchwycił pisarz polityczny Piotr Grabowski. Minęło od tego czasu blisko 400 lat, jednak polscy geostratedzy operują na takiej samej przestrzeni i borykają się z podobnymi dylematami. Jak wyglądają geopolityczne uwarunkowania Polski obecnie i na czym się opierają?
Polanie
Dzieje Polski od zarania związane były z regionem Europy Centralnej. Plemiona Polan, które w wyniku Chrztu Polski w 966r, przeistoczyły się w Państwo Polskie zamieszkiwały tereny Niziny Środkowoeuropejskiej - obszar wielkich połaci nizinnych, z niewielka ilością barier terenowych na wschodzie i zachodzie. Na kierunku północ-południe teren był dobrze domknięty przez Bałtyk na północy i Karpaty na południu. Jedyny wyłom stanowi tutaj Brama Morawska - zapadlisko o szerokości ok. 32 kilometrów i długości 40 kilometrów między pasmami górskimi Sudetów i Karpat. Brama Morawska od wieków stanowiła łącznik z zachodem i południem kontynentu. To tędy 1000 lat temu przyszło do Polski chrześcijaństwo. Rdzeń państwa dawnej Polski stanowiły dorzecza Wisły oraz Warty. Systemy rzeczne w tym regionie Europy wyróżniają się brakiem symetrii dopływów. Rzeki na zachodzie Europy m.in. Ren, czy Sekwana, a także na kontynentalnym wschodzie np. Wołga posiadają dopływy lewostronne i prawostronne mniej więcej tej samej długości. Z kolei Wisła, Niemen, Dźwina, Bug czy nawet Dniepr mają znacznie bardziej rozbudowane prawe dopływy. W średniowieczu działy wodne z reguły były niskie, wąskie i łatwe do przebycia, co sprawiało że bardzo łatwo było połączyć je kanałami. Tak spójny system hydrograficzny powodował, że teren był dobrze skomunikowany i sprawiał, że Polska od wieków sięgała na wschód. Największą przeszkodę terenową w komunikacji lądowej na kierunku wschodnim stanowiły systemy rzeczne Dźwiny i Dniepru wraz z przylegającymi do nich lasami, mokradłami oraz bagnami, w szczególności system rozlewisk Prypeci. Wąski korytarz na tym obszarze stanowi Brama Smoleńska, czyli około 80 kilometrowy przesmyk pomiędzy górną Dźwiną i górnym Dnieprem. Brama Smoleńska, stanowiąca jednocześnie granicę rozlewiska Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego, od wieków była strategicznym punktem, którego kontrola zapewniała i dalej zapewnia przewagę ośrodkowi politycznemu, który sprawuje nad nim kontrolę. W 1772 roku, kiedy dokonywał się pierwszy rozbiór Rzeczpospolitej Obojga Narodów- rosyjska caryca Katarzyna I zadowoliła się względnie małym terytorium. Jednak jak sama tłumaczyła, zajęła to co najważniejsze - Bramę Smoleńską. Od 250 lat obszar ten składa się na przewagę Moskwy, jako że obecnie znajduje się na granicy Rosji i Białorusi.
Imperium na wschodzie
Początkowy prężny rozwój państwa polskiego zahamowany został przez rozbicie dzielnicowe na mniejsze władztwa feudalne w XII i XIII wieku. Jednak ponowna unifikacja kraju za panowania Władysława I Łokietka oraz podbój Rusi Halickiej przez jego syna Kazimierza Wielkiego - ostatniego władcy z dynastii Piastów, rozszerzyło polski teatr operacyjny. Zajęcie obszaru będącego w zlewisku Morza Czarnego sprawiło, że Polska zaczęła się rozwijać na pomoście bałtycko-czarnomorskim - przewężeniu Europy, pomiędzy zachodnim półwyspem Europy i kontynentalnym heartlandem na wschodzie. Z kolei zawarcie w 1385 roku Unii w Krewie z Wielkim Księstwem Litewskim, które obecnie można postrzegać jako znakomity ruch geostrategiczny, pozwoliło na 400 lat ustabilizować sytuację na tym obszarze. Postępujące zbliżenie z Litwą na wschodzie, którego apogeum przypadło w 1567 roku, kiedy w wyniku Unii Lubelskiej powołano do życia Rzeczpospolitą Obojga Narodów, sprawiło że Polska zaczęła się orientować również na kierunku wschód-zachód łącząc narody Polski, Litwy, Rusi Połockiej - obecnie Białoruś i Rusi Kijowskiej - obecnie Ukraina.
Upadek
Z uwagi na nieliczne bariery terenowe i łatwość przemarszu wojsk, obszar pomostu bałtycko-czarnomorskiego od wieków stanowi kluczowy obszar ustanawiania architektury bezpieczeństwa w Europie. Wszystkie wielkie europejskie ekspansje począwszy od wyprawy polskiego hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego na Rosję w 1612 roku, zakończonej zajęciem Moskwy, przez Napoleońskie wyprawy na wschód w XIX wieku, na marszu Hitlera na ZSRR kończąc - odbywały się korytarzem niziny środkowoeuropejskiej. Istotność tego obszaru dla wszystkich regionalnych graczy, w połączeniu z wyniszczającymi wojnami w XVII w oraz nieudolnością polskich władz w XVIII wieku doprowadziło finalnie do rozbioru Polski między Austrię, Prusy i Rosję, który dopełnił się w 1795 roku.
Oskar Żebrowski, jeden z prekursorów polskiej myśli geopolitycznej, przebywając na emigracji w okresie rozbiorów Polski w XIX wieku, w swoim dziele “Polska. Ogólny zarys przyczyn wzrostu i upadku dawnego państwa polskiego” wydanym w 1847 roku w Paryżu powrócił do koncepcji Państwa polskiego jako zwornika między wschodem, a zachodem. Polska w koncepcji Żebrowskiego dzieliła się Połę Górną, czyli północny obszar zlewiska Morza Bałtyckiego oraz Połę Dolną, południowy teren zlewiska Morza Czarnego. Całość obszaru odgrodzona była barierami naturalnymi: Bałtykiem na północy, Karpatami na południu, Odrą na zachodzie i Dziwną oraz Dnieprem na wschodzie. Ta idea przez kolejne 150 lat będzie różnie modyfikowana powracać w myśli polskich przywódców i strategów pod różnymi nazwami: Międzymorze, Trzecia Europa, Doktryna ULB - jednak za każdym razem każda próba jej implementacji zakończy się niepowodzeniem.
Dzieło Jałty
Obecny kształt Polski ustalono na konferencjach w Poczdamie i Jałcie, w wyniku rozmów zwycięskich mocarstw II Wojny Światowej - Wielkiej Brytanii, ZSRR oraz Stanów Zjednoczonych. Granice ówczesnej Polski Ludowej oparto o Bałtyk na północy, na południu o pasmo Karpat i Sudetów, na zachodzie o Odrę i Nysę Łużycką, a na wschodzie o Bug. Polska straciła w ten sposób istotne dla siebie miasta na wschodzie - Lwów, Grodno, czy Wilno.
Terytorium Polski przesunęło się bardziej na zachód i zmniejszyło się o 13%, w stosunku do okresu międzywojennego II RP. Jednak obszar stał się bardziej zwarty, co z perspektywy strategicznej jest korzystniejsze. Z zachodu kraj ma relatywnie dobry charakter obronny - niemal cała granica z Niemcami biegnie wzdłuż rzek, od południa osłaniają ją Sudety, a na północy Zalew Szczeciński. Stolica kraju - Warszawa, leży daleko od tej granicy. Inaczej wygląda to z niemieckiej perspektywy, obszar buforowy Berlina - głównego ośrodka polityczno-decyzyjnego - nigdy nie był wystarczająco szeroki, co powodowało niepokój zagrożenia z kierunku polskiego teatru wojny. Obecnie, w czasach pokoju i sojuszu ekonomiczno-militarnego, nie jest to jednak priorytet myśli geostrategicznej niemieckich strategów.
Z kierunku państw północy i południa Polska również nie odczuwa dużego zagrożenia. Ośrodki polityczne są przyjaznych stosunkach z Warszawą, ponadto bariery terenowe - wysokie Karpaty na południu oraz Morze Bałtyckie na północy skutecznie komplikują potencjalną ekspansję. Wprawdzie Szwecja posiada dość duży potencjał militarny, a Bałtyk nie stanowi bariery nie do przebycia, co pokazał XVII wiek - to jednak taki scenariusz obecnie wydaje się surrealistyczny.
Wyzwanie na wschodzie
To kierunek wschodni powoduje największy niepokój wśród polskich decydentów. To właśnie rosyjski ekspansjonizm przedstawia obecnie dla Polski największe wyzwanie strategiczne. Koncentruje się on na całym kierunku wschodnim - rozpoczynając od mocno zmilitaryzowanego obwodu kaliningradzkiego, przez satelickiego sojusznika Moskwy - Białoruś, kończąc na Ukrainie - która dalej pozostaje w stanie nieoficjalnego konfliktu z Rosją. Celem Rosji na tym obszarze jest neutralizacja regionu pomostu bałtycko-czarnomorskiego, co oznacza nie dopuszczenie do sytuacji, w której jakkolwiek zachodni ośrodek władzy mógłby zbyt mocno oddziaływać na ten region. Zarówno militarnie, w postaci wysuniętych baz, jak również politycznie. To dlatego Moskwa poczuła się tak zagrożona zachodnim zwrotem Ukrainy i zdecydowała się na prewencyjny atak jej wschodniej części. Podobny scenariusz zrealizował się w 2008 roku, w Gruzji.
Dlatego też, polska geostrategia skupia się obecnie niemal wyłącznie na kierunku wschodnim. Polska wprawdzie jest częścią Unii Europejskiej, a co istotniejsze NATO - co teoretycznie stanowi o polskich gwarancjach bezpieczeństwa. Artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego mówi o tym, że zbrojny atak na jeden z krajów sojuszniczych, zostanie uznany za atak na cały sojusz. Choć potencjał militarno-ekonomiczny państw NATO jest wielokrotnie wyższy od możliwości Federacji Rosyjskiej i jej sojuszników, to jednak wspólnota interesów państw sojuszu północnoatlantyckiego jest mocno wątpliwa. Ukazanie tej dysfunkcji jest jednym z nadrzędnych celów Rosji na arenie międzynarodowej - szczególnie w Europie.
Największym spoiwem NATO jest amerykańska potęga militarna, jednak jej potencjał w obliczu geografii obszaru Europy Środkowo-Wschodniej jest drastycznie zredukowany. Przyznanie, w wyniku postanowień jałtańsko-poczdamskich, Związkowi Radzieckiemu europejskiej ekslawy w postaci Obwodu Kaliningradzkiego, który później odziedziczyła Federacja Rosyjska, stanowi dzisiaj dla Polski poważny problem operacyjny. Kaliningrad tworzy rosyjski bastion antydostępowy Anti-Accsess Area Denial. Już samo istnienie obwodu mocno wpływa na dyslokację sił Sojuszu Północnoatlantyckiego, w tym wojsk RP. Systemy rażenia rozlokowane na tym małym obszarze zagrażają lądowym, morskim i powietrznym liniom łączności NATO. Są to m.in systemy obrony powietrznej S-400, systemy rakietowe Bastion, systemy rakietowe Iskander - wszystkie o zasięgu ok.400-500km. Systemy Bastion umożliwiają ponadto wystrzeliwanie rakiet Kalibr, których zasięg wynosi 1500km, co sprawia że całe terytorium Polski znajduje się w zasięgu rakietowego oddziaływania Federacji Rosyjskiej. Kaliningrad efektywnie wyłącza w ten sposób możliwość wpłynięcia na Bałtyk amerykańskich lotniskowców, co sprawia że ewentualna sojusznicza pomoc NATO może przyjść jedynie drogą lądową. Z uwagi na szereg problemów logistycznych i terenowych skutecznie obniża to potencjał wsparcia militarnego przez sojusz dla Polski lub krajów Bałtyckich. Obszar inflant zachodnich zatem skutecznie rzuca cień na państwie polskim od blisko 800 lat, kiedy to sprowadzono na te ziemie Zakon Krzyżacki.
Ze wschodniego kierunku Białorusi sytuacja strategiczna również nie jest dla Polski korzystna. Wprawdzie Białoruś nie jest oficjalnie państwem wrogim Polsce. Jednak z uwagi na głębokie uzależnienie od Federacji Rosyjskiej, stanowi wysunięte ramię Moskwy. Jest prawdopodobne, że w przypadku rosyjskiej ofensywy terytorium Białorusi byłoby Rosji udostępnione. Moskwa w ten sposób piecze trzy pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze omija największą barierę na teatrze wschodnim jaką stanowi, wspomniana wcześniej Brama Smoleńska. Ma możliwość podejścia swoich wojsk na raptem 200km od Warszawy, a ponadto zwija sojusz NATO do wąskiego gardła jaki stanowi przesmyk suwalski. Tak w terminologii NATO nazywana jest krótka - 100 kilometrowa granica Polski z Litwą. Jedyna droga dla ewentualnej pomocy państwom bałtyckim - Litwie, Łotwie i Estonii. Przez to obrona państw bałtyckich jest ekstremalnie trudna, a wg niektórych specjalistów - niemożliwa.
Na południowym wschodzie Polska graniczy z Ukrainą, której zachodnioeuropejski zryw został okupiony wysoką ceną. Ukraina dzieli z Polską wspólnotę interesów, która skupia się na przeciwdziałaniu rosyjskiemu ekspansjonizmowi, a także wspólna historia, kiedy to naród Rusi Kijowskiej stanowił część Rzeczpospolitej. Wprawdzie polityka historyczna, głównie dotycząca wydarzeń podczas II Wojny Światowej, dzieli część środowisk w obu krajach, to jednak obecnie dochodzi do ponownego zbliżenia narodów. Wg różnych szacunków nawet 1,5mln Ukraińców mieszka i pracuje obecnie w Polsce. Takie oddolne ruchy społeczne sprawiają, że potencjalne geostrategiczne zbliżenie z Kijowem nie jest wykluczone. Wymaga to jednak zdecydowanej woli politycznej obu państw i określenia realnych warunków współpracy bazujących na solidnych podstawach geoekonomicznych. Póki co takie ruchy nie zostały wykonane.
Pomiędzy Rosją, a Niemcami, pod płaszczem Waszyngtonu
Obecnie w wyniku zmienionego charakteru zdemilitaryzowanych Niemiec w ostatnim półwieczu, Polska nie czuje się zagrożona ze strony Berlina. Co więcej polityczni decydenci Warszawy, po 89 roku zdecydowali się dążenie i docelowo, na wpięcie w europejski system ekonomiczny pod patronatem Niemiec - czyli Unię Europejską. Ten ruch geoekonomiczny pozwolił Polsce na szybszy rozwój i nadrobienie dystansu do państw zachodnich. Jednocześnie jednak potwierdził status junior partnera Polski w relacjach z Niemcami. Polska gospodarka jest uzależniona od współpracy z globalnymi firmami znad Renu, jednak jej udział w łańcuchu dostaw stanowią z reguły półprodukty i komponenty proste.
Rosja również, dąży do porozumienia polityczno-gospodarczego z Niemcami, ponad całością pomostu bałtycko-czarnomorskiego. Przejawem pogłębiania partnerstwa niemiecko-rosyjskiego jest projekt Nord Stream, którego głównego beneficjentami są Berlin i Moskwa. Temu zbliżeniu oponują z kolei Stany Zjednoczone, dla których taka konsolidacja siły stanowiłaby poważne zagrożenie dla zewnętrznej dominacji w Europie. Kontekst geopolityczny determinowany osią Berlin-Moskwa stał się zatem jednym z decydujących czynników skłaniających wielu polskich decydentów do szukania oparcia nie tylko w NATO i Unii Europejskiej, lecz także bezpośredniego, bilateralnego aliansu z Waszyngtonem. Jest to szczególnie zauważalne u obecnie rządzącej klasy politycznej w Polsce.
Trzy drogi
Z całego obrazu kształtują się dla Warszawy trzy możliwości geostrategiczne. Pierwszą jest jeszcze większe zacieśnienie współpracy z USA. Waszyngton mógłby potencjalnie wesprzeć region militarnie i ekonomicznie, by ten balansował wpływy Berlina i Moskwy - dając realne podstawy popularnemu konceptowi Międzymorza. Decydująca jest tutaj jednak wola decydentów politycznych USA. Drugą jest opcja kontynentalna, zbliżenie z Unią Europejską, a w szczególności z Niemcami. Z pewnością jest to najłatwiejsza z dróg, jako że Polska już teraz jest mocno wpięta w system niemieckiej gospodarki. Byłoby to jednak równoznaczne z pogodzeniem się z rolą podrzędnego partnera Berlina. Ostatnia z możliwości to najbardziej ryzykowna opcja balansowania wpływów niemieckich, rosyjskich, amerykańskich, a może także chińskich poprzez kreowanie niezależnej polityki w regionie, najlepiej z zachowaniem sojuszu z USA. Jest to wizja nieobecna na tych terenach od 250 lat i wymagająca od przywódców politycznych mentalnej zmiany, tym samym mało prawdopodobna. Jedno jest jednak pewne - niezależnie od wybranej ścieżki, położenie Polski na świecie się nie zmieni i dalej będzie wpływać na życie Polaków.
Nie ulega wątpliwości, że położenie Polski nie jest łatwe i decyduje o jej sukcesie lub upadku.