Ucieczka z izolacji.

Podczas majowego szczytu Ligi Państw Arabskich, Syria – po 12 latach przerwy – została przywrócona w prawach członka tej organizacji. Jeszcze kilka lat wcześniej bogate arabskie monarchie sponsorowały syryjską opozycję, próbując obalić prezydenta Baszara Asada. Teraz ci sami przywódcy normalizują relacje z Asadem. Wychodzenie Damaszku z politycznej izolacji będzie miało dalekosiężne konsekwencje, które odczuwane będą nie tylko w arabskich stolicach, ale także Moskwie, Teheranie i Waszyngtonie. Jak się ma powrót Syrii na regionalne salony, do dyskusji o arabskiej “samodzielności strategicznej”?

Jak Asad przetrwał 12 lat wojny domowej?

Baszar Asad został prezydentem Syrii zupełnie przypadkowo. Jego ojciec, Hafiz Asad, który rządził Syrią od 1970 r., nie wiązał z Baszarem wielkich planów politycznych. Hafiz na swojego następcę wybrał bowiem swojego najstarszego syna, Bassila.

Jednak gdy w 1994 r., Bassil zginął w wypadku samochodowym, Baszar – pracujący wówczas jako okulista w jednym z londyńskich szpitali – musiał wrócić do Damaszku, gdzie ojciec zaczął wprowadzać go w tajniki życia politycznego kraju. Gdyby nie śmierć Bassila, Baszar najprawdopodobniej nigdy nie zostałby prezydentem Syrii i dalej pracowałby w Europie jako okulista.

1

2 copy

Baszar Assad jako lekarz (na drugim zdjęciu jest po lewej)

Okoliczności w jakich młody Baszar doszedł do władzy, a także jego bardzo stonowany charakter, sprawiły że gdy przez region Bliskiego Wschodu zaczęły przetaczać się protesty Arabskiej Wiosny na przełomie 2010 i 2011 r., wielu obserwatorów “skreśliło” młodego Assada, twierdząc że jest on zbyt słaby. Wielu wieszczyło mu los Mu'ammara Kaddafiego czy Hosniego Mubaraka którzy stracili władzę, w przypadku Kaddafiego także życie, w wyniku Arabskiej Wiosny.

Szanse Asada na przetrwanie wydawały coraz mizerniejsze w momencie przerodzenia się ulicznych protestów w gorącą wojnę domową, w której ugrupowania opozycyjne uzyskiwały ogromne wsparcie finansowe i materiałowe z zagranicy. Amerykanie uzbrajali rebeliantów w słynne wyrzutnie pocisków przeciwpancernych TOW. Turcy przerzucali tony sprzętu i ludzi przez granicę, a z arabskich monarchii Zatoki płynął strumień finansowego wsparcia dla rebelii. Co gorsza, Kurdowie wypowiedzieli posłuszeństwo Damaszkowi, a duża część kraju znalazła się pod kontrolą bojowników Państwa Islamskiego.

Upadek Baszara wydawał się już tylko kwestią czasu. Jednak – ku zaskoczeniu wielu obserwatorów – młody Asad utrzymał się u władzy. Kluczowe dla sukcesu Asada okazało się zabezpieczenie pomocy z dwóch kierunków: Teheranu oraz Moskwy. Już w pierwszych miesiącach wojny domowej Iran stanął po stronie Asada i zaczął przysyłać do Damaszku broń, irańskich instruktorów oraz szyickich bojowników z Iraku, Libanu i Afganistanu.

Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Asada ostatecznie pod koniec 2015 r., gdy Rosjanie rozpoczęli swoją interwencję zbrojną w Syrii. Pojawienie się rosyjskiego lotnictwa nad syryjskim niebem było game-changerem, który pozwolił Asadowi odbić Aleppo, wypchnąć rebeliantów z Damaszku oraz dojść do wód Eufratu.

3

Asad przetrwał, ale czy zwyciężył?

Dzisiaj, po 12 latach wojny domowej, pozycja prezydenta Asada jest niezagrożona. Większość ugrupowań rebelianckich została rozbita, a bojownicy Państwa Islamskiego zepchnięci na bezdroża Pustyni Syryjskiej. Asad przetrwał. Jednak czy można określić go mianem zwycięzcy wojny domowej?

Odpowiedź na to pytanie nie jest taka oczywista. Asad nie kontroluje bowiem całego kraju. Prowincja Idlib nadal jest zarządzana przez niedobitki syryjskiej rebelii. Asad nie może rozprawić się z nimi siłą, gdyż pogranicze prowincji Idlib obsadzone jest przez turecką armię. Turcy są dużym problemem dla Asada nie tylko w Idlib. Turecka armia kontroluje także sporą część północnej Syrii, w tym takie miasta jak Afrin, Al Bab, Dżarabulus, czy Tall Abjad.

Poza kontrolą Asada pozostaje także północno-wschodnia część kraju, gdzie syryjscy Kurdowie utworzyli swoje quasi-państwo. Wszelkie dotychczasowe próby osiągnięcia z nimi kompromisu zakończyły się fiaskiem. Kurdowie dysponują bardzo silną pozycją negocjacyjną, gdyż na terenach przez nich kontrolowanych stacjonują amerykańskie wojska. Obecność Amerykanów – mimo, że symboliczna – to skutecznie odstrasza Asada (a także Turków), przed siłowym rozwiązaniem „kwestii kurdyjskiej”.

USA są problemem dla Asada również w południowej Syrii, gdzie kontrolują przejście graniczne w Al Tanf, na pograniczu Syrii, Jordanii i Iraku, blokując w ten sposób najkrótsze połączenie lądowe między Damaszkiem, a Bagdadem.

Pomoc otrzymywana z Rosji oraz Iranu pomogła Asadowi pozostać przy władzy, a być może i życiu. Nie była jednak darmowa. Damaszek uzależnił się od pomocy gospodarczej ze strony swoich „partnerów”. W Syrii powstała cała sieć irańskich baz wojskowych oraz ośrodków treningowych dla szyickich milicji. Damaszek stał się również ważnym węzłem komunikacyjnym dla przerzutu irańskiego uzbrojenia do Libanu, co stanowi pretekst dla regularnych izraelskich nalotów na Syrię.

4

Obecność Rosjan w Syrii spowodowała natomiast zaostrzenie zachodnich sankcji. W 2020 r. w życie weszła tzw. Ustawa Cezara, która de facto zablokowała możliwość uzyskania przez Damaszek zagranicznego wsparcia finansowego dla obudowy kraju. Ówczesny specjalny wysłannik USA ds. Syrii, James Jeffrey, tak podsumował cel amerykańskiej polityki: „To nie jest Afganistan, to nie jest Wietnam. To nie jest bagno. Moim zadaniem jest uczynienie [Syrii] bagnem dla Rosjan”.

Dlaczego Arabowie chcą normalizacji relacji z Asadem?

Skoro arabskie monarchie wydatnie wspierały rebeliantów, licząc na szybki upadek Asada, to dlaczego - po 12 latach - postanowiły dokonać normalizacji relacji z Damaszkiem i przywrócić Syrię w prawach członka Ligi Państw Arabskich?

Przede wszystkim Arabowie zdali sobie sprawę z tego, że - wspierana przez nich rebelia - nie odsunie Asada od władzy. Stało się to oczywiste, zwłaszcza po tym gdy w 2015 r. Rosjanie interweniowali po stronie Asada. Najszybciej w nowej rzeczywistości odnalazły się Zjednoczone Emiraty Arabskie, które już w 2018 r. (wraz z Bahrajnem) wznowiły oficjalne stosunki dyplomatyczne z Damaszkiem.
Emiraty stały się jednym z najważniejszych zwolenników przywrócenia Syrii w prawach członka Ligi Państw Arabskich. Dyplomaci ZEA lobbowali na rzecz Asada, zarówno w Waszyngtonie, jak i arabskich stolicach.

Emiraty ostrzegały, że arabska bezczynność w sprawie Syrii doprowadzi do dalszego uzależnienia Asada od pomocy z Teheranu, co z kolei może wzmocnić pro-irański blok w całym regionie. Ponadto Abu Dhabi twierdziło, że normalizacja relacji z Asadem pomoże w blokowaniu ekspansjonistycznych zapędów Turcji, do których Arabowie podchodzą z duża nieufnością.

Dyplomatyczne wysiłki Emiratów zostały stosunkowo dobrze przyjęte w arabskich stolicach, jednak ostatecznie plan powrotu Asada do „arabskiej społeczności” sabotowali Amerykanie - głównie poprzez Ustawę Cezara, która pozwoliła nakładać sankcje na wszystkie kraje, które zaangażowałyby się w pomoc gospodarczą dla rządu Asada.

W efekcie arabski entuzjazm w sprawie normalizacji relacji z Asadem wygasł, a do sprawy wrócono dopiero na początku 2023 r. Jednak teraz motorem napędowym tego procesu były nie zabiegi emirackiej dyplomacji, lecz szersze przetasowania w regionie.

5

Assad i Mohammed bin Zayed (ówczesny następca tronu Abu Zabi, a obecnie prezydent ZEA), wizyta Asada w Emiratach, marzec 2022 r.

Arabska samodzielność strategiczna

Od kilku lat arabskie monarchie, a zwłaszcza Arabia Saudyjska, prowadzą coraz bardziej niezależną politykę zagraniczną. Poszczególne decyzje Saudów są często błędnie rozpatrywane z perspektywy globalnej rywalizacji USA-Rosja-Chiny. Jednak w rzeczywistości działania Arabii Saudyjskiej, pod faktycznym przywództwem księcia Mohammeda bin Salmana (MbS), nastawione są przede wszystkim na wzmocnienie samodzielności strategicznej Królestwa. Saudom nie chodzi o to, żeby zbliżać się do Chin, Rosji czy USA, lecz aby wzmacniać rolę Rijadu jako autonomicznego ośrodka decyzyjnego.

Saudyjska polityka nie jest ewenementem w regionie. Bardzo podobne działania, także nastawione na wzmacnianie własnej samodzielności strategicznej, prowadzą np. Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Wzmacnianie arabskiej samodzielności strategicznej przyspieszyło zwłaszcza po 24 lutego 2022 r., gdy Ameryka zaangażowała się w pomoc dla Ukrainy, a Bliski Wschód stał się dla Waszyngtonu teatrem o trzeciorzędnym charakterze.

Arabowie stracili wiarę w skuteczność amerykańskiej dyplomacji. W arabskich stolicach szczególnie źle oceniana jest amerykańska polityka wobec Iranu i jego regionalnych partnerów. Mimo, że prezydent Trump wystąpił w 2018 r. z porozumienia nuklearnego z Iranem i obłożył sankcjami praktycznie wszystkie sektory irańskiej gospodarki, to nie zmusiło to Teheranu do żadnych ustępstw. Mało tego, sankcje nie były w stanie zmniejszyć irańskich wpływów w Iraku, Syrii, Libanie czy Jemenie.

W tej sytuacji Arabowie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. W marcu 2023 r., podczas spotkania w Chinach, Saudowie podpisali porozumienie z Irańczykami w sprawie normalizacji relacji. W kilka tygodni później Emiraty – zarzucając USA bierność wobec irańskich ataków na statki handlowe – wycofały się z międzynarodowej koalicji, która miała strzec bezpieczeństwa wód Zatoki Perskiej.

Syria to kolejny przykład kryzysu, który arabscy przywódcy próbują rozwiązywać sami – nawet jeśli miałoby to oznaczać „zgrzyt” w stosunkach z Waszyngtonem.

Atmosfera do zawarcia kompromisu z Asadem, właśnie teraz, była tym lepsza, że – zawarte w marcu w Chinach - porozumienie saudyjsko-irańskie spowodowało ogólne rozprężenie w regionie. Dodatkowo w lutym 2023 r. tereny Turcji i Syrii zostały dotknięte potężnym trzęsieniem ziemi, w którym zginęło ok. 59 tysięcy osób. Koordynacja pomocy humanitarnej na rzecz Syrii pozwoliła krajom arabskim odnowić kanały komunikacyjne z Damaszkiem.

W tej atmosferze, w kwietniu do Damaszku, po raz pierwszy od 12 lat, przyleciał saudyjski minister spraw zagranicznych, który wręczył Asadowi oficjalne zaproszenie na szczyt Ligi Państw Arabskich, organizowany w tym roku w saudyjskiej Dżuddzie.

6

Baszar Assad i książę Fajsal - szef saudyjskiego MSZ-u

Widok z Moskwy, widok z Teheranu

Powrót Syrii do Ligi Państw Arabskich jest sukcesem nie tylko Assada, ale także Moskwy. Rosjanie przez lata zabiegali o normalizację relacji między Syrią a arabskimi monarchiami. Moskwa może zatem przedstawiać powrót Syrii do LPA jako sukces odniesiony m.in. dzięki rosyjskiej dyplomacji. Ma to szczególne znaczenie PR-owe zwłaszcza teraz, gdy sama Rosja jest izolowana politycznie ze względu na inwazję na Ukrainę.

Drugi sojusznik Asada, Iran, patrzy na powrót Syrii do LPA z mniejszym entuzjazmem. Od początku wojny domowej, Irańczycy próbowali bowiem przekształcić Syrię w swój „protektorat”. Mimo, że Teheran zdobył ogromne wpływy w Syrii, to jednak próba całkowitego podporządkowania sobie Damaszku zakończyła się fiaskiem. Stało się tak ze względu na przebiegłość samego Asada, który sprawnie lawiruje między Moskwą, a Teheranem i dzięki temu nadal zachowuje pewną dozę niezależności.

Teraz, gdy Syria wróciła do Ligi Państwa Arabskich, należy zakładać że arabskie monarchie będą robiły wszystko, aby jeszcze mocniej podkopać pozycję Irańczyków w Syrii. Całkowite zerwanie kontaktów przez Asada z Iranem jest wykluczone, jednak stabilność współpracy syryjsko-irańskiej z pewnością zostanie wystawiona na próbę – zwłaszcza, że Irańczycy już wcześniej mieli wątpliwości co do lojalności Asada wobec Teheranu.

7 copy

Assad i prezydent Iranu, Raisi

Konsekwencje powrotu Syrii na arabskie salony

Niemniej przywrócenie Syrii w prawach członka Ligi Państw Arabskich to dopiero pierwszy krok na drodze Asada do wyjścia z politycznej izolacji.

Warto pamiętać, że powrót Syrii do LPA nie oznacza nawet automatycznej normalizacji relacji między Syrią a wszystkimi krajami członkowskimi zrzeszenia. Przykładowo Katar nie blokował powrotu Syrii do organizacji, ale jednocześnie zapowiedział że nie zamierza normalizować relacji z Damaszkiem.

Dopóki Asad nie osiągnie kompromisu z syryjskimi Kurdami oraz Turkami, jego legitymacja do rządzenia krajem nadal będzie przez niektóre państwa kwestionowana. Protekcja jaką Amerykanie otoczyli Kurdów wyklucza w praktyce możliwość wypracowania ugody z Damaszkiem. Normalizacja relacji z Turkami wydaje się łatwiejsza - już pod koniec 2022 r. prezydent Erdogan sygnalizował chęć spotkania z Asadem. Jednak Ankara i Damaszek posiadają zupełnie odmienne wizje tego jak taka normalizacja powinna wyglądać. Asad liczy na całkowite wycofanie wojsk tureckich z Syrii. Erdoganowi zależy natomiast na pozbyciu się z Turcji ok. 3,5 mln syryjskich uchodźców oraz powstaniu strefy buforowej na granicy, która oddzieliłaby Turcję od osiedli syryjskich Kurdów.

Największą przeszkodą dla Asada pozostają jednak amerykańskie sankcji i wspomniana wcześniej, podpisana w 2019 roku przez Donalda Trumpa, Ustawa Cezara. Był to przełomowy akt, ponieważ uprzednio Amerykanie nakładali na Damaszek głównie sankcje indywidualnie, wymierzone w Asada i jego najbliższych współpracowników. Ustawa Cezara zobowiązała natomiast Departament Skarbu USA do nakładania sankcji na każdy podmiot udzielający „znaczącej” pomocy finansowej, materiałowej czy technologicznej nie tylko syryjskiemu rządowi, ale także instruktorom wojskowym, najemnikom oraz bojówkarzom działającym w Syrii na zlecenie Rosji oraz Iranu.

Co istotne, na podstawie Ustawy Cezara administracja USA opracowała także specjalną strategię, której celem jest zablokowanie udziału „podmiotów zagranicznych” w odbudowie kraju ze zniszczeń wojennych – na terenach kontrolowanych przez Asada, Rosjan czy Irańczyków.

Obowiązywanie Ustawy Cezara oznacza w praktyce, że bogate monarchie Zatoki Perskiej (takie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Arabia Saudyjska) – mimo że są zainteresowane finansowaniem odbudowy Syrii, widząc w tym szansę na ograniczenie irańskich wpływów, to jednak nie będą mogły tego zrobić. Bowiem jeśli Arabowie pomogą finansowo w obudowie Syrii, to sami zostaną obłożeni amerykańskimi sankcjami.

Należy zakładać, że - wykorzystując sieć niejasnych powiązań - Arabowie najpewniej znajdą sposób na obejście części sankcji i do Damaszku popłynie ograniczona pomoc finansowa. Jednak takie transfery będą trudne i najpewniej pozostaną kroplą w morzu syryjskich potrzeb. Zgodnie z szacunkami Banku Światowego odbudowa Syrii będzie kosztowała bowiem od 250 miliardów do nawet 1 biliona dolarów.

Teoretycznie Ustawa Cezara jest „aktem tymczasowym”, którego moc wygaśnie w 2025 r. Jednak gdy tylko Asad otrzymał zaproszenie na szczyt Ligi Państw Arabskich, w amerykańskim Kongresie pojawił się projekt tzw. ustawy anty-normalizacyjnej. Zakłada on wydłużenie obowiązywania Ustawy Cezara do 2032 r. oraz zaostrzenie sankcji nałożonych na Damaszek. Ponadto - zgodnie z projektem - Departament Stanu USA zostanie zobowiązany do opracowania specjalnej strategii, której celem będzie blokowanie normalizacji relacji przez inne kraje z Asadem, a tym samym zapewnienie dalszej izolacji Syrii na arenie międzynarodowej.

8 copy

Asad na szczycie Ligi Państw Arabskich

Syria – casus wzmacniania „arabskie samodzielności strategicznej”

To powiedziawszy powrót Syrii do Ligi Państwa Arabskich ma duże znaczenie. Jest to bowiem jasny sygnał ze strony „arabskiej społeczności”, że jest w stanie zaakceptować Asada jako prezydenta Syrii i ułożyć z nim stosunki na nowo - nawet jeśli będzie oznaczało to “zgrzyt” w stosunkach amerykańsko-arabskich. Jest to jednak dopiero pierwszy krok w kierunku zakończenia politycznej izolacji Damaszku. Obecność amerykańskich sankcji sprawia, że korzyści jakie Asad będzie mógł czerpać z powrotu do LPA będą bardzo ograniczone.

Różnica zdań jaka istnieje w sprawie Syrii między Ameryką a jej arabskimi sojusznikami dobrze obrazuje szerszy problem “arabskiej samodzielności strategicznej”. Syria jest idealnym punktem wyjścia do dyskusji o pozycji USA na Bliskim Wschodzie. Arabscy przywódcy uważają politykę USA wobec regionu za coraz mniej skuteczną i próbują na własną rękę rozwiązywać bliskowschodnie problemy. Syria to nie wyjątek, lecz już pewna prawidłowość. Mimo amerykańskich obiekcji, Arabowie nadal współpracują z Rosją w ramach OPEC+, Emiraty pomagają Rosjanom obchodzić zachodnie sankcje, a Saudowie normalizują relacje z Iranem - symbolicznie podpisując porozumienie w tej sprawie w Chinach.

Problem “arabskiej samodzielności strategicznej” wynika z dużych ambicji nowego pokolenia arabskich przywódców, a także ze zmniejszonej aktywności Ameryki w regionie, która zamiast Bliskiego Wschodu priorytetyzuje rywalizację z Rosją w Europie i z Chinami na Pacyfiku.

Asertywna polityka Arabów często pozostaje niezrozumiana przez zachodnich komentatorów, którzy próbują oceniać kolejne posunięcia Saudów czy Emiratów z perspektywy globalnej rywalizacji o wpływy między Waszyngtonem, Moskwą a Pekinem. To powoduje, że na zachodzie często pojawiają się alarmistyczne ostrzeżenia przed rychłym upadkiem sojuszu amerykańsko-arabskiego. Prawda jest jednak mniej sensacyjna.

Arabowie doceniają wsparcie militarne jakie otrzymują od Ameryki. Żaden inny kraj zaangażowany w regionie - czy Chiny, czy Rosja - nie jest w stanie zastąpić Amerykanów w roli protektorów krajów arabskich i strażników swobody żeglugi w Zatoce Perskiej. Arabowie nie chcą zrywać sojuszu z Ameryką, lecz coraz głośniej domagają się rewizji zasad, na jakich jest on oparty, co - mimo wszystko - podkopuje pozycję USA w regionie.

Można pokusić się o stwierdzenie, że amerykańska polityka wobec regionu przechodzi przez fazę głębokiego kryzysu. W dużej mierze winny temu jest sam Waszyngton. Od lat Amerykanie nie zaproponowali żadnej spójnej formuły współpracy dla krajów Bliskiego Wschodu. Co prawda w czasach Trumpa pojawił się pomysł "arabskiego NATO", konfrontacyjnej polityki z Iranem oraz tzw. porozumień Abrahama, które miały zakończyć konflikt izraelsko-arabski.

9 copy

Assad i Mohammed bin Salman

„Propozycja Trumpa" dla Bliskiego Wschodu była jednak krótkotrwała. Gdy gospodarzem Białego Domu został Joe Biden, zmieniła się także polityka USA wobec regionu. Nowa administracja próbowała wycofać się z konfrontacji z Iranem, ale negocjacje w sprawie powrotu do porozumienia nuklearnego z 2015 r. zakończyły się fiaskiem. Waszyngton dodatkowo skonfliktował się z Saudami ze względu na przedwyborcze komentarze Joe Bidena, który nazwał Królestwo Arabii Saudyjskiej „pariasem”. Wybuch wojny na Ukrainie sprawił natomiast, że region spadł na liście priorytetów Waszyngtonu i obecnie Bliski Wschód to dla Bidena trzeciorzędny teatr działań., a wyżej w hierarchii stoją i Europa i Pacyfik.

Dopóki Amerykanie nie zaproponują Arabom nowej, spójnej formuły współpracy, dopóty Arabowie będą rozwijać „samodzielność strategiczną”, kreować własną politykę zagraniczną i próbować redefiniować sojusz łączący ich z USA. To z kolei będzie źródłem ciągłych, powtarzających się napięć między arabskimi stolicami, a Waszyngtonem. Powrót na arabskie salony Baszara Assada jest tego dobrym przykładem.