Narodziny państwa.

Ukraina już dzisiaj tę wojnę wygrała, a Rosja ją przegrała. Oczywiście walka na froncie trwa, giną ludzie. Często są to bezbronni cywile, bestialsko mordowani przez rosyjskich żołnierzy. O tym nie wolno zapominać. Jednak przy obserwacji codziennych zmagań, warto zrobić krok w tył i przyjrzeć się szerszemu obrazowi wydarzeń. Wewnątrz Ukrainy zachodzą nieodwracalne zmiany. Te zmiany zachodzą również w samej Rosji. Pewne koncepcje upadają bezpowrotnie, a rodzą się nowe. W Europie Centralno-Wschodniej następuje wielkie poruszenie społeczeństw. Natomiast Ukraina, jako państwo, rodzi się na naszych oczach.

DUCH DO WALKI

Autorem tekstu jest Ukrainiec - Mykola Susuiev.

Przed wojną można było mieć wiele wątpliwości co do jedności narodu ukraińskiego. Kraj był podzielony. Sam autor, który określa się jako pesymistę-realistę przyznaje, że nie byłaby dla niego zaskoczeniem mobilizacja i opór jedynie ok.30-40% narodu wraz częścią elit politycznych oraz wojska. Tymczasem Ukraina, jak nigdy w swojej historii, zjednoczyła się ponad podziałami i postawiła przed Rosją ścianę.

Jak to się stało? Kluczem była postawa ukraińskiego wojska. Wybuch wojny był szokiem dla społeczeństwa, ale nie dla wojska. To stanęło twardo i okazało się lepiej przygotowane, niż ktokolwiek przypuszczał - rosyjskie dowództwo, zachodni eksperci, czy nawet ukraińscy cywile. Wojsko nie drgnęło. Od pierwszych chwil zaczęło zadawać Rosjanom bardzo dotkliwe straty. Do tego doszła wojna informacyjna, element nie mniej ważny. To miało elektryzujący wpływ na społeczeństwo ukraińskie. Wszyscy, jak jeden mąż, mówią: wierzymy w armię. Nie jest to jednak, efekt proukraińskiej propagandy i ślepa wiara w łatwe, szybkie zwycięstwo. Wręcz przeciwnie. Wszyscy przyznają, że będzie to ciężka i być może długa walka, w której Ukraina poniesie bardzo bolesne straty. Jednak postawa ukraińskiego wojska nakręca wojowniczy duch społeczeństwa. Natomiast od tego społeczeństwa, wojsko dostaje bezprecedensowe wsparcie, czuje że wykonuje misję najważniejszą z możliwych. To buduje morale obrońców Ukrainy. I tak w kółko.

Wielu może zapytać czy to morale nie upadnie z powodu zawyżonych oczekiwań i okrucieństwa wojsk rosyjskich. Nie. Nikt na Ukrainie nie ukrywa, że sytuacja jest ciężka. Wszyscy wiedzą, że straty które Ukraina ponosi są wielkie. Okrucieństwo bombardowań i niedawno odkryte przykłady ludobójstwa na ludności cywilnej nie powodują chęci Ukraińców by wysnuwać pretensje wobec własnego wojska czy wzywać władze do poddania się by uniknąć strat. W odczuciu autora powoduje to tylko niesamowite poczucie, że dzieje się wielka niesprawiedliwość i chęć przeciwstawienia się temu. To jest jedna z kluczowych cech Ukraińców, której Rosjanie nie są w stanie rozpoznać. Dlatego też nawet upadek niektórych miast nie doprowadzi do zaprzestania sprzeciwu na Ukrainie. Ci którzy myślą że Mariupol będzie punktem zwrotnym całej wojny, jeżeli Rosjanie go wezmą, zwyczajnie się mylą. Bo dalej tych „Mariupolów” będzie jeszcze wiele. I każdy trzeba będzie brać siłą tak jak ten.

Po 2014 roku społeczeństwo ukraińskie skłaniało się do zaufania strukturom społecznym na zasadzie samoorganizacji i wielkiemu zaufaniu wojsku, przy jednoczesnym totalnym braku zaufania do państwa i centralnych struktur władzy. Tymczasem wojna z Rosją spowodowała niespotykaną dla tego narodu skalę konsolidacji społeczeństwa z państwem. To pierwsze takie wydarzenie w historii Ukrainy. Do wzrostu zaufania do władz oczywiście przyczyniła się też postawa prezydenta i innych głównych polityków. Bo nikt z nich nie uciekł. Wszyscy odłożyli konflikty na bok. Jest to zjawisko zupełnie nowe, które pokazuje że społeczeństwo ukraińskie wzniosło się na nowy, wyższy poziom. To nie jest po prostu chaotyczny zryw narodu, to jest konsolidacja społeczeństwa wokół struktur państwa w obronie swojej państwowości.

AROGANCJA I GŁUPOTA

Jeżeli po stronie ukraińskiej mamy zamknięte koło, które podtrzymuje morale obrońców to po rosyjskiej stronie mamy inne zamknięte koło złożone z arogancji, błędów i głupoty. Rosja sama sobie stworzyła wszystkie problemy, z którymi teraz nie może poradzić i które z dużym prawdopodobieństwem doprowadzą do jej upadku za jakiś czas. Przeanalizujmy dokładniej cały ten ciąg przyczynowo-skutkowy.

Wszystko zaczęło się od rosyjskiego nacisku na gospodarkę ukraińską oraz niechęci Rosji do podpisania przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Dziś, patrząc na politykę Niemiec, czy Francji, nikt nie ma wątpliwości, że waga tej umowy była strasznie wyolbrzymiona. Był to raczej symbol, niż faktyczne przywiązanie Ukrainy do Unii. Natomiast, paradoksalnie status tej umowie nadała ... Rosja! Rosyjska propaganda zrobiła z niej coś co miało na zawsze odciąć Ukrainę od Rosji i sama uczyniła z niej centrum dyskusji politycznej na Ukrainie. Rosja już w 2013 pokazała brak zrozumienia sytuacji. To rok później, w konsekwencji doprowadziło do Majdanu na Ukrainie.

W 2014 roku, po wydarzeniach na Majdanie, Rosja z kolei po raz pierwszy pokazała, że interesują ją nie tylko rozgrywki polityczne wokół Ukrainy, ale jest również gotowa do otwartego ataku z użyciem siły. Co znowu - okazało się błędem. Bowiem prawidłowym, z punktu widzenia Rosjan, posunięciem po Majdanie było zostawienie Ukrainy samej sobie, jednocześnie oddziałując na nią dalej finansowo, politycznie, informacyjnie, dalej szerząc wewnętrzne podziały. Nie ma najmniejszej wątpliwości, w ocenie autora, że władze które wykreował Majdan szybko by się ze sobą pokłóciły i wzajemnie zdyskredytowały. A wtedy następne wybory dałyby siłom prorosyjskim taki udział w parlamencie, który zakwestionowałby ruch Ukrainy, w stronę przeciwną do Rosji. Albo i w ogóle doprowadził do objęcia władzy w Kijowie przez frakcje prorosyjskie. A przypomnijmy to było jeden z podstawowych celów Kremla obecnie trwającej wojny. Zamiast tego Rosjanie sforsowali swój plan „ruskiej wiosny” wraz z oderwaniem od Ukrainy szeregu najbardziej prorosyjsko nastawionych terenów - Krymu, Donbasu i Ługańska. Dla wielu, wcześniej prorosyjskich Ukraińców, ze wschodu i południa te działania uznane zostały za zdradę ze strony Rosji. Federacja Rosyjska w ich oczach przestaje być w tym momencie przyjacielem Ukrainy i staje się wrogiem. To posunięcie powoduje, że opcja prorosyjska na Ukrainie na zawsze traci szansę na dojście do władzy w sposób legalny i demokratyczny.

Ale Rosja robi kolejny błąd. W 2014 roku podczas wielkiego chaosu w państwie ukraińskim, Rosja nie decyduje się by zakończyć sprawę zdecydowanym atakiem na całość. Być może nie jest gotowa, a może sądzi że dobra chwila jeszcze nadejdzie. Nie ma jednak wątpliwości, że jeśli w marcu 2014 roku nastąpiłby pełnoskalowy atak ze strony Rosji, to Kijów padłby po kilku dniach, a w wielu miastach na wschodzie rzeczywiście witano by Rosjan z kwiatami. Wiele władz na miejscu szybko przeszłoby na stronę Kremla. Zamiast tego Rosjanie robią na Ukrainie zamieszanie w południowo-wschodniej części, pozwalają na zmobilizowanie armii i tworzą krwawy, ośmioletni konflikt na Donbasie. Wielki, poligon treningowy dla ukraińskiego wojska.

W ten sposób Rosja stwarza armię ukraińską. Albo raczej wymusza na Ukraińcach, którzy wcześniej byli obojętni wobec własnego wojska, stworzenie go na nowo, właściwie od zera. W tej armii nie sprzęt jest najważniejszy, bo ten niewiele się różni od rosyjskiego. To co Rosjanie stworzyli to męskie braterstwo i solidarność, która urodziła się pomiędzy ukraińskimi żołnierzami. Imienne brygady, każda ze swoim symbolem i historią bitew toczonych na Donbasie. Konkurencja między nimi. I przede wszystkim doświadczenie bojowe. To Rosja stworzyła na terenie Ukrainy wielki poligon, przez który przeszło kilkaset tysięcy mężczyzn. Paradoks tej sytuacji jest taki, że Rosja stworzyła wielką rezerwę dla Ukrainy, która przeszła przez najbardziej gorące lata wojny. Coś czego nie miała sama Rosja, bo Syria nie mogła się z tym równać. Lata wojny zahartowały wojsko ukraińskie. To są zaprawieni w boju ludzie, którzy nie zawahali się podczas pierwszych ostrzałów rakietowych i artyleryjskich. Ten „szok ogniowy” nie zrobił na nich żadnego wrażenia i nie spowodował rozpadu armii. A zasługę, przynajmniej częściowo, za ten stan rzeczy przypada Rosji. Rosja również jest motywem do powstania ukraińskich służb i sił specjalnych. Hartowały się one przez 8 lat w ogniu tej wojny działając za linią frontu i przeprowadzając cały szereg udanych, trudnych operacji.

No i w końcu szczytem tego ciągu błędów jest dzisiejsza wojna. Bo Rosja nie tylko popełniła wszystkie wyżej wymienione błędy, ale przede wszystkim nie zdała sobie z tego sprawy. Kreml stworzył własną rzeczywistość, w którą sam uwierzył i na jej podstawie stworzył plan wojny zupełnie odstający od rzeczywistości. Przykładem tego jest główny motyw do wojny. W lipcu 2021 roku Władimir Putin pisze długi tekst, w którym udowadnia dlaczego Ukraina, jako państwo, nie ma prawa bytu i z historycznego punktu widzenia jest częścią Rosji. To najgorsze z możliwych uzasadnienie, jeszcze bardziej jednoczące i mobilizujące naród ukraiński. Jeśli ktoś Ci mówi, że nie masz prawa do istnienia, wiesz że masz tylko jedno wyjście - walczyć. A przecież można było dalej manipulować i manewrować. Można było położyć akcent na ochronie praw mniejszości i innych kwestiach etnicznych. Kto zmuszał Rosjan by stawiać sprawę na tyle jednoznacznie?

Ukrainiec może mieć różne poglądy polityczne i inaczej może widzieć, niż sąsiad, przyszłość własnego kraju. Ale dla Ukraińca przekroczeniem granic jest bezpośrednia ingerencja w jego życie. „Sadok wysznewy koło chaty” ( Ogródek z drzewkami wiśni koło chaty ) ... to jest słynna ukraińska koncepcja życiowa. Mam tu własny kącik w którym ma być ładnie i cichutko, mam rodzinę i nikt nie ma prawa do mnie się pchać. To jest ukraiński układ życiowy. Kłótnie, polityka, oligarchowie ... to wszystko jest częścią układu. Rosjanie przychodzą i burzą ten układ. Nie ma znaczenia co przyniosą Rosjanie. Ważne jest, że nie mają prawa się pchać. I stąd my mamy te obrazki z południa gdzie po rosyjsku miejscowi krzyczą do tych żołnierzy "wynocha z naszej ziemi". Rosjanom udało się zrobić coś co było bardzo trudne do zrealizowania przywódcom ukraińskim. Udało im się znaleźć dokładnie te cechy ukraińskie, które łączą wszystkich w tym kraju i uderzyć właśnie w to miejsce.

DYKTATURA VS DEMOKRACJA

Oprócz wielu innych wymiarów ta wojna jest też dobrą ilustracją dlaczego mocno scentralizowana struktura przegrywa ze strukturą zdecentralizowaną. Dyktatura rosyjska demonstruje wszystkie wady tego systemu, ustępując nawet takiej młodej i jeszcze w pełni nie ukształtowanej demokracji jak Ukraina. Z ukraińskiej strony przywódcy robią po prostu to co powinni robić. Prezydent i władze polityczne - zajmują się polityką. Nie wtrącają się w sprawy wojenne, zostawiając dowódctwu armii pełną swobodę działań, dając realizować w praktyce całe swoje doświadczenie zdobyte podczas wieloletniej wojny na Donbasie. Ten podział podczas wojny powoduję synergię, gdzie każdy ma swoje miejsce i wykonuje swoją pracę. Rosja stanowi całkowite przeciwieństwo. Łatwo dostrzec silny wpływ władz politycznych naciskających na dowództwo, co czyni z rosyjskich generałów odtwórców decyzji podjętych na Kremlu, a te zwykle mają niewiele wspólnego z sytuacją na froncie. To też jeden z powodów, czemu rosyjscy generałowie i pułkownicy tak masowo giną na tej wojnie. Muszą realizować rozkazy Kremla bezpośrednio na linii frontu by zadowolić dowództwo polityczne. Po ukraińskiej stronie, autor nie ma wątpliwości, że nawet śmierć Zelenskiego nic by nie zmieniła pod względem gotowości do walki, oprócz chęci zemsty. Rosyjski, scentralizowany system władzy i dowodzenia okazuje się zwyczajnie o wiele mniej efektywny w momencie wojny z symetrycznym przeciwnikiem.

ZŁY SCENARIUSZ I GORSZY

Dla Rosji nie ma dobrego zakończenia tej wojny. Ci którzy mówią, że Rosja podpisze jakiś kompromis, a ich propaganda udowodni Rosjanom, że to zwycięstwo, nie rozumieją sytuacji wewnętrznej w Rosji. Sprawa tu jest dość prosta. Siła władzy Putina w narodzie trzymała się na dwóch filarach. Pierwsza to układ między ludem, a władzą. Władze dają minimalną stabilność i dobrobyt narodowi, a ten nie miesza się w sprawy kierowania państwem. Druga - w Rosji wszyscy uznawali, że mimo stagnacji gospodarczej, Putin stale zwiększa siłę Rosji w polityce zagranicznej i potęgę wojskową kraju. Czyli krótko mówiąc „co z tego że biedni, za to silni i wszyscy nas się boją”. Propaganda nakręciła oczekiwania Rosjan względem Putina i armii rosyjskiej na tyle wysoko i na tyle jednoznacznie postawiła cele wojny względem Ukrainy, że żadny korytarz do Krymu czy neutralność Ukrainy nie może być przedstawiony w Rosji jako zwycięstwo. Rosjanie, od co najmniej 10 lat, byli szeroko karmieni przepowiedniami o nowym świecie i układzie sił. O nowym miejscu Rosji. O tym jak Rosja odbuduje swoje byłe imperium. Natomiast od 2004 roku Rosjanie byli karmieni opowieściami o nazistach ukraińskich na służbie USA i o tym jak trzeba przeciwstawić się temu za wszelką cenę. Propaganda przekonała Rosjan, że to jest dla Rosji kwestia życia i śmierci. Istnienia lub upadku. I to dlatego atak na Ukrainę jest tak akceptowany przez Rosjan. Putin postawił jednoznaczny cel - zniszczenie ukraińskiego państwa w jego obecnym kształcie i przeformatowanie w nową formę. Coś na kształt nowej republiki sowieckiej. Bez tego wojna nie zostanie przez Rosję wygrana.

Teoretycznie pomóc mogłoby zawieszenie broni by się odbudować i przygotować na nowy atak. Teoretycznie. Ale w praktyce Rosjanie nie mają czasu, żeby się odbudować. Sankcje pogrzebią rosyjską gospodarkę i to nie może pozytywnie wpłynąć na wojsko. Odbudowa armii będzie trudna i Rosja za 5 lat prędzej będzie raczej słabsza, niż silniejsza. Jeżeli w ogóle przetrwa w obecnym kształcie. Jest wątpliwe, by Zachód nawet przy podpisaniu jakiegoś rozejmu zdjął sankcje gospodarcze po tym całym barbarzyństwie, które zobaczył świat. Szczególnie jeśli pokój Moskwa podpisywałaby z pozycji siły, anektując część terytorium Ukrainy. Dla wszystkich jasne jest, że Rosję czekają bardzo trudne lata.

Rozbicie Ukrainy było kluczowym zadaniem Rosji na drodze do odbudowy mocarstwowości. Jednak wszystkie te błędy względem Kijowa sprawiły, że Moskwa nie ma już żadnych narzędzi oddziaływania na Ukraińców poza czystą siłą. Wojna informacyjna, wpływy polityczne i manipulowanie społeczeństwem to wszystko jest dla Rosji przeszłością. Sytuacji strategicznej nie odwróci nawet pełne zwycięstwo militarne, choć to już jest w zasadzie niemożliwe. Okupacja zrujnowanej Ukrainy, która cały czas walczy w podziemiu, byłaby jeszcze większym kosztem i ciężarem dla Rosji. Częściowe zwycięstwo prowadzi do mocnego osłabienia władzy Kremla, co dalej wzmacniają straszne straty gospodarcze. Całość nieuchronnie prowadzi do upadku tego państwa. Bez znaczenia jak całą sytuację przedstawi rosyjska propaganda.

GIGANT NA GLINIANYCH NOGACH

Pada wiele opinii, że Rosja ma ogromne rezerwy. Jeszcze teraz się nauczy na własnych błędach i pokaże nam nową jakość. Zmobilizuje siły, podbije Ukrainę i wprowadzi totalny terror jak w 1936 roku. Nie, ani Rosja się nie zmobilizuje, ani nie będzie w stanie okupować i kontrolować Ukrainy. Po prostu nie ma sił na ten terror. Rosja to nie ZSRR. Mobilizacja rezerw w Rosji już teraz musiałaby się odbywać na skalę masową. Jeżeli władze zdecydowałyby się na ten krok, już teraz obserwowalibyśmy ten proces. Ale Moskwa tego nie zrobi. Bo kremlowskie elity zwyczajnie boją się kilkaset tysięcznego uzbrojonego tłumu „zwykłych ludzi” powołanych do wojska i wysłanych na wojnę, której nie rozumieją. Sam Putin boi się dopuścić kogokolwiek na bliżej, niż 2 metry od siebie, a co dopiero gdyby powstała bezwładna masa uzbrojonych ludzi. Przy pogarszającej się sytuacji gospodarczej, masowa mobilizacja jest niebezpieczna dla samego reżimu. W historii Rosji były już momenty kiedy wielka armia poborowa, która ciężko walczyła w wojnie, której nie rozumiała, buntowała się i powalała swój własny rząd. Tego właśnie boi się Kreml. Rosja może jeszcze ściągać rezerwy osłabiając inne kierunki. Może zwiększać swoją przewagę ogniową. Ale to jest wszystko co ma i żadnych wielkich rezerw powołanych do służby nie zobaczymy. A jeśli zobaczymy, będzie oznaczać to jest szybszy upadek Rosji, niż można byłoby wcześniej zakładać.

RUSSKIJ MIR UMIERA, MIĘDZYMORZE POWSTAJE

Dalej autor poświęca uwagę stosunkom z Polską i potencjalnemu sojuszowi, który jak to ujął Volodymyr Zelenski - „jeszcze nie jest na papierze, ale już rodzi się w naszych sercach”. Pisze - trzeba pamiętać o fantastycznej postawie polskiego społeczeństwa i o tym jak wpływa ono na obecny układ sił. Wsparcie, które Polacy okazują uchodźcom z Ukrainy to nie tylko postawa budująca przyszłą przyjaźń narodów, ale to jest też konkretny wkład w budowanie morale sił zbrojnych Ukrainy i społeczeństwa. Dla morale ukraińskiego żołnierza kwestią kluczową jest wiedzieć, że jego rodzina jest w bezpiecznym miejscu i otrzyma wsparcie. Polska stanowi twarde zaplecze Ukrainy i jest to kwestia fundamentalna. Owszem dostawy broni i sprzętu, w których Polska również przoduje, to rzecz bardzo istotna, ale na poziomie emocjonalnym właśnie ta postawa polskiego społeczeństwa dzisiaj najbardziej przemawia do Ukraińców. Wsparcie z innych krajów, również jest doceniane, ale to Polska przyjęła na siebie największy ciężar, nie tworząc obozów dla uchodźców, ale przyjmując ukraińskie dzieci i kobiety pod swoje dachy.

Rosjanie sami zabijają swoją koncepcję strategiczną. Russkij mir przestaje istnieć. Atakami na Charków, czy Mariupol zlikwidowali swoje ostatnie zupełnie prorosyjskie nastroje w kraju. Zamiast tego na zachodzie tworzy się prawdziwe braterstwo narodów, zupełnie oddolnie. Tego nie dało się przewidzieć i tego nie było w analizach geopolitycznych, ale to ma wielkie znaczenie dla przyszłości regionu. Bo w wyniku tej wojny, jak by ona się nie zakończyła umiera Russkij Mir, a tworzy się nowa przyjaźń na granicy ukraińsko-polskiej. I to zostanie po wojnie. Pamięć zostanie. Kontakty się spotęgują. Narody się zwiążą. Za sprawą tej wojny zmienia się układ regionalny. Oczywiście dalej pozostaną konflikty i niezrozumienia, ale fundament pod nową rzeczywistość między Polską, a Ukrainą powstał na nowo. Połączony potencjał ludzki Polski i Ukrainy dorównuje niemieckiemu, a przewyższa francuski. W wiadomości do Polaków powiedział to również Volodymyr Zelenski - „Razem jest nas 90mln. Razem możemy wszystko. Jest to historyczna misja Polski i Ukrainy.”. Natomiast uwzględniając wolną Białoruś i Litwę, a zatem dawne terytorium Rzeczpospolitej Obojga Narodów otrzymujemy blisko 100mln podmiot w kluczowym miejscu w Europie. Rosja inwazją na Ukrainę mogła się potencjalnie przyczynić do odrodzenia swojego niegdyś największego konkurenta w tej części Europy. Należy zauważyć, że odrodzeniu takiego tworu na pewne przeciwne będą Paryż i Berlin, ponieważ mogłoby to zaburzyć dominację Niemiec względem państw regionu. Natomiast mogłyby to być blok pożądany przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię, który swoim rozmiarem naturalnie powstrzymywałby imperialistyczne zapędy Rosji oraz blokował ponowne zbliżenie Moskwy i Berlina. To naturalnie następuje po pewnym okresie czasu i zwykle kończy się wojną w Europie, jak ma to miejsce teraz. Nie bez powodu to Niemcy są dzisiaj największym hamulcem pomocy militarnej dla Ukrainy.

ŚWIEŻA KREW W EUROPIE

Ta wojna jest tym dla Ukrainy czym Wielka Rewolucja dla Francuzów czy Wojna o Niepodległość dla USA. To jest prawdziwy, współczesny mit założycielski dla Ukrainy. Wcześniejsze wojny i konflikty dla Ukrainy były niejednoznaczne, a duży wpływ rosyjskiej propagandy wpływał na postrzeganie tych wydarzeń. Dlatego ciężko było traktować bohaterów z epok poprzednich i te wojny jako jednoznacznie ogólnonarodowe. Tymczasem Rosja dała Ukrainie swój mit założycielski i to Rosja tworzy dla Ukrainy teraz tych prawdziwych, świeżych bohaterów. Takich, których po wojnie można będzie obserwować, wybierać na prezydentów i stawiać im pomniki.
Ukraińcy są narodem młodym, na pewien sposób - spóźnialskim. Takim, który na początku XXI wieku przechodzi coś co inne narody przechodziły 100 albo i 200, 250 lat temu w Europie. Europejskie społeczeństwa już się ustatkowały, uspokoiły. Stały się leniwe w swoim stabilnym dobrobycie. Takie emocje i gotowość poświęcenia dla idei czy wartości już nie są naturalne dla krajów Europy Zachodniej. Ukraina demonstruje teraz pierwotną i dziką siłę narodu, który dopiero się formuje jako prawdziwa wspólnota. Ta energia jest wartością samą w sobie i jeżeli zostanie zachowana i wykorzystana dla dobra tego regionu, może dużo dać Europie i również Polsce. Może wybudzić Europę ze snu. Zresztą już to robi.