- Kacper Ochman
Panturkizm w Azji Centralnej.
Bezkresne stepy Azji Centralnej przez wieki były miejscem koncentracji najpotężniejszych armii euroazjatyckiego superkontynentu, i miały kluczowe znaczenie handlowe stanowiąc łącznik między Europą i Azją Wschodnią w postaci starożytnego Jedwabnego Szlaku. Era odkryć geograficznych i dominacja mocarstw morskich doprowadziła jednak do drastycznego spadku znaczenia regionu. Teraz się to zmienia, a jednym z tych graczy, którzy z nadziejami patrzą na region Azji Centralnej jest Turcja. Czy Ankara przy wykorzystaniu pantureckich idei ma szansę zdominować ten zapomniany rejon świata?
Zdominowani przez ocean
Rosnące ambicje, asertywność, czy wręcz buńczuczność - w ostatnich latach nierzadko właśnie tak określana była turecka polityka zagraniczna. Nie ulega wątpliwości, że Turcja pod przywództwem Erdogana chce odgrywać coraz ważniejszą rolę w regionie i na świecie. Ta polityka rosnących, tureckich aspiracji nie bierze się jednak znikąd. Ankara czerpie z głębokich zasobów historycznych swoich poprzedników m.in. Imperium Osmańskiego i bazując na fundamencie historyczno-kulturowym chce rozwijać swoje wpływy w miejscach, wydawałoby się nieoczywistych.
Azja Centralna to region często pomijany przy omawianiu spraw międzynarodowych. Z uwagi na brak bezpośredniego dostępu do oceanu światowego każdego z pięciu państw tworzących Azję Centralną, nie mają one możliwości swobodnie korzystać z najtańszej formy wymiany handlowej. To przyczyniło się do stopniowego spadku znaczenia tego obszaru w ostatnich kilkuset latach, kiedy to wymiana morska zdominowała świat.
Jednak przed okresem odkryć geograficznych, rozległe stepy Azji Centralnej były rdzeniem ośrodków politycznych, które dominowały nad Euroazjatyckim kontynentem, oraz siały strach i popłoch wśród państw ościennych. Przykładowo Imperium Mongołów Czyngis-chana w całości kontrolowało współczesne granice państw Azji Centralnej. Niemniej region penetrowany był również od zachodu – m.in. przez ludy tureckie. Kaganat staroturecki w roku 600, czy Sułtanat Seldżucki w 1092 roku kontrolowały duże połacie stepów Azji Centralnej. W efekcie ta wielowiekowa obecność ludów tureckich Azji Centralnej przyczyniła się do ekspansji kulturowej i językowej, co sprawiło że języki tureckie wychodzą daleko poza granice współczesnej Republiki Tureckiej i rozlewają się po terenach Azji Centralnej, sięgając nawet syberyjskiej tundry.
Wracając jednak do czasów teraźniejszych - Ankara widzi tę spuściznę jako zasób, którego nie wolno zmarnować. Bliskość kulturowa i językowa sprawia, że idea pan-tureckiego świata mocno rezonuje w głowach tureckich decydentów i pcha Turków do odbudowy swojej pozycji w Azji Centralnej.
Panturkizm i odbudowa tureckich wpływów
Ta koncepcja ma nawet swoją nazwę. Panturkizm to doktryna powstała na początku XX wieku, głosząca jedność etniczną ludów tureckich i konieczność ich integracji kulturowej i politycznej, od Cieśniny Bosfor do gór Ałtaju. Zasadniczo jest to ruch nacjonalistyczny i mocno kontrowersyjny, bowiem wiąże się z nim ludobójstwo Ormian z początku XX wieku. Niemniej okresowo da się zauważyć wzmożoną popularność tego nurtu, co obserwujemy również teraz.
Cofnijmy się jednak o trzy dekady. Wraz z upadkiem Związku Radzieckiego i powstaniem nowych państw Azja Centralna stała się jednym z kluczowych kierunków polityki zagranicznej Ankary. Turecka polityka wobec regionu od początku opierała się na ideach pan-tureckiego świata. Nie było to jednak łatwe zadanie na obszarze, który przez ostatnie dekady był indoktrynowany i penetrowany przez wpływy sowiecko-rosyjskie. Nawet po upadku Związku Sowieckiego, piątka krajów Azji Centralnej pozostawała de facto krajami satelickimi Moskwy. Turcja podejmowała jednak szereg inicjatyw by przełamać tę lokalną hegemonię. Była pierwszym krajem, który uznał pięć nowo niepodległych państw. Ponadto Turcja i republiki Azji Środkowej podpisały ponad 140 umów politycznych, kulturowych, ekonomicznych i wojskowych, a w latach 1992-1996 prawie 90 procent całej pomocy rozwojowej do Azji Środkowej trafiało z Turcji. To były fundamenty pod powstanie Rady Współpracy Państw Tureckojęzycznych w 2009 r. Organizacja oprócz Turcji zrzesza Azerbejdżan oraz 3 państwa Azji Centralnej tj. Kazachstan, Kirgistan i Uzbekistan. Rolę obserwatora w formacie pełni Turkenistan i częściowo uznawany Cypr Północny oraz, co ciekawe, Węgry. Od 2021 inicjatywa nosi nazwę Organizacji Państw Tureckich.
Niemniej dominująca pozycja Moskwy oraz oraz ówczesna pozycja Turcji sprawiły, że wizja Ankary nie była dla państw regionu dostatecznie atrakcyjna. Przesądził o tym brak wystarczająco dużych nakładów finansowych, mały wolumen handlowy oraz niewielki rozwój infrastruktury. Choć istniały sektory, w których zaangażowanie Ankary było znaczne, takie jak budownictwo, telekomunikacja i tekstylia, to jednak poziom tureckiej obecności był pomijalny. Pantureckie idee również zostały odrzucone. Dla państw Azji Centralnej celem była budowa własnej tożsamości na tendencjach wewnątrz narodowych. W takiej sytuacji Ankara zrezygnowała z takiej polityki wobec tej części świata i przestawiła ją na bardziej pragmatyczne tory - to przede wszystkim charakteryzowało się wzmocnieniem relacji dwustronnych z poszczególnymi państwami poradzieckiej Azji Centralnej.
Niemniej brak sukcesu nie zniechęcił Ankary. Turcy dalej skupiali się na kluczowych obszarach, takich jak handel, budownictwo i inwestycje oraz, od pewnego czasu, bezpieczeństwo i energetyka.
Duży nacisk położono na soft power, w postaci działań kulturowych i językowych. W ramach Organizacji Państw Tureckich powołano „Komisję Wspólnego Alfabetu”, aby przyspieszyć przejście państw tureckich na alfabet łaciński. Inną strategią proponowaną w celu wzmocnienia relacji między państwami członkowskimi jest wykorzystanie religii. Organizacja zrzesza szefów instytucji religijnych państw członkowskich cztery razy w roku, aby omawiać kwestie dotyczące islamu w krajach tureckich.
Od kilkudziesięciu lat w regionie dostępne są tureckie kanały telewizyjne. Natomiast tureckie programy stypendialne umożliwiły tysiącom mieszkańców Azji Centralnej studiować w Turcji. Kolejnym sukcesem w sferze edukacji sa powstałe za tureckie fundusze szkoły, które cieszą się dużą popularnością ze względu na wysoki poziom edukacji.
Również obroty handlowe Turcji z regionem znacznie wzrosły w ciągu ostatnich kilku lat. [W 2021 r. handel uzbecko-turecki wyniósł około 3,4 mld USD, w porównaniu z 2,4 mld USD w 2019 r., zanim pandemia zdław iła światową gospodarkę. Handel kazachsko-turecki wyniósł prawie 3,9 mld USD w 2019 r. i 4,1 mld USD w 2021 r. Oba kraje obiecują podnieść tę kwotę do 10 mld USD. Handel kirgisko-turecki prawie podwoił się do 836 mld USD w latach 2019-2021. W 2020 r. Turkmenistan importował towary o wartości 786 mln USD, w porównaniu do 181 mln USD w 2005.] Niemniej pomimo tendencji wzrostowej, w porównaniu do Rosji, Chin, czy Unii Europejskiej, są to dalej skromne liczby.
W ostatnich latach pojawiła się sposobność by jeszcze bardziej wzmocnić swoją obecność w regionie. Niespokojna sytuacja międzynarodowa otwiera w oczach Turków nowe możliwości, które trzeba wykorzystać. Największy przewrót zawsze wywołuje wojna, a ta jest ostatnio stałym elementem bliskiej zagranicy zarówno dla Turcji, jak i Azji Centralnej. Od drugiej wojny karabaskiej oraz ponownej agresji Rosji na Ukrainę państwa Azji Centralnej poczuły potrzebę wzmocnienia militarnego. Ankara była na to przygotowana. Najbardziej jaskrawym przykładem współpracy wojskowej z regionem jest słynna już polityka dronowa. Kazachstan i Kirgistan już zamówiły pierwsze sztuki nowej generacji dronów Bayraktar TB3, natomiast Turkmenistan zaprezentował swoje modele TB2 na paradzie wojskowej we wrześniu 2021 r. TB2 w swoim arsenale posiada również Tadżykistan. Ta współpraca wychodzi nawet poza ramy stricte zakupowe - bezzałogowe tureckie statki powietrzne ANKA będą produkowane w Kazachstanie.
Wejście Ankary na centralnoazjatycki rynek zbrojeniowy jest istotnym wydarzeniem, biorąc pod uwagę wieloletnią dominację Rosji w sferze wojskowej, jak również członkostwo Turcji w NATO, oraz przedłużające się rywalizacje wewnątrz regionu napędzane zakupem broni. Wojskowe wyparcie Rosji w perspektywie krótkoterminowej jest niemożliwe. Moskwa dalej ma tu znaczącą przewagę. Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan dalej są członkami OUBZ, a Uzbekistan i Turkmenistan utrzymują bliskie stosunki dwustronne w sferze wojskowej z Rosją. O ile fundamentalnych zmian w najbliższym czasie nie należy oczekiwać, Ankara kawałek po kawałku buduje podwaliny pod swoją pozycję.
Wzrost znaczenia geopolitycznego
Przychylność i wpływy w Azji Centralnej są dla Turcji istotne z jeszcze jednego powodu - geografii. Tak jak region pozostawał wykluczony w następstwie dominacji mocarstw morskich, tak przed erą odkryć geograficznych był to obszar przez który przechodziło najpewniej najważniejsze lądowe połączenie handlowe świata - Jedwabny Szlak łączący Chiny z Europą. Pekin w drugiej dekadzie XXI wieku, z uwagi na dominującą rolę Stanów Zjednoczonych na wodach światowych, postanowił przywrócić do życia osławiony projekt. O istotności regionu dla lądowej nitki tego projektu świadczy fakt, że chiński przywódca Xi Jiping inicjatywę Pasa i Szlaku po raz pierwszy ogłosił w 2013 roku w kazachskiej Astanie, największym kraju Azji Centralnej.
Korytarz Środkowy, bowiem tak określane jest połączenie przechodzące przez Azję Centralną i dalej wchodzące do Turcji, jest dla Ankary kluczowy. Projekt ożywia starożytny Jedwabny Szlak, przecina koleją Kaukaz Południowy oraz statkami Morze Kaspijskie i zmierza koleją do Chin przez Azję Środkową. W tym kontekście Pekin popiera działania Turcji, natomiast Rosja obserwuje eurazjatycki zwrot Ankary z obawami. Mimo że relacje turecko-rosyjskie są dobre, a Turcja często pomaga Rosji w omijaniu wojennych sankcji, tak geopolityczne aspiracje Ankary i Moskwy pozostają nie do pogodzenia. Obecnie jednak, z uwagi na multum innych problemów, Moskwa wydaje się akceptować rosnące wpływy Turcji w Azji Środkowej.
Z drugiej strony niestabilna ekonomicznie, pilnie potrzebująca pomocy finansowej i dostępu na rynki światowe elita polityczna Azji Środkowej coraz przychylniej patrzy w kierunku kapitalistycznego systemu gospodarczego. W tym kontekście Turcja uważana jest za ważnego partnera gospodarczego, który może zapewnić im dostęp do rynków i zintegrować je z międzynarodowymi instytucjami gospodarczymi. Jedną z najbardziej znaczących decyzji ostatniego szczytu Organizacji Państw Tureckich było powołanie Tureckiego Funduszu Inwestycyjnego, którego celem jest przyspieszenie wzrostu gospodarczego państw członkowskich poprzez zapewnienie finansowania małym i średnim przedsiębiorstwom.
Co równie ważne, Turcja ma ambicje by stać się hubem dla Azji Centralnej w zakresie eksportu na zachód bogatych zasobów ropy i gazu. Region ma wielki potencjał wydobywczy i w kolejnych dekadach może wzmocnić swoją pozycję. W czym swoją rolę chcę odgrywać również Ankara. Już teraz węglowodory płyną na zachód z wykorzystaniem tureckiego terytorium przez istniejące rurociągi Baku-Tbilisi-Ceyhan i Baku-Tbilisi-Erzurum. Ten pierwszy dostarczył do rynków światowych 224 miliony baryłek ropy w zeszłym roku, co odpowiada około 30% całościowego, rocznego importu ropy Unii Europejskiej z Federacji Rosyjskiej. Niemniej ropociąg dalej ma ok. 30% wolnej przepustowości. Natomiast gazociąg Baku-Tbilisi-Erzurum, inaczej zwany południowokaukaskim, może tłoczyć do 24mld m3 gazu rocznie i operuje na pełnej efektywności. Co więcej, ten może zostać w przyszłości połączony z planowanym gazociągiem transkaspijskim, który miałby przebiegać po dnie Morza Kaspijskiego i połączyć Turkmenistan z Azerbejdżanem. Wszystkie te projekty przedstawiają duży potencjał w dywersyfikacji europejskich źródeł energii po porzuceniu importu węglowodorów z Federacji Rosyjskiej. W tym kontekście porozumienie państw Azji Centralnej, Azerbejdżanu i Turcji, a zatem de facto wszystkich członków Organizacji Państw Tureckich, przestawia duże wyzwanie dla Moskwy.
Przedstawiciele Organizacji Państw Tureckich oczywiście twierdzą, że platforma nie ma planów kwestionowania hegemonii Chin i Rosji w Azji Centralnej, jednak faktem jest, że integracja państw tureckich stanowi zagrożenie dla Pekinu i Moskwy. Może być ono odłożone w czasie, ale Ankara staje się ważnym czynnikiem rozwoju dla regionu. Pomimo zapewnień tureckich urzędników o altruistycznych celach Organizacji Państw Tureckich poglądy czołowych polityków świata tureckiego ujawniają, że Ankara dąży do zaprojektowania wspólnego kulturowego i historycznego sojuszu między państwami członkowskimi.
Walka o Azję Centralną
Co to wszystko oznacza dla Azji Centralnej? Przede wszystkim - więcej możliwości. Po latach bycia na wyłącznej orbicie Moskwy, w regionie z czasem zaczęto zauważać wpływy europejskie i chińskie. Po wiekach nieobecności przypomnieć o sobie stara się także Turcja. Większa konkurencja to dobre wiadomości dla regionu. Wcześniej skazani na Moskwę, teraz przywódcy regionu otrzymują alternatywne opcje z Pekinu i Ankary. Jak również Brukseli i Waszyngtonu. Z tej perspektywy kraje Azji Centralnej, a zwłaszcza Kazachstan, potrzebują silnej Turcji. Przez lata Turcja nie miała odpowiedniej wagi ekonomiczno-politycznej by stanowić alternatywę dla regionu. Z czasem zaczęło się to zmieniać - wspólne fundusze, eksport sektora zbrojeniowego, czy co chyba najważniejsze - połączenia handlowe łączące Azję Centralną z Chinami i Turcją, i dalej z całym światem. Spuścizna kulturalno-językowa ma swoją wagę, jednak bez twardych argumentów Ankara nie miała w Azji Centralnej czego szukać. Ostatecznie liczy się to co na stole.
I to od czynnika gospodarczego w największym stopniu zależeć będzie przyszłość Organizacji Państw Tureckich. Wszystkim zależy na wzmocnieniu potencjału tranzytowego, eksporcie węglowodorów, oraz stworzeniu nowych korytarzy transkontynentalnych z Chin do Europy, które będą musiały przechodzić przez terytoria krajów Azji Centralnej. Jeśli Turcja na dobrych warunkach pomoże krajom Azji Centralnej rozwijać się w oparciu o nowe szlaki handlowe, pozycja Ankary na tym obszarze niechybnie wzrośnie.
Nic nie jednak nie dzieje się z dnia na dzień. Pozycja Moskwy pozostaje dominująca i będzie tak w najbliższej przyszłości. Rosja pokazała swoją sprawczość podczas kryzysu kazachskiego na początku stycznia 2022 r., gdy OUBZ sprawnie rozmieściła misję pokojową na prośbę prezydenta Kazachstanu Tokajewa. Organizacja Państw Tureckich ograniczyła się do symbolicznego wyrażenia solidarności wobec Astany.
Co więcej, niechybnie wpływ na rozwój tureckiej roli w Azji Centralnej będzie miał dalszy przebieg i wynik trwającej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. To może przyśpieszyć, w przypadku dalszego upadku Rosji, lub zamknąć Turkom drogę do regionu, jeśli wynik wojny będzie dla Moskwy pozytywny. Natomiast o ile potencjał ekonomiczny Rosji i Turcji możemy umieścić w tej samej kategorii, tak Chiny w tej domenie znajdują się w całkiem innej lidze. Jeśli decyzją w Pekinie Chińczycy zechcą mocniej spenetrować ekonomicznie region, Turcy nie będą mieli możliwości się tej inicjatywie postawić. Chociaż Turcja wyraża gotowość do poprawy sieci szlaków transportowych, to przestrzeń ta jest wciąż zdominowana przez Chiny. Dodatkowo na niekorzyść Ankary część obecnych (i planowanych) szlaków transportowych przechodzi przez niechętny Turcji Iran. Bardzo istotnym problemem są również duże problemy ekonomiczne Ankary, które obecnie mocno limitują możliwości Turków do inwestowania w Azji Centralnej.
Czy po kilkuset latach geograficznego wykluczenia nastają lepsze czasy dla państw Azji Centralnej? Zaangażowanie Turcji jest jednym z symptomów, że faktycznie możemy mieć do czynienia z pozytywnym dla regionu trendem. Dodatkowo chęć poprawy skomunikowania regionu z ramienia Chińczyków, oraz poszukiwanie przez Europę alternatywnych źródeł energii premiują nieodkryty dotychczas potencjał Azji Centralnej. Czy pantureckie idee staną się motorem dla wzrostu tego potencjału? Wspólne dziedzictwo historyczne i językowe na pewno pomaga Turkom zrozumieć region i oddziaływać w sferze soft power, jednak na końcu jak zawsze, będą liczyły się twarde argumenty w postaci inwestycji, porozumień handlowych i współpracy militarnej.