Ludobójstwo. 

Zakończyła się pierwsza faza wojny. Wojska rosyjskie wycofały się z obwodu kijowskiego i czernihowskiego. A mówiąc wprost Rosjanie przegrali Bitwę o Kijów i porzucili plany podboju miasta, przynajmniej na ten moment. Stolica została obroniona, państwowość Ukrainy trwa dalej. Tysiące Kijowian wraca do swoich domów. Jednak wojna bynajmniej nie jest zakończona. Wkraczamy w fazę drugą.

Rosjanie dają wprost do zrozumienia, że siły odzyskane z kierunku północnego zostaną przepozycjonowane w rejon Charkowa, Izyum, Ługańska i Doniecka. Tam spodziewana jest duża ofensywa wojsk rosyjskich. Jej celem będzie zajęcie, okrążenie i zniszczenie wojsk ukraińskich w ATO, zajęcie całego południowo-wschodniego pasa Ukrainy, który stanowiłby most lądowy na Krym i przedstawienie „specjalnej operacji” jako wielkiego sukcesu denazyfikacji i demilitaryzacji Ukrainy. Najlepiej jeśli można byłoby to zrobić do 9 maja, kiedy to Moskwa obchodzi Dzień Zwycięstwa. W międzyczasie pojawiły się pierwsze doniesienia o złożeniu broni przez część obrońców Mariupola. Są to dalej niepotwierdzone informacje, jednak jeśli to prawda, te informacje nie powinny dziwić. Mariupol jest heroicznie broniony od ponad miesiąca.

Mariupol był jednym z pierwszych, naocznych przykładów barbarzyństwa rosyjskiego wojska. Miasto zostało niemal zrównane z ziemią. Niestety rosyjski odwrót spod Kijowa odsłonił kolejny akt barbarzyństwa rosyjskiego wojska, którego armia ze wschodu dopuściła się na okupowanych terenach. Setki pomordowanych cywili, masowe groby - nie tylko mężczyzn, ale również kobiet i dzieci, często ze śladami po brutalnych gwałtach. Mamy do czynienia z ludobójstwem. To są momenty, kiedy kończą się racjonalne wyjaśnienia, a wkraczamy w tę samą fazę ludzkiego upodlenia, którą znamy z II Wojny Światowej, której dopuszczały się m.in. nazistowskie Niemcy, czy armia sowiecka.

To barbarzyństwo nie zaczęło się dzisiaj, ale jest to efekt stopniowego, ciągłego odhumanizowywania narodu ukraińskiego w Rosji. Podobnie jak przez całe lata 30 piętnowano naród żydowski w Niemczech, tak że pod koniec dekady Żydów nienawidziło całe niemieckiego społeczeństwo, tak podobnie teraz stało się w Rosji względem Ukraińców. I stało się to w czasach masowego dostępu do informacji, a nie w limitowanym w latach 30 dostępie do kontrolowanego przez Goebbelsa niemieckiego radia i prasy.

Przeciętny Rosjanin zawsze przyznaje, że zdaje sobie sprawę z propagandy emitowanej przez rządowe media i że „myśli za siebie”. Jednak lata indoktrynacji zrobiły swoje i podprogowo doprowadziły w Rosji do pogardliwego nastawienia względem Ukraińców, których uważa się za podludzi, podobnie jak miało to miejsce w przypadku nastawienia Niemców względem Żydów w latach 30.

Również i dzisiaj, Niemcy pozostają w pewien sposób państwem symbolicznym. To właśnie tam odbyła się największa, prorosyjska manifestacja w Europie od czasów rozpoczęcia wojny. Rosjanie mieszkający na terytorium Unii dają tu wyraz swojego popracia mordowaniu Ukraińców. I robią to na niemieckiej ziemi. Historia zatacza koło.

Oczywiście Rosjanie - wypierają się wszystkiego co złe. Insynuując inscenizację, lub co jeszcze ciekawsze - sugerując, że Ukraińcy sami to sobie zrobili. Niemniej bardzo szybko z pomocą przyszła technologia. Zdjęcia satelitarne, zrobione jeszcze podczas rosyjskiej okupacji, pokazały, że ciała leżały na ulicy, w tych samych miejscach, kiedy kontrolę nad tymi terenami sprawowali Rosjanie.

Ponadto w piątek na rosyjskim kanale ministerstwa obrony - Zvezda TV, oficer 155 brygady piechoty morskiej, Aleksiej Szabulin, przyznał że rosyjskie wojsko brało udział w tzw. „Zachistce”. Łatwo można skojarzyć, że chodzi o „czystkę”. Do „zachistek” dochodziło już w Czeczenii - polegały na chodzeniu od domu do domu i wyłapywaniu potencjalnych partyzantów. W praktyce jest powód do zabicia każdego.

Natomiast najnowszą podwalinę ideologiczną, dalej odhumanizowującą naród ukraiński 3 kwietnia w RIA Novosti, przedstawił rosyjski politolog i propagandysta Timofiej Siergiejcew w tekście “Co Rosja powinna zrobić z Ukrainą”. RIA jest rosyjską, rządową agencją medialną, zatem narracja płynącą z RIA Novosti może być utożsamiana z poglądami Kremla. Co pisze Siergiejcew? „Ukranazizm niesienie nie mniejsze, ale większe zagrożenie dla świata i Rosji, niż niemiecki nazizm w wersji hitlerowskiej” - tak, nie przesłyszeliście się Państwo.

Cały tekst jest ciężki do cytowania. Jest to pseudo-racjonalny bełkot, który można sprowadzić do kilku kluczowych konstatacji. Po pierwsze, jak pisze Sergiejcew, „na terenach wyzwolonych spod nazistowskiego reżimu” powinny powstać nowe republiki ludowe. Powstałe republiki nie mogą być neutralne, powinny podlegać Rosji. Siergiejcew idzie dalej - poza „denazyfikacją”, celem Rosji powinna by攓deukrainizacja” tych terenów. Przykład takiej deukrainizacji zobaczyliśmy właśnie w Buczy. To spotka ludzi, którzy uważają się za Ukraińców. Ludzi, którzy nie będą chcieli się podporządkować rosyjskiej okupacji. Jednym słowem na terenach, które Rosjanie zajmą, prędzej czy później dojdzie do masowych wywozów do łagrów i gułągów wgłąb Rosji, lub po prostu do masowych czystek etnicznych, po których zostaną tylko masowe groby.

To wszystko pokazuje, z jaką walką mamy do czynienia. Nie jest to walka jedynie między regularnymi oddziałami wojska, bez zaangażowania ludności cywilnej, z poszanowaniem międzynarodowych praw i konwencji, o odtworzenie układu sił, który odzwierciedla siła militarna, czy ekonomiczna danego ośrodka. Racjonalność, czy realizm, o którym można było debatować jeszcze niedawno, co próbują robić niektórzy zachodni eksperci, przestaje mieć wystarczającą głębię poznawczą by dobrze opisywać rzeczywistość, którą obserwujemy. Przechodzimy teraz w innej rejony naszej wrażliwości. Niektórzy analitycy, czy politycy wzbraniają się przed stanowczym potępieniem Federacji Rosyjskiej by wykorzystać sytuację i wzmocnić swoje plemię względem drugiego. Plemieniem w tym znaczeniu może być zarówno partia polityczna, czy państwo jako ośrodek władzy.

Przy tym zapominają oni, że fakt że ktoś urodził się kilkaset kilometrów dalej, w innych granicach administracyjnych nie czyni z niego innego człowieka, który nie zasługuje na podstawowe prawo - prawo do życia. Tymczasem dylemat pomiędzy potencjalną recesją gospodarczą, a śmiercią setek, czy być może tysięcy bezbronnych cywili i zniewoleniem milionów nie jest dylematem, który jako ludzie wolnego świata powinniśmy rozważać. Rzadko w historii zdarzają się wojny, w których sytuacja byłaby tak czarno-biała. Jednak w tym wypadku mamy do czynienia z walką dobra, ze złem. Tak też patrzą na to Ukraińcy oglądając ciała swoich pomordowanych braci, żon, i dzieci. Tak też powinniśmy patrzeć na to my - wolni ludzie. Niezależnie, czy urodzeni w Polsce, Niemczech, Australii, Węgrzech, czy Izraelu. Geopolityka która jest tylko ładną nazwą dla wojny plemion, musi umieć wyzwolić w sobie element ponadpaństwowy - ochronę cywilizacji. A Ukraińcy, którzy są w tym momencie najlepszym obrazem tego jakie wartości powinna prezentować Cywilizacja Zachodnia, Cywilizacja Łacińska, są zagrożeni utratą niepodległości lub nawet masowym ludobójstwem. A jeśli złamana zostanie Ukraina, fundament tego na czym opieramy nasze życia również zostanie złamany.

Tym bardziej, że nie wynika to z braku możliwości niesienia tej pomocy. Byłby to grzech zaniechania. Mogliśmy zrobić więcej, ale z wielu wyrachowanych powodów, tego nie zrobiliśmy. (Free world graph)

Co jeszcze bardziej cyniczne, Rosjanie sami przyznają, że gdy uporają się z Ukrainą ich celem będzie utworzenie “otwartej Eurazji od Lizbony po Władywostok”. Powiedział to Dmitri Medvedev, przy okazji wyparcia się masakry w Buczy. Zatem w wizji Kremla, mielibyśmy wielką konsolidację Europy z kontynentalną Rosją, gdzie Rosja zapewnia siłę militarną i surowce, ale Europa technologie i modernizację. I Rosjanie w to wierzą - w krótką pamięć Europejczyków, w chęć szybkiego bogacenia się, w chęć uniezależnienia się od USA. Byłoby to jednak równoznaczne z wyrzeczeniem się ze wszystkich wartości, na których zbudowana została nasza cywilizacja. Cywilizacja, w imię której, Ukraińcy przelewają teraz własną krew.

W bardziej konkretnym wymiarze sytuacja wydaje się zmierzać w dobrym kierunku. Oficjalne i nieoficjalne doniesienia z różnych stron mówią że na Ukrainę zaczyna trafiać ciężki sprzęt. Ten konieczny jest do odparcia spodziewanej rosyjskiej ofensywy, a potem wypchnięcia wojsk wroga z kraju. Są to postowieckie czołgi np. T-72, bojowe wozy piechoty, artyleria, czy systemy przeciwlotnicze. Kijów potrzebuje ciężkiego sprzętu, ponieważ ludzi i woli walki Ukraińcom nie zabraknie. Ale te transfery muszą być większe i szybsze. Do tego powinna dojść całkowita rezygnacja polityczna z dotowania zbrodniczego reżimu w Moskwie. Ale nawet masakra w Buczy nie doprowadziła do wprowadzenia pełnego, europejskiego embarga na rosyjską ropę i gaz. Chodzi tu przede wszystkim o Niemcy. Faktem jest, że rosyjskie zasoby finansowe maleją, ale nie w dostatecznie szybkim tempie (https://twitter.com/konrad_muzyka/status/1511246751948226563). W takim wypadku pozwala to Moskwie na kolejne miesiące wojny.

Każdy inny rezultat od pełnego zwycięstwa Ukrainy i przegnania wojsk rosyjskich z każdego skrawka ukraińskiego terytorium będzie porażką nie tylko Kijowa, ale całego Zachodu, ktory mając możliwości przeychlenia szali zwycięstwa na rzecz Ukrainy tego nie zrobił. A gdy tak się stanie, po kilku latach, gdy rosyjskie wojsko się zregeneruje, a rosyjskie społeczeństwo dalej będzie karmione prawdziwie nazistowskimi treściami, możemy być świadkami kolejnej, jeszcze gorszej wojny w Europie. A nawet na całym świecie. Wszak druga wojna światowa, była jedynie dogrywką niedokończonych biznesów z pierwszej wojny światowej.