Upadek Rosji. Część II.

Impas lub wręcz bezpośrednia porażka na froncie. Załamanie ekonomiczne i komunikacyjne. Ograniczanie budżetu prowincji, z jednoczesnym wzrostem transferów do rdzenia. Pierwsze protesty i próby większej autonomii poszczególnych regionów. To tylko początek hipotetycznego modelu przyczynowo-skutkowego, który może doprowadzić do trzeciego, wielkiego, upadku największego państwa świata w ostatnich stu latach. Część z tych wydarzeń już teraz ma miejsce.

Jak, w pełni, taki scenariusz mógłby przebiegać? Które regiony mogą dążyć do secesji jako pierwsze?

Efekt domina

W pierwszym odcinku naszej mini serii mówiliśmy o motywach wobec których kolejny rozpad państwa scentralizowanego wokół Moskwy nie musi być wydarzeniem czysto teoretycznym. Dla chronologii - na wstępie odsyłamy do tego materiału.

Rok 1917 i upadek Rosji Carskiej, oraz 1991 i rozpad ZSRR pokazują, że wielowiekowy imperialistyczny projekt Moskwy regularnie przechodzi cykle, których zwieńczeniem jest agonia i śmierć strukturalnie niewydolnego systemu. Wojna na Ukrainie jest katalizatorem dla mnóstwa problemów, które trawią rosyjskiego kolosa, w co wchodzi spektrum czynników makroekonomicznych, społecznych, geograficznych oraz tych związanych z aparatem władzy.

Ocena wydarzeń wojennych na Ukrainie pozostaje mocno subiektywna. Teoria zwycięstwa dla każdego obserwatora jest rożna. Ukraińcy ponoszą olbrzymie straty ludzkie i ekonomiczne, lecz wbrew wszelkim przeciwnościom - obronili swoją niepodległość, pobili Rosjan pod Kijowem oraz dokonali spektakularnej rekonkwisty utraconych, na początku wojny, terenów pod Charkowem i Chersoniem. Zachodzi również szereg czynników trudnych do zmierzenia, jak np. maksymalnie zbliżenie Kijowa do struktur Zachodu, lub co jeszcze ważniejsze - największy w historii kraju proces państwowotwóczy i pojednanie historycznie podzielonego narodu. To być może najważniejszy moment w historii Ukrainy, włączając w to powstania kozackie w XVII wieku.

W przypadku Moskwy natomiast rachunek zysków i strat jest jednoznacznie katastrofalny. Potencjał militarny w wyniku działań wojennych został drastycznie z redukowany. Gospodarka w wyniku kosztów prowadzenia wojny oraz drakońskich sankcji, zaczyna pogrążać się w głębokim kryzysie. Geopolitycznie to jedna wielką klęska. Rok 2022 Moskwa rozpoczyna z niezwykle mocnej pozycji siły. Rok później - na dobre utraciła Ukrainę. Na północy, za sprawą akcesji Finlandii i Szwecji, NATO zbliżyło się do historycznej stolicy Rosji – St. Petersburga na odległość salwy artyleryjskiej i odcięło Rosję od Morza Batyckiego poprzez pełną kontrolę nad Zatoką Fińską. Państwa Azji Centralnej zrywają ze statusem moskiewskiej kolonii, a najważniejsi klienci - ci europejscy, najważniejszego rosyjskiego sektora eksportowego - paliw kopalnych, zostali bezterminowo utraceni. Z drugiej strony, zawsze szukająca sprawczości i przewag, imperialistyczna moskiewska elita, staje się coraz bardziej państwem wasalnym Chińskiej Republiki Ludowej. Rosja, z pozycji supermocarstwa aspirującego do dołączenia do chińsko-amerykańskiego duopolu, osunęła się w stronę terrorystycznego junior partnera Chin.

Polityka zagraniczna jest często funkcją polityki wewnętrznej, ale ta zależność działa również w drugą stronę. Fatalne rozstrzygnięcia na arenie międzynarodowej to jeden z najsilniejszych imperatywów do załamania się stabilności wewnętrznej państw, szczególnie tych nad wyraz rozciągniętych, obarczonych wieloma barierami społecznymi, kulturowymi i geograficznymi. Taki też był ostateczny gwóźdź do trumny projektu Rosji Carskiej w roku 1917, oraz Rosji Sowieckiej w roku 1991.

Rosja putinowska roku 2023 powtarza ten scenariusz. Zatem jak, w przybliżeniu, mógłby wyglądać proces wewnętrznego rozbicia Federacji Rosyjskiej?

W momencie pisania tego tekstu określenie „porażka wojenna Federacji Rosyjskiej na Ukrainie” jest stwierdzeniem kontrowersyjnym, ale „bezterminowy impas” już nie. Oba jednak skutkują ekonomicznym armagedonem dla stanu finansów publicznych Kremla. Po dwóch i pół miesiąca 2023 roku, Moskwa już osiągnęła deficyt finansów przeznaczony na cały rok. Sankcje, i ich kolejne iteracje, mnożą problemy, które stale nakładają się na siebie i kumulują. Spadki podatków ze sprzedaży surowców sięgają 50% rok do roku. Cena rosyjskiej ropy Urals, po limicie cenowym zbliża się do kolejnej granicy $45, najniższej od dwóch lat i prawie $30 mniejszej niż Brent. Przy takiej cenie wydobycie na większości rosyjskich pól staje się nieopłacalne. Sprzedaż węglowodorów do Chin i Indii, tylko po części ratuje sytuację, jako że zarówno Pekin i Delhi, korzystając ze słabości Moskwy kupują je po dużych rabatach.

Równolegle mamy do czynienia z załamaniem importu i exodusem wielu specjalistycznych firm. O ile brak Cheeseburgerów lub nowych Mercedesów jest mniejszym problemem, tak brak dostaw specjalistycznego sprzętu dla przemysłu, w tym maszyn i półprzewodników, których Rosja sama nie produkuje i w całości importowała z Zachodu, to potężne wyzwanie. Prymitywizacja produkcji militarnej już jest faktem - systemy optyczne do czołgów lub układy scalone do rakiet - tego zaczyna brakować lub po prostu nie ma. Owszem część popytu mogą zastąpić komponenty chińskie, lecz po pierwsze ich integracja zajmuje dużo czasu. Po drugie często są gorsze od zachodnich. A po trzecie Chińczycy mogą zwyczajnie nie chcieć ich Rosjanom sprzedać, w obawie o wpadnięcie w zachodnie sankcje i utratę rynków ważniejszych od rosyjskiego.

Produkcja wojskowa to problem palący, ale być może jeszcze większym problemem jest degradacja komunikacyjna, również będąca efektem izolacji Moskwy na świecie. W największym kraju na świecie, wybitnie scentralizowanym, rozciągniętym na 11 stref czasowych, dobre skomunikowanie to podstawa zachowania wewnętrznej spoistości. Tymczasem wielkość lotniczego ruchu towarowego w Rosji spadła o prawie 60% w 2022 r. To efekt mniejszych wolumenów transportowych, niemniej pojawiają się także problemy techniczne. Przykładowo bliskie uziemienia są samoloty Suchoj Superjet 100. Powód? Brak świec zapłonowych do silników, które produkuje Francja. Zaopatrzenie w części zamienne będzie prowadzić do coraz większej zapaści ruchu lotniczego. Zauważalne spadki notują rosyjskie przewozy kolejowe.

To są wydarzenia, które dzieją się już teraz. Patrząc z lotu ptaka - te procesy obejmują i prowadzą do gwałtownie rosnącego poziomu ubóstwa, wyraźnych nierówności społeczno-ekonomicznych, zmniejszających się federalnych dotacji finansowych, pogarszającej się lokalnej infrastruktury i stopnia skomunikowania państwa, katastrof ekologicznych, upadającej służby zdrowia, szalejącej korupcji, inflacji i coraz większego wyobcowania społeczeństwa z centralnego procesu decyzyjnego. Nie można również zapominać o nadreprezentacji mniejszości narodowych wśród ofiar wojny na Ukrainie. Skala problemów i ich nawarstwienie zależy od danego regionu i klasy społecznej, jednak proces najmocniej dotyka najbiedniejszych mieszkańców rosyjskiej prowincji.

Car, baronowie i lud

Winnym tego stanu rzeczy w oczach społeczeństwa często nie jest jednak Kreml. A przynajmniej jeszcze nie. Rolę dobrze opłacanego kozła ofiarnego pełni tutaj lokalny baron, gubernator, zarządca - jakkolwiek go nie nazwiemy - desygnowany z ramienia Moskwy. To on, dogłębnie skorumpowany, jeżdżący najnowszym modelem Bentleya, rozkrada przysyłane z Moskwy pieniądze - taki jest często jego obraz wśród lokalnego społeczeństwa.

Dopóki Moskwa daje sygnały, że kontroluje sytuację, a lokalny baron posiada wystarczająco zasobów by utrzymywać względny spokój w prowincji i zasób jego kont bankowych drastycznie się nie zmniejsza - system się sprawdza. Niemniej kiedy nastroje społeczne będą stale degradować, pojawią się pierwsze, duże protesty, sytuacja baronów może stać się bardzo… niekomfortowa. Z jednej strony będą atakowani - najczęściej werbalnie, choć być może również fizycznie - przez ludność lokalną, która będzie domagać się od nich wypełniania swoich obowiązków lokalnych i lojalności regionalnej. Z drugiej strony będą naciskani przez Kreml, który oczekuje regularnych transferów do centrum i tłumienia niepokojów.

W tym scenariuszu, szczególnie w regionach bogatych surowcowo i przemysłowo, może u baronów wystąpić bardzo duża pokusa by zerwać dotychczasowe więzi z Moskwą i dołączyć do ‘głosu ludu’.

Nie byłby to pierwszy taki przypadek. W 2020 w Chabarowsku doszło do masowych protestów po aresztowaniu przez władze centralne Siergieja Furgala, lokalnego gubernatora lub w naszej nomenklaturze - barona. Furgal był członkiem partii opozycyjnej, ale przede wszystkim był ceniony przez lokalnych mieszkańców, dbał o region, którym zarządzał i przede wszystkim dlatego przedstawiał zagrożenie dla Kremla. Szczególnie biorąc pod uwagę dystans od Moskwy. Jako popularność była groźna. Ostatecznie został skazany na 22 lata więzienia za rzekome morderstwa, których miał się dopuścić 15 lat wcześniej. Protesty finalnie ucichły, bo kontrola centralna Moskwy była jeszcze silna.

Może się jednak zdarzyć, że lokalny baron obawiając się losu Furgala, okaże się wierny carowi do końca. Wtedy niechybnie pojawią się nowi pretendenci do lokalnego tronu, którzy będą wzywać do większej autonomii ekonomicznej i obalenia barona. A władzę ma ten, kto ma za sobą lud. Do tego dochodzi czynnik ludzki - prezydent, premier, ministrowie - nagle pojawi się perspektywa wielu nowych wakatów w strukturach władzy nowych podmiotów państwowych.

Narracja zmieni się o 180 stopni. Moskwa będzie coraz częściej postrzegana jako wyzyskująca metropolia kolonialna. Póki reżim posiada zasoby by tłumić lub zarządzać kryzysami wewnątrz imperium sytuacja wygląda spokojnie. Wszystko może się zmienić w mgnieniu oka, gdy system zostanie przetestowany po raz pierwszy i okaże się niewydolny.

W 22 republikach nierosyjskich, takich jak Baszkiria, czy Tatarstan, na czoło wysuną się kwestie etniczne, które Moskwa przez lata starała się zagłuszać i zastępować kulturą oraz językiem rosyjskim. O ile podział etniczny będzie potęgował podziały, istotniejszy jest motyw załamania relacji na linii Kreml-baronowie-lud. To bowiem na wertykalnym podziale władzy spoczywa cały rosyjski model kontroli.

Struktura władzy w obecnej Federacji Rosyjskiej jest znacznie bardziej wątła, niż w Związku Sowieckim. Partia komunistyczna została zastąpiona przez wąską grupę osób, a wszystko spoczywa na osobie lidera, z nieokreślonym mechanizmem sukcesji. A właściwie jego brakiem.

Niemniej w przypadku pojawienia się pierwszych ruchów domagających się większej autonomii lub wręcz secesji obecny aparat państwa w celu zachowania władzy będzie musiał podjąć działania zaradcze. Opcje zasadniczo są dwie.

Model czeczeński

Najbardziej naturalna jest brutalna pacyfikacja, czyli model czeczeński. Moskwa agresywnie tłumi protesty, lider buntu zostaje aresztowany, a buntowniczy region służy jako przestroga dla pozostałych. Kreml będzie również próbował nakierować ludność na etniczne kozły ofiarne, przedstawiając potencjalnie separatystyczną republikę jako egzystencjalne zagrożenie dla Rosji i jej obywateli. Klasyczna takyka „dziel i rządź”.

Problem polega jednak na tym, że Moskwa, prowadząc wielką wojnę konwencjonalną na Ukrainie, może nie mieć zasobów by w sposób zdecydowany i pokazowy ukarać zbuntowaną prowincję. Kreml latami prowadził podobną operację w Czeczenii, nie prowadząc jednocześnie wielkiej wojny za granicą. Ponadto promowanie nienawiści etnicznej i religijnej jeszcze bardziej zniszczyłoby spójność narodową i społeczną oraz przekonałoby znaczną część ludności muzułmańskiej, że Rosja staje się ich egzystencjalnym zagrożeniem. Ryzyko byłoby ogromne. Nieudana interwencja zbrojna tego typu całkowicie zdelegalizowałaby rząd centralny w oczach reszty prowincji. Widząc brak kontroli rdzenia fala ruchów autonomicznych i secesyjnych rozlałaby się po kraju, a zbrojne opanowanie sytuacji w wielu miejscach naraz stałoby się niemożliwe.

Obawiając się takiego scenariusza kremlowska elita może zdecydować się na ‘miękki’ scenariusz. By zachować spoistość wewnętrzną i nie ryzykować utraty zasobów aparatu represji, dążenia regionu zostają spełnione - dochodzi do poszerzenia autonomii lub do pełnego odłączenia, szczególnie jeśli jest to prowincja o marginalnym znaczeniu. Jest to bezpieczniejsza opcja, choć efekt może być dokładnie taki sam. Inni lokalni watażkowie widząc uległość Kremla - mogą wtedy wysnuć podobne oczekiwania. Każdy domaga się większej autonomii lub niepodległości. Moskwa ponownie staje przed egzystencjalnym problemem. Ponadto uległość tego typu na pewno zostałaby dostrzeżona wewnątrz samych elit w stolicy. W siłę rosłaby frakcja ultranacjonalistyczna i imperialistyczna, która domagałby się twardego rozprawienia się ze zdrajcami.

Tym bardziej, że rosnące niezadowolenie w elitach władzy również jest naturalnym rezultatem obecnej sytuacji. Wraz z kurczącym się narodowym „tortem” ekonomicznym piramida państwowego paternalizmu faworyzującego określone grupy interesu będzie coraz bardziej niestabilna. Konflikt w elicie może się zmaterializować w związku z kurczącymi się zasobami, a niektóre jednostki będą starały się skierować niepokoje społeczne przeciwko swoim rywalom.

Do tego dochodzi kwestia wojska. Wojsko pozostaje w takiej sytuacji najważniejszym zasobem. Kto będzie miał do sobą ludzi pod bronią ten będzie rządził. Już dzisiaj można stwierdzić, że Kreml nie kontroluje całego swojego potencjału militarnego. Jewgienij Prigożyn - właściciel prywatnej armii Wagner PMC oraz Ramzan Kadyrow z armią czeczeńską, de facto, nie podlegają kontroli Kremla. Tym bardziej nie będą jej podlegać w czasie chaosu.

Tym samym oba scenariusze odpowiedzi na łamanie się wewnętrznej spoistości prowadzą zasadniczo do tych samych rezultatów.

Reasumując regionalne elity dojdą do wniosku, że koszty utrzymania lojalności wobec Moskwy przewyższają korzyści i wybiorą większą suwerenność regionalną. Gdy lokalne elity przestaną ufać, że Kreml zapewni im legitymację polityczną i dostarczy niezbędnych zasobów, będą promować własną bazę władzy jako autentycznych liderów republik lub regionów. Początkowe rozerwanie państwa może dotyczyć ograniczonego pęknięcia. Wśród trudności gospodarczych i chaosu politycznego może dojść do wyodrębnienia jednego lub kilku podmiotów federalnych.

Ruchy społeczne i władze lokalne w różnych republikach, krainach i oblastach mogą zsynchronizować swoje żądania wobec Moskwy, gdy hierarchia władzy ulegnie rozpadowi, i mogą tworzyć ponadregionalne powiązania dla wzajemnego wsparcia. Widoczny byłby efekt domina, w którym sukces niektórych podmiotów federalnych w uzyskaniu większej suwerenności bez interwencji władz centralnych zachęciłby inne republiki i regiony do dążenia do pełniejszej autonomii. Tradycyjna polityka Moskwy dzielenie i prowokowania konfliktów między grupami etnicznymi i dezorientowania opozycji okaże się mniej skuteczna, gdy liderzy republik etnicznych będą szukać koalicji z przedstawicielami różnych grup narodowych i wspierać inne podmioty w dążeniu do suwerenności. Nowi liderzy będą się również domagać kontroli nad zasobami naturalnymi i aktywami gospodarczymi na swoich terytoriach, twierdząc, że były one niesprawiedliwie eksploatowane przez Moskwę.

Wschodzące państwa

Jak więc mogłyby kształtować się linie podziału? Secesja których regionów jest najbardziej prawdopodobna?

Historycznie - kandydatów jest wielu. Jak wylicza Janusz Bugajski wśród narodów, które mogą dowodzić swoich historycznych roszczeń sprzed imperialnego podboju Rosji, znajdują się m.in. Tatarzy(Tatarstan), Baszkirzy (Baszkiria), Karelowie (Karelia), Udmurci (Udmurcja), Moksha, Erza (Mordovia), Mari (Mari El), Czerkiesi (Karaczajo-Czerkiesja), Bałkarzy (Kabardo-Bałkaria), Czeczeni (Czeczenia), Ingusze (Inguszetia), Kałmucy (Kałmucja), Chakasi (Chakasja), Ałtajczycy (Ałtaj), Buriaci (Buriacja), Tuwińcy (Tuwa) i Jakuci (Jakucja).

Szereg ludów tubylczych może domagać się prawa do samostanowienia na mocy Karty Narodów Zjednoczonych i Deklaracji Praw Ludów Tubylczych ONZ z 2017 roku. Będą one potwierdzać prawa do swoich tradycyjnych terytoriów i zasobów oraz do administracyjnego samostanowienia.

Prawda jest taka, że powstania narodowe to w Rosji żadna nowość. Obu poprzednim rozpadom towarzyszyły dążenia do niepodległości. Te zakończone powodzeniem znamy dzisiaj jako niepodległe państwa, natomiast część z nich w ostatecznym rozrachunku okazała się nieskuteczna. W 1918 roku powstania wybuchły równocześnie w Czeczeni, Osetii i Inguszetii. W tym samym czasie niepodległość ogłosiła Republika Baszkirska, do której dołączyć chcieli także Tatarzy. Natomiast jeszcze w listopadzie 1917 roku proklamowano Republikę Czarnomorską ze stolicą w Noworosyjsku. W dalszej kolejności samodzielność ogłosiły Stawropol, Kubań, czy Krym jako Republika Taurydzka. W Tomsku powołano także Tymczasowy Rząd Syberyjski.

Choć kwestie narodowo-etniczne z pewnością odgrywałyby ważną rolę to prawdopodobnie nie byłby najważniejszy motyw podziału. Silniejszym motywem byłyby kwestie ekonomiczno-społeczne, a to sprawia że do secesji może dążyć właściwie każdy region, który czuje się wykorzystywany przez Kreml, również taki w którym dominującą grupę społeczną stanowią etniczni Rosjanie. To również nie byłoby nic nowego, bowiem w 1993 roku do życia powołana została Republika Uralska, o której więcej powiemy za chwilę.

W przypadku osłabienia kontroli Kremla, tradycyjnie swoją rolę odegrałaby geografia. Dystans geograficzny oraz poziom kolonizatorskiej eksploatacji sprawia, że najbardziej prawdopodobnymi kandydatami do secesji są regiony najdalej oddalone od Moskwy - Syberia i Daleki Wschód lub potencjalnie Republika Syberyjska i Republika Dalekowschodnia, których zasięg terytorialny obejmowałby kilka krain i obwodów. W tym miejscu zaznaczmy, że rysowanie potencjalnych granic to bardziej zabawa i ćwiczenie intelektualne, niż faktyczne predykcje. Zmiennych jest zbyt wiele by cokolwiek przewidzieć z jakąkolwiek dozą pewności. Dla uproszczenia przyjmijmy, że wzorem postkolonialnej Afryki, nowe państwa postrosyjskie, również zachowałyby granice wytyczone przez kolonizatorów.

Republika Syberyjska

Zacznijmy od Syberii - być może najważniejszej w całej układance. Podczas postcarskich wojen domowych syberyjscy regionaliści, którzy domagali się odrębnej tożsamości i starali się naśladować amerykańską wojnę o niepodległość przeciwko rosyjskim rządom kolonialnym, utworzyli w styczniu 1918 roku tymczasowy rząd autonomicznej Syberii. Został on jednak zlikwidowany przez bolszewików. Niemniej jednak, znaczna część etnicznych Rosjan może popierać suwerenność lub secesję regionów, z którymi łączy ich znacznie więcej niż z Moskwą, niezależnie od wspólnego języka.

Nowa Republika Syberyjska mogłaby obejmować: Kraj Krasnojarski, Jakucję, Magadan, Czukotkę i Kamczatkę. [Krasnoyarsk, Sakha (Jakucja), Magadan, Chukotka i Kamchatka]. 7 milionów kilometrów kwadratowych terytorialne zrównałoby kraj z Australią. Państwo, z uwagi na niską gęstość zaludnienia, liczyłby skromne 4 miliony mieszkańców. Natomiast gospodarka o wielkości 55 miliardów dolarów stawia ją na poziomie nieco wyższym od Ugandy i mniejszym od Litwy. Najbardziej naturalnymi kandydatami na stolicę byłby Krasnoyarsk lub Jakuck. Niski poziom gospodarczy nowych podmiotów to naturalny efekt, niskiej gęstości zaludnienia, ale także lat transferów kapitałowych i ludzkich do rdzenia - Moskwy, oraz niewydolności rosyjskiego systemu do wykorzystania potencjału tych rozległych obszarów.

Republika Dalekowschodnia

Daleki Wschód to jedna z najbardziej ‘zbuntowanych’ prowincji już dzisiaj. Istnieje silny ruch autonomiczny w kraju, a aresztowanie wspomnianego wcześniej Furgala w Chabarowsku w 2020 roku wywołało w regionie wielkie protesty.

Republika Dalekowschodnia potencjalnie obejmowałaby następujące oblasty, regiony i kraje: Kraj Nadmorski, Sachalin, Chabarowsk, Obwody - Żydowski, Amurski, Kraj Zabajkalski, Buriację, Obwód Irkucki, Tuwę, Ałtaj i Chakasję. [Primorsky, Sakhalin, Khabarovsk, Jewish, Amur, Zabaykalsky, Buryatia, Irkutsk, Tuva, Altai, Khakassia]. Kraj liczyłby jakieś 10 milionów mieszkańców i startowałby z gospodarką na poziomie 90 miliardów dolarów, czyli nieco więcej od Bułgarii i mniej od Słowacji. To jednocześnie pokazuje jak drenowany jest potencjał tego obszaru, który powierzchniowo z ponad 3 milionami kilometrów kwadratowych byłby 7 największym krajem świata, przeskakując m.in Indie. Najbardziej naturalnymi kandydatami na stolice są Władywostok, Chabarowsk lub Irkuck.

Obydwa nowe państwa - Syberia oraz Daleki Wschód przekierowując potencjał własnych mieszkańców i ziem na swoje potrzeby mają szansę gwałtownie poprawić lokalną sytuację ekonomiczną, natomiast dobre skomunikowanie z Azją Wschodnią poprzez pacyficzne porty sprawiałoby, że perspektywy na dalszy rozwój byłyby obiecujące.

Idel-Ural

Silne tendencje secesyjne może również wykazywać region środkowej Wołgi, skutkujące odrodzeniem się państwa Idel-Ural. Była to krótkotrwała, niepodległa republika ogłoszona w marcu 1918 roku w stolicy Tatarstanu Kazaniu, mająca na celu zjednoczenie Tatarów, Baszkirów, Czuwaszów i innych narodów oraz ich wyzwolenie z imperium rosyjskiego. Obejmowała dzisiejszy Tatarstan, Baszkortostan i obwód orenburski, a niektórzy działacze domagali się nawet części wybrzeża Morza Kaspijskiego. Po upadku ZSRR zarówno Tatarzy i Baszkirzy próbowali uzyskać niepodległość drogą pokojową, co ostatecznie zostało zduszone przez Moskwę.

Jak debatuje Bugajski, dzisiejsze wcielenie unii środkowotwołżańskiej, promowanej przez ruch Wolny Idel-Ural, obejmowałoby republiki Tatarstanu, Baszkortostanu, Czuwaszji, Mari-Elu, Udmurcji i Mordowii. Nowe państwo Idel-Ural mogłoby być konfederacja, w której każda republika prowadziłaby własną politykę wewnętrzną i zagraniczną. Niektórzy działacze proponują, aby do większej konfederacji włączyć Republikę Komi, Kraj Permski i Obwód Orenburski, aby nowe państwo miało granicę z Kazachstanem.

Nowe państwo konfederacyjne Idel-Ural, miałoby populację ponad 17 milionów, czyli mniej więcej tyle ile Kazachstan. PKB wynoszące ponad 100 miliardów dolarów - byłoby o 50% większe niż uzbeckie i dwukrotnie mniejsze niż kazachskie. Stolicą mógłby być Kazań lub Ufa - oba miasta to wielkie metropolie.

Tatarzy i Baszkirzy mają własne ruchy niepodległościowe, i gdyby miałoby dojść do wrzenia wewnątrz Federacji na pewno bylibyśmy świadkami ich odrodzenia. Niektórzy Baszkirzy walczący o niepodległość już teraz walczą po stronie Ukrainy. Ekonomicznie państwo również miałoby podstawy do samostanowienia, jako że już dzisiaj stanowi zaplecze przemysłowe Federacji Rosyjskiej. W praktyce stanowiłoby szóstą republikę Azji Centralnej i jednocześnie, po Kazachstanie, najsilniejszą ekonomicznie.

Górska Republika Kaukazu Północnego

Do inicjatyw międzyrepublikańskich można zaliczyć także odrodzenie istniejącej w latach 1918-1922 niezależnej Górskiej Republiki Kaukazu Północnego. Ta konfederacyjna republika obejmowała siedem państw składowych - Dagestan, Czeczenię, Inguszetię, Osetię, Czerkesję, Abchazję i stepy Nogajskie [Astrachań, Kałmycję, Dagestan, Czeczenię, Inguszetię, Ałanię, Kabarino-Balkar, Karachay-Czerkes]. Kaukaski tygiel raczej wyklucza zawiązanie unitarnego państwa, lecz luźna konfederacja nie jest wykluczona.

8 milionowa populacja byłaby dwukrotnie większa od sąsiedniej Gruzji, jednak PKB obu krajów byłoby praktycznie takie samo i wynosiło 25 miliardów dolarów.

Republika Uralska

Silne tendencje secesyjne Syberii, Dalekiego Wschodu oraz regionu Wołgi środkowej przedzieliłby obecną Federacją Rosyjską na pół, izolując w większości rosyjskie regiony za Uralem. Ale i ten obszar szukał już w historii secesji od Moskwy. Republika Uralska powstała na bazie referendum przeprowadzonego 12 kwietnia 1993, lecz finalnie projekt upadł. Zauralskie regiony mogłyby dołączyć do powstających bloków lub utworzyć nową Republika Uralską. Ta mogłaby obejmować: Okręgi Jamalsko-Nieniecki, Chanty-Mansyjski, Obwody Swierdłowski, Czelabiński, Kurgański, Tiumeński, Omski, Tomski, Nowosibirski, Kemerowski oraz Kraj Ałtajski. [Yamalo-Nenets, Yugra, Sverdlovsk, Chelyabinsk, Kurgan, Tyumen, Omsk, Novosibirsk, Kemerowo, Altai,,]. Byłby to o tyle ciekawy twór, ponieważ Republika Uralska startowałaby z najsilniejszą gospodarką z dotychczas wymionionych podmiotów. Poza Moskwą i St.Petersburgiem to najsilniejszy gospodarczo region Federacji Rosyjskiej. PKB sięgałoby blisko 200 miliardów dolarów - niewiele mniej od Kazachstanu i porównywalnie z Grecją. 25 milionów mieszkańców przewyższałoby jednak obecną demografię Kazachstanu. Stolicą mógłby być Nowosibirsk lub Jekaterinburg. To największe miasta Federacji Rosyjskiej wyłączając Moskwę i St. Petersburg.

Kaliningrad

Naturalnie pod znakiem zapytania znalazłby się status Kaliningradu. Na włączenie do Republiki Federalnej Niemiec nie zgodziliby się Polacy, podział między Polskę i Litwę również jest wątpliwy z uwagi na potencjalne duże waśnie etniczne. Najbardziej prawdopodobna byłoby opcja rozbrojenia obwodu i utworzenia czwartej republiki bałtyckiej, z perspektywami dołączenia do Unii Europejskiej.

Europejski Kaliningrad z PKB na poziomie 7 miliardów dolarów oraz pół milionem mieszkańców ekonomicznie zaczynałby z pułapu Czarnogóry.

Państwo Moskiewskie

Im bliżej Moskwy tym tendencje secesyjne byłyby coraz trudniejsze. Tym bardziej, że jak wspominaliśmy, swoją grę prowadziłby ruch nacjonalistyczny, którego celem byłaby utworzenie monoetnicznego państwa zlokalizowanego wokół Moskwy.

Regiony, które w takim scenariuszu pozostałyby „wierne” Moskwie, dalej tworzyłyby ekonomicznie najsilniejszy podmiot po rozpadzie, podobnie jak było w przypadku Rosji po rozpadzie ZSRR. PKB na poziomie 1.2 biliona dolarów to obecny poziom Holandii, Meksyku, czy Indonezji. Populacja “Republiki Moskiewskiej” wynosząca ponad 70 milionów to trochę więcej niż obecna populacja Wielkiej Brytanii, czy Francji. Tym samym Moskwa dalej byłaby istotnym graczem na arenie międzynarodowej. Inna sprawa, że bez regionów zauralskich, syberyjskich i dalekowschodnich Kreml definitywnie musiałby porzucić złudzenia o supermocarstwowości, a imperialne zapędy - mimo że na pewno dalej obecne - byłyby niewykonalne bez dostępu do zasobów surowcowych i przemysłowych utraconych regionów.

Jeszcze raz należy zaznaczyć, że takie rysowanie granic po mapie to bardziej zabawa, mimo to pomaga dostrzec coś więcej. Wydzielone podmioty uszczupliłyby PKB Federacji Rosyjskiej zaledwie o 25%, jednocześnie odpowiadając za ponad 80% obecnego terytorium i 45% ludności. Jednocześnie wiele mieszkańców Moskwy i okolic to emigracji z tych prowincji. Te dysproporcje pokazują jak hipercentralizacja hamuje rozwój tych obszarów, jednocześnie drenując ich zasoby.

Źródła:

https://ekonomiarosji.pl/2023/03/26/podsumowanie-tygodnia-26-03-23/
https://www.politico.eu/article/opinion-russia-benefits-disintegration/
https://www.kyivpost.com/democracy-without-borders/russias-other-problem-internal-disintegration.html
https://www.atlanticcouncil.org/blogs/ukrainealert/russia-may-not-survive-putins-disastrous-decision-to-invade-ukraine
https://www.nytimes.com/interactive/2022/12/16/world/europe/russia-putin-war-failures-ukraine.html
https://www.foreignaffairs.com/russian-federation/putin-last-stand-russia-defeat
https://www.ft.com/content/d66c61e8-8511-459a-9116-70703ff2471f
https://www.ft.com/content/6ceb6331-07a0-4b1f-b777-3034b288a3be
https://www.institutmontaigne.org/en/analysis/fall-russia
https://www.foreignaffairs.com/russian-federation/putins-war-and-dangers-russian-disintegration
https://foreignpolicy.com/2023/01/07/russia-ukraine-putin-collapse-disintegration-civil-war-empire/
https://tvoemisto.tv/en/news/empires_collapse_is_inevitable_four_reasons_why_russia_will_definitely_disintegrate_135078.html
https://arc.ua/en/mapping-russias-devolution/
https://wei.org.pl/2022/kwerenda/bezpieczenstwo-kwerenda/andrzej-krajewski/rosyjskie-imperium-u-progu-trzeciego-rozpadu/