- Hubert Walas
Społeczny sprzeciw.
11 dzień inwazji. Rosja dalej ma problem z poczynieniem znaczących zysków terytorialnych, a wewnątrz Rosji widać pierwsze, delikatne sygnały potencjalnej implozji. Ciężkie walki toczą się w Irpieniu i Buczy, a poszczególne ulice i dzielnice tych miast przechodzą z rąk do rąk.
Otwarty pozostaje temat ataku na Odesę. Zelenski ostrzega, że Rosjanie niedługo rozpoczną bombardowanie miasta. Możliwy jest desant z morza, dlatego Ukraińcy zaminowują plaże. Niewykluczony jest także atak z separatystycznego Naddniestrza. Możliwe, że atak nastąpiłby wtedy z dwóch kierunków naraz by odciąć miasto od reszty państwa. Obroniony po ciężkiej bitwie został Mikołajów, zatem lądowy pochód od wschodu na Odesę został wstrzymany. Z kolei okazuje się, że Mariupol nie jest całkowicie okrążony. Jest do niego dostęp z zachodu i północy.
Wiele osób spodziewa się, że po kilku dniach wstrzymanych operacji Rosjanie na wielu kierunkach ponowią ofensywę. Wariant optymistyczny mówi, że nie są to celowe przerwy, ale wynikają one z niewydolnej logistyki.
Wygląda na to, że w desperackiej próbie jej poprawy zaczęto ściągać cywilne samochody dostawcze i ciężarówki. W ostatnich dniach już kilkukrotnie można było zaobserwować filmy przedstawiające eszelony przewożące m.in. cywilne ciężarówki, autobusy, cywilne samochody terenowe oznaczone znakiem szybkiej identyfikacji „Z”. Jeśli jest to próba łatania przerywanych linii komunikacyjnych, Rosjanie mogą wpaść z deszczu pod rynnę. Te auta jeszcze bardziej niż sprzęt wojskowy będą narażone na problemy techniczne na zniszczonych ukraińskich drogach, czy ugrzęźnięcie w błocie. Drugie wytłumaczenie to przygotowywanie się pod zbrodniczą okupację i przygotowania pod wywożenie jeńców i cywili ukraińskich wgłąb Rosji.
Zaangażowanie środków transportu z gospodarki narodowej może być sygnałem powołania rezerwistów i jednym z elementów mobilizacji sił zbrojnych federacji rosyjskiej. Pojawiły się informacje na temat cichej (tajnej) mobilizacji w Kraju Krasnodarskim, sąsiadującym z Krymem, która ma na celu uzupełnienie poniesionych strat. W Rostowie nad Donem swoje biuro tworzyła także Grupa Wagnera, która ma rekrutować najemników do walki na Ukrainie.
Dobrowolnie na Ukrainę z kolei docierają ochotnicy z całego świata. 20 000 osób z doświadczeniem wojskowym ruszyło na pomoc Ukrainie. To często są świetnie wyszkoleni, sprawdzeni w boju żołnierze lub ex-żołnierze. Natomiast z zagranicy do obrony ojczyzny wróciło blisko 100tys Ukraińców. Ostatnie raporty mówią, że w rękach ukraińskich znajduje się już nawet ok. 20-25tys sztuk ręcznej broni przeciwpancernej - Javelin, czy NLAW.
Być może Siły Zbrojne Ukrainy utrzymują w strategicznej rezerwie pewną część swoich sił pancernych. Oficjalnie nie odnotowano dotąd bowiem utraty nawet jednego ukraińskiego czołgu T-72, a w te wyposażone było 5 brygad rezerwowych.
Mgłą niejasności spowita jest akcja przekazania Ukrainie polskich MiGów-29. Amerykańska administracja oficjalnie ogłosiła, że daje zielone światło by się to stało, jednak Warszawa chce aby decyzja zapadła na poziomie NATO. Polska miałaby otrzymać w zamian używane amerykańskie maszyny F-16, problem polega na tym że te zostały one wcześniej obiecane Tajwanowi.
Cały czas ciężkie do zweryfikowania są straty obu stron. Niemniej co najmniej 3 rosyjskie źródła mogą potwierdzać, że straty rosyjskie podawane przez stronę ukraińską co najmniej bliskie prawdzie. Pierwsza to wypowiedzi rosyjskiej senator Lyudmily Narusovej, która na posiedzeniu izby jak gdyby nigdy nic oświadczyła, że słyszała że z grupy 100 wysłanych do walki rekrutów, żywych wróciło 4. Drugi, to przeciek, list agenta FSB - w którym pisze on, że ciężko oszacować ile ludzi straciliśmy, ale na pewno są to tysiące być może 2, może 5, może 10tys. Swoją drogą przeciek z FSB zwiastuje totalną katastrofę Moskwy. Pochodzi on z dość wiarygodnego źródła i wiele osób “z branży” potwierdza jego autentyczność. Link do angielskiego tłumaczenia znajdziecie pod filmem.
W końcu trzeci argument, który może świadczyć o bardzo wysokich stratach rosyjskich, opublikowany został przez profil Russian_VDV_Textbooks. Ten powołując się na zaufane kontakty w Rosji podaje, że Rosyjski Zachodni Okręg Wojskowy od początku wojny stracił 1200 oficerów. Chodzi o zabitych, rannych, czy schwytanych. Ekstrapolując to na ogólną liczbę 11000 zbitych rosyjskich żołnierzy, którą podaje strona ukraińska, może nie odbiegać bardzo od rzeczywistości.
Drugą kwestią jest zniszczony lub przejęty sprzęt. Tu z kolei możemy wspierać się materiałem dowodowym w postaci zdjęć, czy wideo. Taką pracę wykonuje portal oryxspioenkop.com. Na ten moment w ten sposób potwierdzona została neutralizacja 847 rosyjskich pojazdów i samolotów. Ile raportują Ukraińcy? 2116, czyli potwierdzone jest jakieś 40% tego co mówią Ukraińcy. Jednak trzeba pamiętać, że Ukraińcy na pewno nie robią zdjęć każdemu zniszczonemu samochodowi, czy ciężarówce, a tych raportują że zniszczyli blisko 500, przy udokumentowanych ledwie 70. To sprawia, że szacunki Ukraińców są zbieżne w co najmniej 50-60% ze stanem udokumentowanym. Zatem prawdopodobne jest, że ten procent jest jeszcze wyższy.
Najnowsze dononiesienia mówią, że zatopiony został nowoczesny rosyjski okręt Vasili Bykov, a Siły Specjalne Ukrainy zniszczyły 30 helikopterów w rosyjskiej bazie w Chersoniu. Na moment pisania raportu nie pojawiły się dowody, które potwierdzałyby powodzenie tych misji, jednak jeśli to prawda byłby to niezwykłe sukcesy.
Pytanie, jakie nasuwa się po 11 dniach wojny brzmi: jaki obecnie jest rosyjski cel wojny? Wcześniej Putin ten cel określił następująco: neutralność, demilitaryzacja, „denazyfikacja”... Ukrainy. Wydaje się, że istnieją 3 możliwe sposoby jego osiągnięcia.
Pierwszy, to szybkie zajęcie stolicy i najważniejszych miast oraz wymiana władz politycznych. Stare zostają uwięzione i osądzone lub zlikwidowane w czasie zdobywania Kijowa. Taki mógł być początkowy plan Putina na wojnę. Już wiemy, że ten pomysł jest nie do zrealizowania. Żadna sztucznie ogłoszona władza nie ma szans przetrwać, ponieważ nie będzie miała ani poparcia społecznego, ani nie stworzy aparatu administracyjnego i aparatu przymusu.
Sposób drugi to okupacja. Podobnie jak w wariancie pierwszym właściwie niewykonalne jeśli chodzi o całe terytorium Ukrainy. Silny opór społeczny i działania partyzanckie uniemożliwią stworzenie administracji okupacyjnej, na której utrzymanie Rosja nie ma a nie sił ani środków. Ukraina jest zbyt wielkim terytorialnie krajem, aby móc nad nią zapanować, zwłaszcza przy tak dużym duchu walki. To się nie uda również z powodu typowego rosyjskiego bałaganu, który widzimy w czasie trwającej operacji militarnej.
Pozostaje wariant 3. Zniszczenie państwa ukraińskiego i jego sił zbrojnych w taki sposób, aby odbudowa potrwała dekady. Są to działania mające na celu zniszczenie infrastruktury niezbędnej do zapewnienia ludności normalnego życia, zniszczenie administracji publicznej oraz złamanie oporu społecznego za pomocą zniszczenia miast i miejscowości. I ten wariant właśnie obserwujemy.
Teraz Kreml oficjalnie wyjawił jakie warunki pokoju stawia na stole negocjacyjnym z Kijowem. Ukraina musi uznać aneksję Krymu, oraz niepodległość separatystycznych republik. Natomiast ukraińska konstytucja musi zawierać zapis o “niewstąpieniu do żadnego bloku”. Christo Grozev z bellingcat dodaje, że Rosjanie mieli zasugerować by Zelenski pro forma miał zostać prezydentem, natomiast Rosja namaściłaby Boiko jako premiera. Kolejna tura rozmów negocjacyjnych 7 marca o godz. 15 CET.
O realizacji scenariusza 3 świadczy fakt, że coraz większych aktów terroru dopuszcza się rosyjskie wojsko. Regularnie ostrzeliwuje ono umówione wcześniej korytarze humanitarne. Tutaj widzimy atak na korytarz w miejscowości Irpin.
Ponadto BBC donosi, że Rosjanie te korytarze…zaminowują. To mieli zrobić w Mariupolu. Oczywiście całą winą obarczając stronę ukraińską. Nieoficjalnie też mówi, się że na froncie wykorzystują cywili jako żywe tarcze by wyjść z ukraińskiego ognia. Do tego kontynuowane są zbrodnicze ataki artyleryjskie, rakietowe i bombowe na budynki mieszkalne, które nie mają żadnego wpływu w znaczeniu sztuki wojennej. Chodzi jedynie o wprowadzanie jeszcze większego terroru wśród mieszkańców. Naród ukraiński jest jednak zjednoczony jak nigdy, a jego cel jest jeden - wygnanie najeźdźcy.
Upór i prawda, która leży po stronie narodu ukraińskiego powoli zaczyna się przebijać do źródła tego horroru, a zatem na Białoruś i do Rosji. Szef Białoruskiego Sztabu Generalnego Viktor Gulevich doniósł listownie, że z uwagi na masową rezygnację z udziału w wojnie, białoruskie siły zbrojne nie mają możliwości wystawić żadnych batalionowych grup taktycznych. Jednocześnie zwrócił się do Ministra Obrony by ten przyjął jego rezygnację.
Autentyczność listu jest niepotwierdzona, ale wpisuje się w szerszy obrazek, który opisuje sztabowiec Svetlany Cichanuskiej Franak Viacorka. Pisze on że “wg planu Putina, białoruskie wojska miały wkroczyć na Ukrainę tydzień temu. Jednak coś poszło źle. Część oficerów zrezygnowała, część ociekła z Białorusi, część skontaktowała się z nami (czytaj władzami na uchodźstwie). Rekruci masowo uciekają, niektórzy generałowie się przeciwstawili pomysłowi uczestnictwa w inwazji.” To by również wyjaśniało, czemu do tej pory nie zaobserwowaliśmy ataku na Zachodnią Ukrainę w celu przecięcia dostaw z Zachodu. Terytorium Białorusi jest jednak dalej bezpośrednio wykorzystywane przez Rosję i stanowi niezwykle ważny zasób Kremla w kontekście całej wojny.
Protesty wsparcia dla Ukrainy odbyły się, w przychylnym Rosji, Kazachstanie. Co jeszcze istotniejsze, pierwsze wyraźnie pęknięcia pojawiają się w Rosji.
W 69 miastach w Rosji odbyły się antywojenne protesty, i tylko jednego dnia - 6 marca zatrzymano w nich 5000 osób. Ogółem liczba zatrzymanych przekroczyła już 13tys od początku wojny. Wszystkie protesty był brutalnie tłumione, a ludziom grożą długoletnie więzienia, dlatego należy podziwiać ich odwagę.
Pierwsze społeczne oznaki niezadowolenia wywołują także sankcje - w Nizhnekamsku, w Tatarstanie, robotnicy w fabryce Gemont ogłosili strajk po tym jak nie otrzymali wypłat w związku z coraz gorszym stanem gospodarki.
Powoli zaczyna być zauważalna zmiana w postrzeganiu wojny przez Rosjan. Wprawdzie to badanie dotyczyło tylko mieszkańców Moskwy i tylko internautów, to jednak odestek respondentów, którzy winą za wojnę obarczają Rosję, w ciągu dwóch tygodni wzrósł z 14 do 36% To wyraźny trend, nawet jak na ograniczone warunki badania.
Wpływ na to mogą mieć kolejne akcje hakerskie Anonymous, którzy znowu włamali się do rosyjskiej telewizji publicznej i emitowali nagrania z bombardowań ukraińskich miast.
Niestety należy zauważyć, że duża część rosyjskiego społeczeństwa zamyka oczy lub wręcz mocno popiera wojnę i Putina, dobrowolnie wykrzykując hasła poparcia i eksponując nazistowski symbol XXI w. literę Z. Rosja roku 2022 to powtórka Niemiec roku 1939.
W temacie sankcji zachód powoli dochodzi o ściany. Co istotne najwięksi operatorzy kart płatniczych - Visa i Mastercard wstrzymały swoje usługi w Rosji. Odpowiadają oni za ¾ transakcji bezgotówkowych w kraju. Nie działa również paypal.
Cały czas pozostaje jednak temat ropy i gazu. USA prowadzą rozmowy z Iranem i Wenezuelą, które mogą skutkować odprężeniem relacji z oboma reżimami i zielonym światłem dla eksportu ropy z tych państw. Są to przygotowania pod planowane wstrzymanie importu ropy z Rosji.
Jeśli to się by udało, Moskwa efektywnie gospodarczo odcięta byłaby niemal z każdej strony - nie licząc Chin. Sprzedaż węglowodorów to ok. 30% budżetu Rosji.
Tymczasem granice Polski przekroczyło już ponad milion uchodźców z Ukrainy. Nie dajmy się nabierać na internetową dezinformację, która ma na celu poróżniać i wbijać klin pomiędzy nasze oba narody. Rzecz jasna płynie ona z Rosji. Pamiętajmy, że Ukraińcy na wschodzie walczą o przyszłość nie tylko swoją, ale i naszą.