Nieustająca wojna o Lewant.

W ostatnich dekadach starcia między Izraelczykami i Palestyńczykami były nieregularne, ale powtarzalne. Ten niekończący się dramat przynosił akty terrorystyczne, zamieszki, powstania, zabójstwa, nieudane rozmowy dyplomatyczne. Nieustający rewanżyzm swoje apogeum osiągnął w październiku 2023 roku. Biorąc pod uwagę terrorystyczny charakter ataku Hamasu oraz brutalną formę izraelskiego rewanżu, zasadne jest zdefiniowanie tych wydarzeń jako piątej wojny arabsko-izraelskiej. Konflikt ten w dalszym ciągu może rozprzestrzenić się jak pożar i ogarnąć cały region, włączając w to zaangażowanie zewnętrznych mocarstw. Ten epizod stanowi strategicznie najbardziej newralgiczny moment w regionie Lewantu od czasu wojny Jom Kippur. Analiza tych wydarzeń z dalszej perspektywy może stanowić znakomitą okazję do wyciągnięcia kilku, nieprzemijających prawd, które dalej definiują to jak wygląda nasz świat.

Lekcja 1: Śmierć porządku opartego na zasadach.

W tym momencie powinno być jasne, że wiara w erę postzimnowojenną jako punkt zwrotny, który przyniesie globalny pokój, współpracę i dobrobyt, została zmiażdżona przez rzeczywistość. Co więcej, marzenie o tym, że „arabska wiosna” popchnie region Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w kierunku „postępu”, zostało bezpowrotnie pogrzebane. Widmo wojny nawiedza obecny system międzynarodowy w sposób niespotykany od czasów II wojny światowej. Podczas gdy anarchia szaleje, poziom napięcia jednocześnie w kilku punktach zapalnych (w tym w Europie Wschodniej, na Kaukazie, na Indo-Pacyfiku i w Lewancie) pozostaje wysoki.

Pod tym względem trwający na Bliskim Wschodzie konflikt między Izraelem, a Hamasem jest kolejnym gwoździem do trumny teorii „końca historii”. W tej konfrontacji nawet najbardziej podstawowe zasady wojny - nie mówiąc już o pełnych przepisach prawa międzynarodowego - są celowo lekceważone, a gdy walczące strony uważają, że stawką jest ich przetrwanie, nagle wszystkie chwyty stają jest dozwolone, w tym masowy rozlew krwi. Hamas jest odpowiedzialny za makabryczne egzekucje setek nieuzbrojonych izraelskich cywilów, podczas gdy Izrael w odwecie dąży nie tylko do wyeliminowania Hamasu, ale także do kartagińskiego pokoju, w którym to Gaza nie nadaje się już do życia, nawet jeśli taki wynik wymaga celowej katastrofy humanitarnej.

Obie strony wydają się wierzyć, że ich bezwzględność jest usprawiedliwiona i konieczna w danych okolicznościach, ale pomijają również ostrzeżenie Machiavellego o przeciwnych do zamierzonych skutkach nieograniczonego okrucieństwa. Te tragiczne wydarzenia pokazują, że jedyną zasadą, która naprawdę ma znaczenie - jak pisał ateński historyk Tukidydes tysiące lat temu - jest to że silni robią to, co mogą, a słabi cierpią to, co muszą. Państwa mogą sobie pozwolić na ignorowanie tej surowej prawdy, jeśli chcą, ale nie mogą lekceważyć konsekwencji ignorowania jej tylko dlatego, że brzmi to niepoprawnie. W najlepszym razie „porządek oparty na zasadach” jest złudzeniem, jeśli nie jawnym intelektualnym oszustwem.

Lekcja 2: Odmiany wojny są nieskończone.

Wojna jest zjawiskiem kalejdoskopowym. Jej podstawowa logika jako rozszerzenie polityki za pomocą innych środków pozostaje niezmieniona, ale jej gramatyka jest ewolucyjna, elastyczna i coraz bardziej złożona. Jedną z jej transformacji jest rosnący udział sił niepaństwowych w konfliktach zbrojnych. W tej konfrontacji niepaństwowa milicja (tj. Hamas) zdecydowała się zaatakować państwo dysponujące większą siłą ognia, uzbrojeniem, zasobami technologicznymi i zdolnościami wywiadowczymi. Ataki przeprowadzone przez Hamas łączyły w sobie kontrastujące elementy, w tym niezwykle wyrafinowane taktyki operacyjne (takie jak użycie paralotni) i brutalne działania, które można opisać jedynie jako odrodzenie wojny plemiennej z epoki kamienia łupanego (np. naloty, masowe rzezie, gwałty, porwania zakładników, grabieże i plądrowanie). Biorąc pod uwagę zasoby potrzebne do „szturmu na Al-Aksę”, nie wiadomo, czy zniszczenia dokonane przez Hamas były wspierane logistycznie, finansowo, materiałowo, technologicznie lub wywiadowczo przez Islamską Republikę Iranu.

Chociaż nie zostało to potwierdzone, irańskie zaangażowanie byłoby zgodne z modus operandi Teheranu, które wspiera całą konstelację bojowników w regionie. Regionalna hegemonia jest częścią irańskiej wielkiej strategii, i współgrającej z nią ideologii religijnej. Co więcej, jak zauważyli izraelscy szefowie wywiadu, między Jerozolimą a Teheranem toczy się niewypowiedziana wojna hybrydowa. Jednak obie regionalne potęgi nie starły się bezpośrednio za pomocą kinetycznych instrumentów projekcji siły. Zamiast tego walczą pośrednio poprzez cyberwojnę, ukierunkowane zabójstwa, tajne operacje i bitwy proxy. Jednak eskalacja może doprowadzić do bezpośredniego konfliktu. Co więcej, izraelska kontrofensywa oparła się na tradycyjnych elementach, takich jak naloty i mobilizacja wojskowa w celu przeprowadzenia inwazji na pełną skalę i oblężenia Strefy Gazy, ale obejmowała również niekonwencjonalne środki, takie jak zawieszenie dostaw wody, paliwa i energii elektrycznej na terytorium Gazy. Wielu obserwatorów interpretuje te represje jako zbiorową karę, ale ich celem była raczej upokarzająca kapitulacja lub exodus. Wreszcie, kolejną cechą tego konfliktu jest intensywne rozpowszechnianie własnej propagandy i dezinformacji w sferze informacyjnej, nawet bardziej niż w kontekście wojny na Ukrainie. Trzeba przyznać, że wojna psychologiczna jest stara jak świat, ale jej powszechna projekcja za pośrednictwem platform mediów społecznościowych niebezpiecznie zwiększa rozprzestrzenianie się konfliktu daleko poza rzeczywiste pole bitwy, podsycając akty agresji na ulicach amerykańskich i europejskich miast. Silne reakcje emocjonalne mogą być bronią samą w sobie. Krótko mówiąc, zmiana jest permanentną stałą.

Lekcja 3: Geografia jest siłą napędową konfrontacji.

Jako żywe organizmy, państwa są napędzane przez bezosobowe siły, aby angażować się w ciągłą darwinowską walkę o strategiczną kontrolę nad przestrzenią w celu zabezpieczenia Lebensraum - przestrzeni do życia, potrzebnego do ochrony ich przetrwania, wzmocnienia pozycji i akumulacji zasobów. Pod tym względem Lewant, jako wschodnia flanka Morza Śródziemnego, zawsze był przedmiotem walk między zachodnimi i wschodnimi imperiami, ponieważ jest platformą do projekcji siły zarówno na lądzie, jak i na morzu.

W związku z tym kontrola nad tym regionem jest regularnie kwestionowana. Co więcej, oliwy do ognia często dolewa trwała rywalizacja między jego heterogenicznymi rdzennymi mieszkańcami. W tym przypadku roszczenia terytorialne Izraelczyków i Palestyńczyków wzajemnie się wykluczają. Izrael czuje potrzebę by zwiększyć swoją głębię strategiczną i zapewnić korzystną równowagę demograficzną. Izraelczycy chcą mieć pewność, że Strefa Gazy nie stanie się przyczółkiem, który może bezpośrednio zagrozić izraelskim celom. Innym interesem Izraela w Strefie Gazy jest kontrola nad podmorskimi złożami gazu ziemnego. Z kolei Hamas polega na asymetrycznej taktyce terroryzowania i demoralizowania izraelskiego społeczeństwa w celu wywołania powolnego upadku państwa żydowskiego, a także osłabienia kontroli terytorialnej Zachodniego Brzegu przez Fatah. W tle tego dramatu, imperialnym celem Iranu jest stworzenie regionalnego szyickiego półksiężyca - pod nieformalną kontrolą Teheranu - który rozciąga się od Lewantu po rdzeń Azji Środkowej.

Dlatego też, poprzez agitację i bojowników, Iran próbuje okrążyć i otoczyć zarówno Izrael, jak i Arabię Saudyjską. Co więcej, wrogość ajatollahów wobec syjonizmu nie jest czysto ideologiczna. Bycie postrzeganym jako orędownik „sprawy” palestyńskiej daje im popularną legitymację i wpływy w arabskim świecie sunnickim, coś, czego Irańczycy nie osiągnęliby za pomocą bardziej konwencjonalnych środków jako naród perski i szyicki.

W takiej konfiguracji „rozwiązanie dwupaństwowe” jako formuła pokoju między Izraelczykami i Palestyńczykami jest martwe. Może istnieć tylko jedno państwo „między rzeką a morzem”, ale nie jest jasne, czy w dłuższej perspektywie będzie to państwo żydowskie czy arabskie. Do tej pory równowaga sił zdecydowanie faworyzowała Izrael - ale błędy Jerozolimy, ostre asymetryczne strategie rywali i wstrząsy sejsmiczne generowane przez konflikt stanowią znaczące wyzwania egzystencjalne. Historia dostarcza wielu przykładów, w których stosunkowo silniejsze siły zostały pokonane przez słabszych wrogów. Izraelscy decydenci, chcąc przetrwać, nie mogą sobie pozwolić na ignorowanie tych precedensów.

Lekcja 4: Pojęcie „polityczności” Schmitta nigdzie się nie wybiera.

Arystoteles zdefiniował człowieka jako zwierzę polityczne. Jednak istota polityki nie ma nic wspólnego z wyborami, negocjacjami i procesami instytucjonalnymi, jak twierdzi wielu liberalnych myślicieli. Zamiast tego kwintesencją pojęcia polityczności - wg interpretacji Carla Schmitta - jest zbiorowe kategoryczne rozróżnienie między przyjaciółmi i wrogami. Niezależnie od tego, czy tego chcą, czy nie, istoty ludzkie należą do struktur zbiorowych, które mają wspólne mianowniki, takie jak język, tło historyczne, religia, światopogląd, dziedzictwo kulturowe, tradycje, oczekiwania i tak dalej. Tożsamości są jednak relacyjne i z definicji wykluczają osoby z zewnątrz. Innymi słowy, ci, którzy należą do tej samej politycznej formy życia - pomimo ich wewnętrznych różnic - są „przyjaciółmi”, ponieważ powinni połączyć siły w hipotetycznym przypadku, gdy grupa obcych (tj. potencjalny wróg) próbuje ich zabić z jakiegokolwiek powodu. W przeciwnym razie zostaną zmiażdżeni.

Koncepcja polityczna Schmitta zakłada perspektywę agresji jako ukrytą możliwość. To dlatego większość Izraelczyków jest gotowa zapomnieć o dzielących ich różnicach, by zebrać się wokół flagi pod przywództwem Benjamina Netanjahu. Hamas również rozumie tak definiowaną koncepcję polityczną. W rzeczywistości ta palestyńska milicja jest gotowa zabić tak wielu obywateli Izraela - niezależnie od ich indywidualnych profili lub poglądów - jak to tylko możliwe, ponieważ należą oni do państwa postrzeganego jako jego zbiorowy egzystencjalny wróg. Nawet jeśli to wiąże się z wysokim prawdopodobieństwem własnej śmierci. Hamas oczekiwał, że młodsze pokolenia Izraelczyków - zwłaszcza tych, którzy ucieleśniają ducha przedsiębiorczości i zaawansowanych technologii tak zwanego „narodu startupów” - zapomną o „pojęciu polityczności” Schmitta i będą szukać komfortu w biznesie, zamiast walczyć.

Koncepcja polityczna jest ambiwalentna w tym sensie, że jest pomocna w zapewnieniu przetrwania, gotowości i witalności, ale może również prowadzić do krwiożerczego antagonizmu. Naród, który zapomni o „pojęciu polityczności”, może tym samym doprowadzić do własnej śmierci z rąk wrogów, ponieważ stracił zbiorową wolę walki. Na drugim krańcu spektrum, w ekstremalnych warunkach koncepcja polityczności może prowadzić do wojny w celu całkowitego zniszczenia swojego przeciwnika i właśnie to możemy dzisiaj obserwować w Lewancie.

W związku z tym konflikt ten nie jest wynikiem „braku wzajemnego zrozumienia”, jak naiwnie twierdzą niektórzy zachodni obserwatorzy. Przeciwnie, obie strony rozumieją się na tyle dobrze, by wiedzieć, że ich fundamentalnych interesów nie da się pogodzić. Proponowane rozwiązania dyplomatyczne zawiodły, ponieważ żadna ze stron nie chciała pokoju, a jedynie zyskać na czasie by zarządzać konfliktem wedle zdefiniowanego interesu. Pokój nigdy nie był opcją.

Lekcja 5: Chaos jest szansą.

Pospolita mądrość zakłada, że w polityce porządek jest lepszy niż chaos. Niemniej jednak zamieszanie - niezależnie od tego, czy jest zamierzone, czy wywołane przez bezosobowe siły - może przynieść strategiczne okna możliwości, które warto wykorzystać, aby szukać przewagi, odwrócić sytuację i zmienić istniejącą korelację sił. W tym konkretnym przypadku atak przeprowadzony przez Hamas zdołał podważyć dyplomatyczne zbliżenie między Izraelem a petromonarchiami Zatoki Perskiej (głównie Królestwem Arabii Saudyjskiej). Dążenie to najprawdopodobniej miało na celu odwrócenie rosnącej utraty poparcia dla Palestyńczyków w dużej części świata arabskiego. W wyniku ogromnej presji społecznej, arabscy i muzułmańscy władcy nie mieli innego wyboru, jak tylko wspierać Palestyńczyków w taki czy inny sposób, nawet jeśli nie lubią Hamasu za zamkniętymi drzwiami (jako palestyńskiej gałęzi Bractwa Muzułmańskiego). W tych samych chaotycznych okolicznościach Izrael próbuje pozbyć się Hamasu, przywrócić wiarygodność swojego odstraszania i wypędzić ludność ze Strefy Gazy.

Jerozolima zdała sobie sprawę, że nigdy nie będzie prawdziwie kochana w świecie arabskim, ale - jak sugerowałaby mądrość makiawelicznej realpolitik - wykorzystuje okazję, by wzbudzać strach. Jeśli Iran rzeczywiście jest organizatorem i sponsorem ataków Hamasu, to Teheran prawdopodobnie spodziewał się wykolejenia normalizacji stosunków między Jerozolimą a Rijadem (swoimi największymi wrogami) co w dużym stopniu się powiodło. Co więcej szerszy plan mógł obejmować wzniecenie niepokojów w całym świecie arabskim, a może nawet wygenerowanie masy krytycznej, która byłaby potrzebna do obalenia regionalnych reżimów postrzeganych jako zbyt bliskie Zachodowi i Izraelowi. Innym hipotetycznym celem Iranu mogło być rozprzestrzenianie napięć międzyetnicznych i przemocy dżihadystycznej w Europie Zachodniej. W końcu Siły Al-Kuds są wiodącym światowym praktykiem nieregularnych działań wojennych i taktyk asymetrycznych na złożonych polach bitew. W związku z tym mają one rozwiniętą wiedzę specjalistyczną w zakresie podżegania do „ludowych” powstań, sekciarskich rzezi i operacji terrorystycznych.

Podsumowując, Teheran stał się niezwykle skuteczny we wzniecaniu chaosu. Co więcej, ten destrukcyjny kryzys oferuje możliwości państwom niezaangażowanym bezpośrednio, takim jak Rosja. Dla Kremla wojna na Bliskim Wschodzie przekierowała część uwagi z Ukrainy na Bliski Wschód. Taki rozwój sytuacji pogłębia i przyspiesza wyczerpywanie się zasobów dla ukraińskiego wysiłku wojennego.

Ponadto, sama perspektywa potencjalnej wojny konwencjonalnej na Bliskim Wschodzie przyniosłaby Federacji Rosyjskiej znaczne korzyści gospodarcze ze względu na wynikający z tego wzrost międzynarodowych cen paliw kopalnych. Wreszcie, Chiny mogą wykorzystać swoje pragmatyczne powiązania z kluczowymi aktorami (Izraelem, Iranem i Arabią Saudyjską), aby pozycjonować się jako wiarygodny pośrednik dyplomatyczny, którego wpływ jest szanowany przez wszystkie zainteresowane strony. To wyjaśnia, dlaczego „Państwo Środka” przyjęło politykę neutralności. W polityce międzynarodowej nigdy nie brakuje chętnych do czerpania korzyści z chaosu.

Lekcja 6: Rządy muszą stawiać czoła niezamierzonym rezultatom.

Zgodnie ze szkołą realistyczną, zarządzanie państwem jest racjonalne w tym sensie, że obejmuje instrumentalne wykorzystanie władzy, zdolności, zasobów i aktywów w dążeniu do realizacji interesów narodowych. Dlatego też, gdy państwa podążają niebezpieczną ścieżką wojny jako oficjalnej polityki, oczekują, że korzyści przewyższą zarówno ryzyka, jak i koszty. Błędne kalkulacje mogą jednak prowadzić do nieprzewidzianych rezultatów, a wpływ „efektu domina” może uruchomić reakcje łańcuchowe. Ponadto decyzje podejmowane w czasach kryzysu mogą przynieść odwrotny skutek, jeśli nie są oparte na dokładnych strategicznych danych wywiadowczych.

W tym przypadku atak Hamasu na Izrael może doprowadzić do jego własnego (politycznego, a może nawet materialnego) upadku w wyniku kontrataku Jerozolimy. Zasada ta odnosi się również do zachowania Izraela. Kierując się racją stanu, Izrael potajemnie pielęgnował rozwój Hamasu jako konkurencyjnej frakcji Fatahu, ponieważ ich wzajemna wrogość mogła doprowadzić do palestyńskiego rozłamu politycznego. Cel ten został osiągnięty, ale równolegle Hamas stał się śmiertelnie niebezpiecznym tworem, który zdołał zdetronizować Fatah, prowadzić dżihad przeciwko Izraelowi, zabiegać o irański patronat i zyskać entuzjastyczne oddolne poparcie milionów Arabów i muzułmanów. W efekcie Hamas dokonał największej masakry żydowskich cywilów od czasów Holokaustu.

Izrael - pomimo swojej przytłaczającej przewagi militarnej - znalazł się między młotem, a kowadłem. Jeśli Izraelczycy nie zareagowaliby zdecydowanie, wynikające z tego postrzeganie słabości wzmocniłoby determinację wszelkiego rodzaju bojowników dżihadu do atakowania izraelskich celów. Jednak brutalne izraelskie działania odwetowe w dłuższej perspektywie mogą okazać się receptą na katastrofę. Izrael ma wszystko, czego potrzeba, aby zrównać Gazę z ziemią, ale oddźwięk takiego taktycznego zwycięstwa z pewnością przyniesie bardzo nieprzyjemny strategiczny cios zwrotny. To może być iskra, która ma szansę podpalić cały region i doprowadzić do strategicznego triumfu przeciwników Izraela.

W efekcie, jak na ironię, Izrael może nieświadomie ułatwić wzrost znaczenia Iranu jako regionalnego hegemona na szachownicy Wielkiego Bliskiego Wschodu. Być może jeszcze większą ironią jest fakt, że odrodzenia perskiej tradycji imperialnej w XXI wieku nie byłoby bez wydarzeń, jakie przyniosły chaotyczne następstwa amerykańskich interwencji wojskowych w Afganistanie i Iraku.

Lekcja 7: „Homo Economicus” nie zastępuje „Animus Dominandi”.

Zgodnie z liberalną szkołą myślenia w ekonomii politycznej, zyski z wolnego handlu i wymiany gospodarczej mogą zapewnić przewagę „Pax Mercatoria” tj. ładu, pokoju handlowego, w którym to narody przez to, że ze sobą handlują, to nie mają motywacji do prowadzenia ze sobą wojen. Jednak ten uproszczony pogląd opiera się na niedokładnym spojrzeniu na ludzką naturę. Ludzi napędza „Animus Dominandi”, czyli chęć do dominacji, zdefiniowany przez Hansa Morgenthaua jako wrodzona skłonność do wywyższania się ponad innych w dążeniu do władzy, kontroli i bezpieczeństwa. W związku z tym Izrael zaoferował Palestyńczykom marchewkę w postaci korzyści ekonomicznych jako środek mający zniechęcić do konfliktu. Przez pewien czas ten sposób działania wydawał się działać dobrze. W 2021 r. PKB na mieszkańca Gazy (3 664 USD) było wyższe niż w Egipcie (3 019 USD), największym kraju świata arabskiego. Jednak ludzie są - czy nam się to podoba czy nie - często gotowi poświęcić korzyści ekonomiczne, jeśli jest to cena, którą trzeba zapłacić, aby pokonać wroga. Dlatego też użyteczność sankcji gospodarczych jest ograniczona do odstraszania agresywnych zachowań. W przeciwnym razie ludzie nie byliby skłonni umierać i zabijać na wojnie. Handel z wrogiem może być opłacalny, ale wynikające z niego zyski nie usuwają wzajemnej wrogości. W związku z tym Hamas nie przehandlował swoich politycznych motywacji, w zamian za dobrobyt.

Hamas dosłownie kupował czas, by stać się wystarczająco silny, aby upokorzyć Izrael go w dogodnym czasie. Z kolei Izraelczycy popadli w niebezpieczne samozadowolenie. Ponieważ od pokoleń nie walczyli w konwencjonalnym konflikcie, tradycyjny spartański etos wojownika Izraela został zastąpiony mentalnością zaawansowanych technologicznie książąt kupieckich. Jako „naród startupów”, młodsze pokolenia Izraelczyków starały się dołączyć do innowacyjnych sektorów przemysłowych kraju. W międzyczasie izraelska kultura strategiczna faworyzowała rozwój wywiadu, cyberwojny i sił operacji specjalnych zamiast konwencjonalnej mobilizacji. Wreszcie, w pewnej próbie dążenia do pewnego rodzaju odprężenia z Teheranem, administracja Bidena odmroziła irańskie aktywa o wartości 6 miliardów dolarów. Tymczasem Islamska Republika Iranu jest jednak bardziej jastrzębia niż kiedykolwiek wcześniej i wydaje się być zdeterminowana, by walczyć z Izraelem do ostatniego Palestyńczyka. W ogólnym rozrachunku ekonomia jest rozszerzeniem polityki za pomocą innych środków, ale nie alternatywą.

Lekcja 8: Zderzające się ideologie jako katalizatory wojny.

Konflikt Izrael-Hamas wynika nie tylko z przyczyn terytorialnych, strategicznych czy politycznych. Atmosfera wzajemnej wrogości między Hamasem, a Izraelem jest zaostrzana przez wojujący światopogląd ideologiczny i religijny. W porównaniu z poprzednimi wojnami arabsko-izraelskimi, w tej konfrontacji na pierwszy plan wysuwa się religia. Od czasu powstania Izraela (państwa założonego przez europejskich Żydów), syjonizm był w większości ruchem świeckim, który łączył w sobie założenia nacjonalizmu, socjalizmu i liberalizmu. Tak już nie jest. Obecnie kluczowe stanowiska w izraelskim rządzie znajdują się w rękach twardogłowych polityków, którzy reprezentują religijny syjonizm, tendencje cezarystyczne, a nawet aspiracje teokratyczne. Coś podobnego można powiedzieć o Palestyńczykach. Jeszcze do niedawna Fatah był dominującą frakcją polityczną w Palestynie i nadal rządzi na Zachodnim Brzegu, ale w zasadzie popadł w zapomnienie. Ten nacjonalistyczny świecki ruch był palestyńską odnogą baasizmu. Jednak jego malejąca legitymizacja, niepowodzenia polityczne, niekompetencja i szerząca się korupcja - wraz z rozprzestrzenianiem się dżihadyzmu na skalę globalną - stworzyły warunki do wzmocnienia pozycji wojujących islamistów, którzy przyjmują mesjanistyczną ideologię z eschatologicznymi podtekstami. Obie strony są coraz bardziej bezkompromisowe. A konfrontacja, w której przywódcami są fanatycy, a nie może cyniczni, ale pragmatycy, staje się niezwykle niebezpieczna.

Niekończąca się przemoc

Ostatni krwawy epizod wyznaczył bezprecedensowość lotniczy atak Izraela, w którym zginęło 7 wolontariuszy World Central Kitchen. Ofiarami ataku padły osoby pochodzące z Palestyny, Australii, Wielkiej Brytanii, Kanady oraz Polski - 35 letni Damian Soból. Atak miał miejsce trzy dni po jednogłośnym orzeczeniu MTS w toczącej się sprawie o ludobójstwie, które nakazało Izraelowi zapewnienie niezakłóconego przepływu pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Bombardowaniu uległy trzy różne pojazdy, znajdujące się w różnych lokalizacjach, o różnym czasie na drodze przeznaczonej do transportu pomocy humanitarnej - co podkreśla intencjonalność tego ataku. Założyciel WCK, hiszpański szef kuchni José Andrés, powiedział, że Izrael zaatakował konwój „systematycznie” i „celowo”.

Izraelski atak wywołał gniew państw, które dotychczas nie potępiały w sposób jednoznacznie stanowczy brutalnego rewanżyzmu Izraela. Incydent sprawił jednak, że społeczeństwa m.in. Wielkiej Brytanii, Polski, czy nawet USA coraz mocniej zaczynają stawiać po stronie ofiar palestyńskich. Pożaru nie ugasił wywiad z izraelskim ambasadorem na Kanale Zero, a wręcz jeszcze dolał oliwy do ognia.

Izraelska zbrodnia jest kolejnym przykładem efektów lekcji opisanych w tym odcinku. Brutalność wynikająca z przewagi militarnej Izraela i walki na śmierć i życie w jednym z najbardziej krwawych regionów w całej historii świata może w dłuższym okresie grać przeciw państwu żydowskiemu i cieszyć jego przeciwników szukających upadku Izraela. W międzyczasie jednak ziemia Lewantu przyjmuje krew kolejnych istnień.