Ukraińska kontrofensywa.

Dzień 9. Wojna trwa dalej. Ukraina broni się, zadaje ciosy, a rosyjska gospodarka wpada w otchłań, której nie widziano od dekad.

Zacznijmy od sytuacji operacyjnej. Po dwóch kolejnych dniach wojny dynamika wydarzeń wydaje się, że nieco zwolniła. Rosja od dłuższego czasu nie poczyniła znaczących postępów. Najgorsza sytuacja jest na froncie południowym - tam dalej broni się twierdza Mariupol, ostatni łącznik którego Moskwa potrzebuje by mieć połaczenie lądowe z Krymem. Istotna jest także pobliska Wołnowacha, tam Ukraińcy również zajadle się bronią. Dalej zatem jedynym zajętym przez Rosjan dużym miastem pozostaje Chersoń, choć na terenie miasta mają toczyć się walki. Odparta została natomiast ofensywa na Nikołajew i Wozniesienk. Charków dalej się broni, choć wciąż grozi okrążeniem. Wydaje się, że najlepsza sytuacja jest na froncie północnym. Tam nie dość, że ofensywa Rosjan ustała, to do kontrofensywy pod Makarowem ruszyli Ukraińcy i zadali Rosjanom duże straty. Jednak Rosjanie przerzucają w ten rejon nowe rezerwy. Dzielnie broni się też Chernihów. Dlatego jak zauważa ukraiński analityk Butusow kluczowe jest teraz południe a w szczególności walki o Mariupol, Wozniesieńk, Chersoń, Nikołajew oraz Zaporoże i tamtejszą elektrownię.

Dlaczego Rosjanom lepiej idzie na południu, niż na północy? Wydaje się, że powodów może być kilka. Po pierwsze na południu jest bardziej sucho, niemal wszystkie obrazki z ugrzęzłych w błocie wozów i czołgów rosyjskich są z północy. Po drugie - na północy Ukraińcy są wspomagani przez rozpoznanie NATO. Sojusz ma znakomity lotniczych i satelitarny wywiad radioelektroniczny nad Ukrainą i przekazuje Ukraińcom, w których miejscach nie pracują radary rosyjskie obrony przeciwlotniczej i tam Ukraińcy kierują TB2, lotnictwo, artylerię. To też tłumaczy nagrania ukraińskich ataków na systemy rakietowe BUK, czy Tor. To rozpoznanie może być lepsze na północy, skąd do NATOwskich granic jest bliżej. Po trzecie na południu Rosjanie mają do utrzymania krótsze linie komunikacyjne z Krymu i łatwiej było im utrzymywać zaopatrzenie, z kolei na północy te linie są cały czas przerywane przez ukraińską piechotę. W końcu coraz więcej wskazuje na to, jakoby Rosjanie mieli dobrze opracowany plan ataku od południa z Krymu i na kierunku charkowskim, natomiast mógł być on w ostatniej chwili ubogacony atakiem na Kijów. To nie dość, że rozrzedziło wojska przyszykowane do ataku południowego, to oddziały atakujące Kijów są totalnie nieprzygotowane i działają bez planu, co skrzętnie wykorzystują Siły Zbrojne Ukrainy. Rosjanie wyładowują swoją frustrację i dalej popełniając zbrodnie wojenne ostrzeliwują z artylerii, nalotów czy bomb kasetowych dzielnice mieszkalne.

Jakie są perspektywy na kolejne dni walk? Rosjanie wciąż posiadają przewagę operacyjną, zajęcie Mariupola i domknięcie kierunku południowego wiele rzeczy ułatwi. Natomiast każdego dnia Ukraińcy wcielają nowych poborowych do armii, być może jeszcze mają rezerwy wojsk kontraktowych. Z kolei Rosjanie, wg amerykańskiego wywiadu włączyli już do walk 92% swoich przygotowanych sił. Rosyjskie rezerwy się kurczą.

Ponadto cały czas mówi się o „legionie międzynarodowym”, a ten wg. ostatnich doniesień ma być na ten moment szacowany na nawet 16tys żołnierzy! 16tys to jest bardzo dużo i musimy brać na to poprawkę, że informacja płynie ze strony ukraińskiej. Niemniej z wielu zachodnich krajów słychać głosy żołnierzy lub ex-żołnierzy: „Ukraino wytrzymaj, idziemy”.

Nawet rosyjskie MON zdążyło już donieść, że ukraińscy najemnicy dokonują sabotażu i dywersji na tyłach sił rosyjskich.

Akcje sabotażowe i dywersyjne na pewno trwają natomiast na Białorusi, a konkretnie na białoruskie koleje i mają na celu zastopowanie lub opóźnienie dostaw na granicę ukraińską.

Nie sposób też znowu nie poruszyć tematu morale. Gdyby armia ukraińska nie wytrzymała pierwszego uderzenia i się rozbiegła, na co poniekąd liczyli Rosjanie, dzisiaj w Kijowie zaprzysiężony byłby nowy, marionetkowy prezydent, a sytuacja bezpieczeństwa w całej Europie byłaby diametralnie inna. Mimo, że to głównie w 2/3 pierwszych dniach Rosjanie mocno wdarli się do kraju, Ukraińcy wytrzymali i dali całemu Zachodowi niezbity argument do wprowadzenia drakońskich sankcji i rozpoczęcia większych dostaw broni. Z drugiej strony młodzi rosyjscy poborowi widzą opór Ukrainy i nie chcą umierać za Rosję. Coraz więcej nagrań wideo potwierdza tezy, że pojazdy są celowo kierowane w błoto, czy spalane jest w nich paliwo by mieć powód do poddania się. Tutaj sami przyznają, że zostali wysłani na Ukrainę jako mięso armatnie. Nie mają wody i żywności, śpią pod gołym niebem, nikt się nimi nie interesuje. Są przemęczeni i zmarznięci.

W Rosji blokowany jest facebook, youtube, twitter, zamykane są nieliczne liberalne media, a za głoszenie “fałszywych” informacji o wojnie grozi nawet 15 lat więzienia. Być może na dniach wprowadzony zostanie stan wojenny. Wzmożenie cenzury to kolejny znak, że morale rosyjskiego wojska jest na dnie, a na froncie jest źle.

A Ukraina wierzy w zwycięstwo. Wg. ostatniego sondażu 90% Ukraińców wierzy w odparcie ataku, 98% wspiera Siły Zbrojne Ukrainy i 93% wspiera prezydenta Zelenskiego. To wynik świetnej wojny informacyjnej Kijowa, ale bez twardego oporu żołnierza ukraińskiego nie byłoby to możliwe.

To wszystko swoją drogą być może o czymś jeszcze większym, czego wyrachowane, geopolityczne plany Moskwy nie wzięły pod uwagę przy kalkulowaniu kosztu wojny. Mam tu na myśli potęgę wolnych ludzi zachodu w połączeniu z mediami masowego zasięgu. Każdy człowiek zachodu widząc czego dopuszczają się Rosjanie, miał naturalną potrzebę alarmowania o tym świata. To w połączeniu z mass mediami wytworzyło potężną falę informacyjną i tym samym presję nie tylko na rządy zachodu, ale i firmy świadczące w Rosji usługi - w końcu te obrazki oglądali nie tylko prezydenci i ministrowie, ale także prezesi, członkowie rad nadzorczych, dyrektorzy i co nie mniej istotne - ich żony, dzieci. Niewykluczone, a nawet mocno prawdopodobne, że i oni podejmując decyzje o wycofaniu ich biznesu z Rosji, nie patrzyli na bilans zysków i strat, ale kierowali się emocjami. To wszystko doprowadziło do drakońskich sankcji i ogólnego światowego potępienia. Jednym słowem każdy z telefonem w ręku stał się żołnierzem infosfery służącym ukraińskiej sprawie.

Natomiast przykładem tego jak dobrze Ukraińcy kontrolują przestrzeń informacyjną na froncie jest fakt, że oglądamy tylko obrazki takie jakie Ukraińcy nam serwują. W sieci dostępne są praktycznie jedynie nagrania lekkiej ukraińskiej piechoty, z NLAW czy Javelinami, a nie widzimy ciężkich ukraińskich dywizji. Jednak jak zauważa na Twitterze Marek Meissner - one tam są i stawiają twardy opór. Ofiarą tego przekazu padają również Rosjanie, którzy ufając w brak ukraińskich czołgów, czy brak ukraińskiej obrony przeciwlotniczej nadziewają się na dobrze przygotowaną obronę ukraińską. To pokazuje jak ważna jest kontrola przekazu na współczesnym polu walki.

Dostajemy kolejne argumenty świadczące o chaosie rosyjskiej logistyki. Pod Kijowem zatrzymał się słynny już kilkunastokilometrowy konwój. Przyczyną jest zniszczony most, ataki ukraińskiej piechoty, ale być może przede wszystkim problemy logistyczne. Ekspert Trent Telenko zwrócił uwagę, że nagrania porzuconych rosyjskich ciężarówek z popękanymi oponami sugerują, że nie były należycie utrzymywane. Prawdopodobnie miesiącami stały w jednym miejscu, światło słoneczne padało na opony cały czas z jednej strony i te z drugiej strony gniły. Dochodzą głosy, że już trzeciego dnia na froncie rosyjskim żołnierzom zaczynało brakować jedzenia, paliwa i amunicji.

To wszystko potwierdzają komentarze Amerykanów, które przedstawił dziennikarz Jack Detsch. Powołując się na źródle w ministerstwie obrony pisze on, że Ukraina „na pewno” efektywnie broni się przed rosyjskimi atakami, a główne rosyjskie sukcesy są na południu. Rosja została zaskoczona przez opór militarny oraz problemy logistyczne. Amerykanie NIE dostrzegają sygnałów, które sugerowałby włączenie się do działań sił białoruskich - choć takie informacje pojawiły się w ostatnich dniach. I co być może najważniejsze Ukraina dalej posiada „znaczącą większość” swojego lotnictwa włączając w to samoloty, drony i helikoptery. To naprawdę świetna wiadomość, o ile prawdziwa.

Ogólny przekaz „off the record”, który płynie ze Stanów i NATO na temat rosyjskiej operacji, mimo roku przygotowań, to „całkowita porażka”. Portal breakingdefence powołując się na rosyjskie źródła podaje, że „Nie było żadnego planu taktycznego. Mieliśmy radzić sobie z oporem, jeśli się pojawi, chociaż oczekiwanie było że nie będzie żadnego i weźmiemy te miasta od jednego do maksimum czterech dni”.

Inne źródła bliskie Kremlowi cytuje dziennikarka Julia Ioffe - „wszyscy są w szoku; nie można teraz odejść, a jeśli już to prosto do więzienia”. Ciekawe są także doniesienia The Times, które mówią że „antywojenne lobby” w rosyjskim FSB dało cynk, który udaremnił trzy próby zabójstwa Zelenskiego w zeszłym tygodniu. Pojawiają się nieśmiałe sygnały z Rosji, że wojnę trzeba kończyć - takie jak szefa Łukoila

Zaczynają działać sankcje, choć trzeba powiedzieć że ich siła jest częściowo amortyzowana przez rosnące na świecie ceny ropy i gazu, który Rosja dalej eksportuje do Unii i na świat.

Pytanie czy sama sprzedaż węglowodorów jest w stanie przykryć kataklizm jakiego doświadcza teraz rosyjska gospodarka. Moskiewska giełda nie otwiera się piąty dzień z rzędu. Fitch i Moodys zmieniły rating rosyjskiej gospodarki do cytat „śmieciowego”. MSCI informuje, że Rosja jest teraz „nieinwestowalna”. Zamyka się fabryka samochodów w Togliatti, posiadana Renault-Nissan. Pracę w niej straci 35tys ludzi. Natomiast wyjście IKEI to kolejne 15tys ludzi bez pracy. Wyjście z Rosji ogłosiły już dostawcy oprogramowania Microsoft i Oracle. Za tym idą producenci hardware - AMD i Intel. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Lista dużych firm kończących operacje w Rosji zwiększa się każdego dnia.

Do tego ciekawą analizę na Twitterze na temat sankcji na rosyjski sektor lotniczy przygotował użytkownik Jan Nedvidek. W skrócie Rosja ma 3 tygodnie zanim jej lotnictwo pasażerskie w dużej mierze zakończy żywot. Wpływ ma na to nie tylko zamknięte dla Rosji niebo nad Europą, ale także kwestia ubezpieczeń, brak części zamiennych i utrzymania samolotów.

Problemy czekają także rosyjski program obronny, donosi również portal breakingdefence. Wielu Ukraińców od lat było długo związanych z rosyjskim sektorem obronnym. Teraz niektórzy z nich donoszą, że Rosja nie ma więcej rakiet Kalibr w strategicznej rezerwie. Ale to nie koniec problemów. Systemy naprowadzania i inne krytyczne podzespoły składają się w 60% z komponentów importowanych z zagranicy. Wszystkie są osankcjonowane, więc nie wiadomo jak Rosja wyprodukuje nowy arsenał. Kalibr to tylko początek, fabryka KBM w Tule nie jest w stanie fizycznie wypełnić zamówień na broń na piechoty i amunicję. Wszystko to poniekąd wpisuje się we wcześniejsze doniesienia ukraińskiego wywiadu o rosyjskich brakach zaopatrzeń i surowców.

Jednak być może największym ciosem dla Rosjan, o czym mało mówi się w mediach, jest wstrzymanie dostaw morskich przez dwóch największych amatorów na świecie - Maersk i MSC. Handel morski to najważniejsza gałąź handlu światowego, a momencie gdy dwaj monopoliści zaprzestaną wpływać do rosyjskich portów, efektywnie wstrzymają nimal jakikolwiek eksport i import z Rosji.

Na froncie cały czas trwa zaciekła wojna i Rosjanie na wielu odcinkach mają przewagę, z kolei w morderczych ostrzeliwaniach giną cywile, jednak nie sposób nie dostrzegać szerszego wymiaru sytuacji. A ten pokazuje panikę Kremla i swobodny upadek rosyjskiej gospodarki, który swoją skalą może przypominać nawet jelcynowską smutę.