- Hubert Walas
Azja centralna w uścisku wojny i starcia mocarstw.
Reperkusje wojny na Ukrainie odczuwalne są dzisiaj już na całym świecie. Niczym fala uderzeniowa przetaczająca się po strukturze świata. Im bliżej epicentrum wybuchu tym mocniej można odrzuć jej uderzenie. Uwięziony lądowo, bogaty w surowce, wciśnięty pomiędzy wpływy rosyjskie, chińskie, irańskie i tureckie region Azji Centralnej, narażony jest na jej skutki w sposób szczególny. Geograficzna izolacja pięciu post-sowieckich republik - Kazachstanu, Tadżykistanu, Kirgistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu oraz militarny imperializm ich północnego sąsiada sprawia, że niepokój stolic Azji Centralnej rośnie. Odwróconą uwagę Rosji, próbują natomiast wykorzystać inni aktorzy regionu - Chiny, Turcja, czy Iran.
W orbicie Kremla
Rosja rozpoczęła swój kolonialny podbój terenów Azji Centralnej za czasów imperialnych cara Mikołaja I w pierwszej połowie XIX wieku. By skonsolidować te tereny, Kreml wysyłał rosyjskich kolonizatorów by zmienić demografię regionu, co skutkowało deportacją ludów zamieszkujących te tereny na inne obszary. W ten sposób przesiedlono setki tysięcy ludzi. Natomiast później, w czasach sowieckich obszar był punktem przesiedleńczym dla Tatarów Krymskich, Greków Pontyjskich, Gruzinów, czy Polaków. Celem Kremla było rozbijanie potencjalnej konsolidacji ludności tych terenów, która mogłaby prędzej czy później zagrozić Moskwie. Podobna strategia stosowana jest także dzisiaj, wg Kijowa od początku inwazji Rosjanie wywieźli wgłąb Rosji tysiące Ukraińców.
Po upadku Związku Sowieckiego, republiki Azji Centralnej pozostawały w bliskiej orbicie Moskwy. Stolice regionu mimo, że próbowały własnej polityki wielostronnej, to dalej były fundamentalnie uzależnione od Rosji, a ich agenda polityczna zwykle była spójna z kremlowską.
Jednak rosyjski podbój Ukrainy zburzył dotychczasowy konsensus. Naocznie pokazał, że Rosjanie są zdeterminowani by odtworzyć sowiecką potęgę, być może również w znaczeniu terytorialnym. A to wywołuje zrozumiały niepokój w wielu postsowieckich republikach. Po inwazji na Ukrainę żaden kraj postsowiecki, w tym pięć krajów Azji Centralnej, nie może w pełni ufać intencjom Moskwy.
Z drugiej strony wojna pochłania uwagę Kremla, co region również stara się wykorzystać. Do Azji Centralnej wracają gracze wypchnięci stamtąd w ostatnich dekadach, czy nawet stuleciach. Należy pamiętać, że wojna oddziaływuje na region ekonomicznie w fundamentalny sposób. Nałożone na Rosję sankcje z uwagi na silne powiązania są mocno odczuwalne w biednych krajach Azji Centralnej. Rośnie inflacja, ceny żywności i paliwa szybują w górę.
Zacznijmy od krótkiego omówienia sytuacji oraz reakcji poszczególnych krajów na rosyjską inwazję na Ukrainę.
Uzbekistan
„Działania wojskowe i przemoc muszą być natychmiast wstrzymane. Republika Uzbekistanu uznaje niepodległość, suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy. Nie uznajemy republik Ługańskiej i Donieckiej.” - w odpowiedzi na pytanie o wojnę na Ukrainie powiedział minister spraw zagranicznych Uzbekistanu Abdulaziz Kamilov. Nie jest to ton potępiający inwazję, jednak zaznacza znaczącą zmianę.
Mimo, że Uzbekistan pozostaje krajem autorytarnym, władze nie zakazały protestów antywojennych, w tym subtelnych okazów wsparcia dla Ukrainy. Mowa tu na przykład o wywieszeniu żółto-niebieskich flag w ważnych dzielnicach Taszkientu i Samarkandy. Podobne okazy wsparcia widać było już przed wojną - kiedy to na jednym z głównych hoteli Taszkientu mogliśmy zobaczyć wielką ukraińską flagę.
Niewątpliwie Taszkient z niepokojem przyjął wieści z Ukrainy, ale próbuje utrzymać politykę wielowektorową opartą na dobrych stosunkach z Moskwą. Dlatego też 25 lutego, 2 dni po rozpoczęciu inwazji prezydent Uzbekistanu Szawkat Mirzijojew rozmawiał z Władimirem Putinem na temat kontynuowania współpracy ekonomicznej.
Kirigistan
Kirgistan mocniej stroni od krytyki działań Kremla. Początkowo kraj przedstawiał mocno prorosyjską linię. Pod presją Moskwy, zakazał protestów antywojennych. Doprowadziło to do odwołania ukraińskiego ambasadora z Biszkeku przez Kijów. Postawa Kirgizów spowodowana jest szerokim uzależnieniem gospodarki tego kraju od Rosji. Jedna trzecia mieszkańców Kirgistanu pracuje w Rosji, a ich transfery pieniężne odpowiadają za 30% PKB kraju. Daje to Moskwie niebagatelne możliwości nacisku na Biszkek. Gospodarka Kirgistanu jest w bardzo ciężkiej sytuacji, a społeczeństwu grozi szybki przyrost poziomu ubóstwa, co z kolei ma potencjał przełożyć się na wzrost niezadowolenia społecznego. Biszkek ma również problemy ze spłatą bieżących zobowiązań i znajduje się w pułapce chińskiego zadłużenia.
Mimo tych problemów miedzy słowami dało się usłyszeć w Kirgistanie głosy proukraińskie. Kirgiskie MSZ podkreśliło przywiązanie tego kraju do zasady integralności terytorialnej, a kabinet premiera podkreślił prawo każdego kraju do określania własnej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Ponadto kirgiskie władze zaczęły nakładać kary na osoby umieszczające symbol inwazji - literę „Z” na swoich samochodach.
Kirgistan wszelkimi sposobami stara się zachować neutralność, jednak wysokie uzależnienie od Federacji Rosyjskiej nakazuje daleko idącą ostrożność w krytyce działań Kremla.
Tadżykistan
Tadżykistan, podobnie jak Kirgistan, uzależniony jest od Moskwy emigracją zarobkową. Władze w Duszanbe nie przeszkadzają Rosjanom prowadzić akcji werbunkowych wśród mieszkańców republiki, co dla wielu z nich jest jedyną szansą na poprawę warunków bytowych. Rosja pełni w kraju rolę gwaranta bezpieczeństwa. Na terenie Tadżykistanu znajduje się 201 rosyjska baza wojskowa, w której stacjonuje ok 8 tysięcy żołnierzy. Zmniejszenie kontyngentu może doprowadzić do destabilizacji reżimu prezydenta Emomali Rahmona i wzrostu zagrożenia ze strony radykalnego islamu. Duszanbe oficjalnie nie wyraziło swojego stanowiska wobec wojny na Ukrainie. W praktyce jednak Tadżykistan podporządkowany jest rosyjskiej wykładni.
Turkmenistan
Turkemistan przywiązując się do swojej zasady „stałej neutralności”, również odmówił jakichkolwiek komentarzy. Kraj, który nazywany jest Koreą Północną Azji Centralnej z uwagi na totalitarną kontrolę i brak poszanowania dla praw człowieka nie przejawia większego zainteresowania wojną na Ukrainie. O utrzymaniu dobrych stosunków z Rosją świadczy podpisana 10 czerwca deklaracja o pogłębionym partnerstwie. Choć należy pamiętać, że Turkmenistan nie poparł Rosji podczas głosowania ONZ, które potępiało inwazję na Ukrainę. Ogółem nie uczynił tego żaden z 5 krajów Azji Centralnej. Żaden z przywódców regionu nie wziął również udziału w rosyjskiej Paradzie Zwycięstwa.
Kazachstan
Kazachstan jest najważniejszym krajem Azji Centralnej - posiada największe terytorium oraz gospodarkę większą, niż wszystkie pozostałe cztery kraje wzięte razem. Władze w Nursułtanie na tle regionu przedstawiają w ostatnim czasie również najbardziej konfrontacyjną politykę względem Moskwy. Dlatego poświęćmy Kazachstanowi nieco więcej uwagi.
Wielu spodziewało się, że rządy Kassyma-Jomarta Tokayeva będą poddańczo podporządkowane Moskwie, po tym jak kierowane przez Kreml siły ODKB stłumiły styczniowe protesty w Kazachstanie i przypieczętowały władzę Tokajewa. Tymczasem rządy Tokajewa są bardziej niezależne, niż można byłoby przypuszczać. Protesty proukraińskie, które odbyły się w kazachskich miastach, w przeciwieństwie do tych styczniowych, Tokajewowi już nie przeszkadzały i dał im zielone światło. Air Astana, główny lotniczy przewoźnik kraju, wstrzymał loty do Rosji. Oficjalnie z powodu problemów z ubezpieczeniami. Rząd w Nursułtanie podkreśla swoją neutralność względem wojny, odmówił Rosjanom wysłania kazachskich żołnierzy na Ukrainę już na samym początku inwazji, a prezydent Tokajew podkreślił, że Kazachstan nie uzaje niepodległości samozwańczych republik - ługańskiej i donieckiej. Powiedział to w obecności samego Władimira Putina na rosyjskiej ziemi podczas forum ekonomicznego w St.Petersburgu. Tokajew odmówił również przyjęcia rosyjskiego orderu Aleksandra Newskiego. Nie jest to częsty obrazek u liderów państw, które Moskwa uważa za wasalne wobec siebie.
Jest tym bardziej godne odnotowania, że Kazachstan nie jest w regionie wyjątkiem. Również podlega wysokiemu uzależnieniu od północnego sąsiada. Kazachstan kupuje z Rosji tanie dobra, takie jak np. pszenica. Natomiast główny tranzyt handlowy przebiega przez terytorium Rosji - w tym kazachska ropa. Moskwa posiada w Kazachstanie jeszcze jeden ważny lewar. 20% populacji Kazachstanu tworzą Rosjanie, a w północnych obwodach mniejszość rosyjska stanowi nawet od 30 do 50% populacji. To niebezpieczna sytuacja, i w przypadku wrogich relacji, idealne cassus belli dla Kremla. Tym bardziej, że odsetek Rosjan w kazachskiej populacji tylko rośnie - kraj stanowi najlepszy przyczółek dla rosyjskich specjalistów emigrujących z Rosji po wybuchu inwazji.
Inwazja na Ukrainę niewątpliwie wywołała u Kazachow duży niepokój. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do Ukrainy, pomoc Kazachstanowi byłaby praktycznie niemożliwa. Najbliższe siły NATO są oddalone o tysiące kilometrów, a związki kraju z siłami NATO praktycznie nie istnieją. Dlatego geografia wymusza na Kazachach daleko idącą ostrożność. Póki co większość rosyjskich sił zaangażowana jest na Zachodzie, jednak ta sytuacja nie potrwa wiecznie. Zatem groźba aneksji, w świetle rosyjskiego imperializmu, nie może być dzisiaj uznana, że scenariusz całkowicie nieprawdopodobny. Tym bardziej, że Kreml stosował już podobną retorykę względem Kazachstanu, co względem Ukrainy.
Jeszcze w grudniu 2020 roku, Vyacheslav Nikonov, przewodniczący Komitetu ds. Edukacji w rosyjskiej Dumie mówił, że istnienie Kazachstanu jest wynikiem jedynie historycznej hojności Rosjan. Natomiast już po rosyjskiej inwazji na Ukrainę deputowany partii komunistycznej Siergiej Sawostianow wezwał do denazyfikacji i demilitaryzacji Kazachstanu na wzór Ukrainy. Natomiast Tigran Keosayan, mąż Margariti Simonyan, po przejawie kazachskiej asertywności, zagroził Kazachstanowi, mówiąc, że ten powinien "uważnie patrzeć na Ukrainę i poważnie się zastanowić."
Z tego powodu należy docenić odważną postawę władz w Nursułtanie. Stanowisko najważniejszego kraju Azji Centralnej jest wymiernym przykładem, że rosyjska hegemonia na tym postsowieckim obszarze słabnie i jest testowana przez jej najważniejszego aktora. Kazachowie nie robili by tego gdyby nie czuli, że układ sił w regionie się zmienia. Oczywiście Tokajew i spółka robią to ostrożnie, ale celem Kazachów jest stopniowe uniezależnianie się od Moskwy poprzez prowadzenie wielowektorowej polityki z innymi ważnymi graczami regionu.
Wojna, oprócz zagrożeń, stwarza również dla Kazachstanu szanse. Wielu wycofujących się z Rosji inwestorów szuka nowego miejsca dla swojej działalności w regionie. Neutralny Kazachstan, jako państwo posiadające znaczące złoża naturalne, jest dogodnym kandydatem do zastąpienia Rosji. Kazachstan jest również beneficjentem rosyjskiego drenażu mózgów. Rosyjscy specjaliści szukając nowego miejsca do pracy po inwazji często wybierają Kazachstan. Władze w Nursułtanie od razu podjęły kroki mające na celu zatrzymanie tych ludzi na dłużej. Oba ta czynniki razem wzięte mają potencjał by nakłonić zagraniczne koncerny do przeniesienia działalności z Rosji do Kazachstanu na dłużej.
Co więcej, Kazachstan ma potencjał by pomóc Europie w odejściu od rosyjskiej energii. Taką też deklarację założył prezydent Tokajew mówiąc, że jego kraj posiada wystarczający węglowodorowy potencjał by pomóc w stabilizacji europejskiego i globalnego rynku energii. Kraj posiada potężne rezerwy surowcowe - drugie potwierdzone złoża ropy w Eurazji oraz czternaste co do wielkości rezerwy gazu na świecie. Kazachska ropa jest już dostarczana do Europy z pominięciem Rosji. Przypływa tankowcami przez Morze Kaspijskie do Baku, a potem transportowana jest ropociągiem Baku-Tbilisi-Ceyhan (BTC). Jednak przepustowość tej drogi jest ograniczona. W dalszym ciągu ⅔ eksportu kazachskiej ropy, ponad 50 milionów ton, odbywa się ropociągiem CPC z pola Tangiz w Kazachstanie, przez terytorium Federacji Rosyjskiej do terminalu nad Morzem Czarnym.
Nie powinien dziwić więc fakt, że Rosjanie korzystają z tego lewaru. Zaledwie dzień po rozmowie Tokajewa z prezydentem komisji europejskiej Charlsem Michelem nt. potencjalnych dostaw ropy, sąd w Noworosyjsku uznał, że operator ropociągu CPC dopuścił się “nieprawidłowości środowiskowych” i zamknął ropociąg na 30 dni. To nie pierwszy raz, kiedy Moskwa szantażuje Nursułtan w ten sposób. Jednak Kazachowie się nie ugięli. W rewanżu zagrozili wstrzymanie tranzytu usankcjonowanych towarów do Rosji, co mocno uderzyłoby w połączenia rosyjsko-chińskie. W efekcie, sąd w Noworosyjsku szybko zniósł blokadę z kazachskiego ropociągu.
Ta sytacja dobrze pokazuje wrażliwość Kazachstanu na naciski Moskwy. Dlatego ten największy, zamknięty lądowo kraj na świecie, mocno poszukuje alternatywnych dróg handlowych. Kazachowie dążą do utworzenia korytarza transkaspijskiego, który omija Rosję.
Porażki Rosji zwiększyły śmiałość Tokajewa i otwierają przed Kazachstanem szanse, które do tej pory nie były możliwe, jednocześnie narażają Kazachstan na akcje odwetowe ze strony Kremla.
Otwarte drzwi
Słabnąca, dotychczas dominująca pozycja Rosjan w regionie, oprócz asertywnej polityki państw takich jak Kazachstan, czy Uzbekistan zaprasza także innych potężnych graczy do ewaluacji i mocniejszego zaangażowania w tej części świata.
Chiny
Jeśli nie Rosja, to Chiny. Do takich wniosków można dojść spoglądając na statystyki ekonomiczne i na mapę Azji Centralnej. I nie będą to wnioski z góry błędne.
Cały obszar euroazjatyckiego heartlandu jest dla Pekinu kluczowy. Przede wszystkim z uwagi na projekt Pasa i Szlaku, który w założeniu ma odwrócić dominującą pozycję mocarstw morskich na kuli ziemskiej. Do momentu, w którym Portugalczycy odkryli morską drogę do Azji, obszar Azji Centralnej leżał na skrzyżowaniu najważniejszych dróg handlowych między Europą, a Azją Wschodnią. Później znaczenie regionu stopniowo ulegało degradacji. Dzisiaj to w gruncie rzeczy zapomniany step o niskiej wartości ekonomiczniej, choć z drzemiącym w nim potencjałem.
Chińskie zaangażowanie w regionie widać na przykładzie wymiany kazachsko-chińskiej. Handel między dwoma krajami wzrastał w tempie blisko 15 proc. rocznie przez ostatnie 25 lat. Tymczasem wojna sprawiła, że chińscy przewoźnicy coraz częściej wybierają korytarz kazachski, ponad szlak rosyjski. Kazachska narodowa spółka kolejowa informuje, że morski port handlowy Aktau, port Kuryk i morski terminal północny Aktau od początku roku podwoiły swój wolumen przewozów.
Jednakże wg Raffaello Pantucciego, senior fellow na Rajaratnam School of International Studies w Singapurze, Chiny traktowane są w regionie z dużą podejrzliwością. 3 z 5 krajów Azji Centralnej graniczy z chińską zachodnią prowincją Xinjiangu, i zdają sobie sprawę z tamtejszej sytuacji mniejszości ujgurskiej. Tymczasem kraje Azji Centralnej są kulturowo, religijnie i etniczne bliskie Ujgurom w Xinjiangu. Etniczni Kazachowie również byli ofiarami chińskich zbrodni na Ujgurach.
Chociaż chińskie zaangażowanie w regionie rośnie, fundamentalne pytania na temat natury tej współpracy pozostają. Czy Pekin ma zamiar być silnikiem rozwoju dla regionu, na co liczyli liderzy tych państw, czy tylko oportunistycznym gościem jedynie wykorzystującym region dla własnych zysków. Mimo tych wątpliwości, Chiny pozostają dla państw obszaru Azji Centralnej najważniejszym partnerem do równoważenia wciąż dominującego wpływu Moskwy.
Turcja
Mimo dużych problemów wewnętrznych, krajem który przejawia wzmożone zainteresowanie regionem jest Turcja. Wojna jest bodźcem dla Turków do wykonania kolejnego zwrotu w stronę Azji Centralnej. Wizerunek tureckiego hard power, w szczególności dzięki dronom Bayraktar, odbił się echem w regionie. Tureckie drony z sukcesem zaprezentowały się zarówno w wojnie w Górskim Karabachu, jak i obecnej wojnie na Ukrainie. Od dłuższego czasu klientem tureckiej zbrojeniówki jest Turkmenistan, a do tego grona, kupując drony TB2, dołączył ostatnio także Kirgistan.
Jednak chyba największym sukcesem Ankary w ostatnim czasie było wzmocnienie współpracy handlowej z regionem. W marcu Recep Erdogan odbył 2 dniową wizytę do Uzbekistanu, gdzie podpisał 10 porozumień i zobowiązanie do podniesienia rocznej wymiany handlowej do poziomu 10 miliardów dolarów. Podobne spotkanie odbył z prezydentem Kazachstanu Tokajewem w maju, co zarówno Ankara jak i Nursułtan nazwały „erą nowych stosunków”. Turcja ostrzy sobie zęby, by w momencie izolacji Rosji na arenie międzynarodowej, zostać hubem tranzytowym dla surowców regionu do Europy.
Na to jednak nakładają się zapędy neoosmańskie lub idea Panturkizmu, którą wyznaje Ruch Nacjonalistyczny, rządowy koalicjant partii Ergodana AKP. Jej celem jest zacieśnianie współpracy lub w skrajnych opiniach dążenie do unifikacji ludów tureckich.
Turkom dużo brakuje do ekonomicznej siły Chin, jednak Ankara podejmuje próbę wypierania słabnących wpływów rosyjskich w regionie. Przywódcy państw z zadowoleniem przyjmują wzmożoną aktywność Turcji, ponieważ ta daje im dodatkową kartę przetargową do rozmów z Moskwą. Turcja jest idealnym partnerem do ustanowienia nowych szlaków handlowych łączących Azję Centralną z Europą i tym samym ominięcia światowej izolacji Moskwy.
Iran
Iran również przygląda się rozwojowi sytuacji w regionie, który Teheran historycznie uważa za swoją spuściznę. Irańczycy uważają, że wiele terenów Azji Centralnej zostało im odebranych w wyniku działań imperiów kolonialnych i turkmeńskich powstań. Tadżykowie mówią niemal tym samym językiem co irańskie Farsi, wiele uzbeckich miast stanowi niezwykle dużą wartość dla irańskiej kultury i mają sporą mniejszość irańską. Samarkanda, Bukhara, czy Shahrisabz stworzyły tysiące poetyckich, czy literackich dzieł ważnych dla Irańczyków. Gdyby spytać ich o te miasta, wielu Irańczyków odparłoby, że „są nasze”.
Dlatego zaobserwować możemy interesujące sprzężenie. Tym co blokowało Teheran w szerszym oddziaływaniu na państwa Azji Centralnej był Związek Sowiecki, a potem Rosja. Wojna na Ukrainie osłabia pozycję Rosji, co Teheran może wykorzystać do odbudowy swoich wpływów. Z drugiej strony obie stolice pozostają w ostatnim czasie w bliskich relacjach. Rosja potrzebuje dzisiaj sojuszników jak tlenu, w tym dobrych relacji z Iranem. Iran ma szansę to wykorzystać i na powrót wkroczyć do Azji Centralnej odbudowując swoje wpływy. Szczególnie jeśli amerykańskie sankcje zostaną zniesione, a Iran odżyje ekonomicznie.
USA
Mimo, że Stany Zjednoczone dalej pozostają najpotężniejszym państwem na świecie, ich pozycja w Azji Centralnej jest najsłabsza od dekad. Zaufnie do Amerykanów i NATO jest bardzo wątłe. Stany Zjednoczone przegrały w Afganistanie i są oddalone od Azji Centralnej o tysiące kilometrów lądu.
Z drugiej to sprawia, że niektórzy decydenci w Waszyngtonie traktują tę sytuację jako nowy początek. Tym bardziej, że wojna na Ukrainie odwraca uwagę Kremla i daje możliwość podważenia dotychczasowych przewag Rosjan na tym obszarze. To, że strategiczne interesy ma tam Moskwa sprawia, że jest to dogodna sytuacja dla Amerykanów by małym kosztem podważyć siłę Kremla.
Donald Lu przewodził ostatniej amerykańskiej delegacji, która odbyła pięciodniową podróż po Kirgistanie, Uzbekistanie, Tadżykistanie oraz Kazachstanie. Jej celem wg Waszyngtonu było wzmocnienie amerykańskich relacji z regionem i prace nad wspólnym wysiłkiem stworzenia lepiej skomunikowanego, zamożnego i bezpiecznego regionu Azji Centralnej”. Natomiast pod koniec maja Sekretarz Stanu Anthony Blinken spotkał się z ministrem SZ Kazachstanu w Waszyngtonie. W wymiarze konkretnym Amerykanie przeszkolili kazachskich pograniczników z obsługi dronów zwiadowczych Raven. Kazachstan otrzymał amerykańskie drony by patrolować swoje długie na tysiące kilometrów granice z adwersarzami Waszyngtonu - Rosją i Chinami.
Natomiast w Tadżykistanie, USA ogłosiło przekazanie pomocy wartej 60 milionów dolarów, a także transfer ciężarówek o wartości ponad 2 milionów. To dla Amerykanów przysłowiowe “waciki”, a podważają rosyjskocentryczny porządek regionalny. Potencjalne zyski z takiej współpracy mogą być nieporównywalnie większe, niż poniesione koszty.
Próżnia bezpieczeństwa
Asertywna postawa państw takich jak Kazachstan, czy Uzbekistan oraz coraz mocniejsze zakusy sąsiednich graczy sprawiają, że nad Moskwą zawisło widmo utracenia dominujących wpływów w państwach, które Kreml uważa za sobie podległe, wręcz wasalne.
M.in. z tego powodu pierwsza zagraniczna wizyta Władimira Putina po rozpoczęciu wojny wymierzona była właśnie w kraje Azji Centralnej. Putin poleciał do Tadżykistanu i Turkmanistanu. W Turkmaniestanie uczestniczył w szczycie państw Morza Kaspijskiego - oprócz Rosji, jego uczestnikami był Turkmenistan, Azerbejdżan, Iran i Kazachstan.
Temur Umarov, analityk Carnegie Moscow Center, twierdzi, że sposób w jaki kraje regionu Azji Centralnej postrzegają Rosję zmienił się. Wcześniej Rosja była postrzegana jako źródło stabilności, teraz staje się zagrożeniem dla regionalnej stabilności, niepodległości, czy spójności terytorialnej. Dodaje, że władze republik Azji Centralnej będą starały się zminimalizować uzależnienie od Rosji, jednak będzie to bardzo trudne.
To stwarza nowe szanse, ale i zagrożenia. Z powodu nienaturalnie poprowadzonych granic po upadku Związku Radzieckiego, rejon jest areną wielu konfliktów granicznych. Przykładowo w Kirgistanie znajduje się wiele wiosek, które są eksklawą Uzbekistanu i Tadżykistanu. Wiele z tych sporów w przeszłości było mediowanych przez Moskwę. Teraz to może być utrudnione z uwagi na mnogość innych problemów Kremla. Innym przykładem niepokoju były ostatnie protesty w uzbeckim regionie Karakalpakstanu, po tym jak władze centralne chciały wykreślić autonomiczny status regionu z konstytucji. Po protestach, w których wzięło udział ponad 20 000 osób, uzbeckie władze cofnęły dyrektywę. Degradacja siły militarnej Federacji Rosyjskiej wpływa również negatywnie na regionalne bezpieczeństwo, biorąc pod uwagę że do tej pory była jej gwarantem oraz z uwagi na fakt, że rządzący teraz Afganistanem Talibowie wspierają wiele grup terrorystycznych na terenie Azji Centralnej, które są zagrożeniem dla lokalnych władz.
To wszystko nie zmienia faktu, że Rosja rozumie co się dzieje w Azji Centralnej lepiej, niż każdy inny aktor regionu i to się nie zmieni z dnia na dzień. Kreml może dopuszczać śmiałe ruchy Kazachstanu i innych państw w krótkiej perspektywie, bo sam nie ma teraz zasobów by zarządzać tym regionem wedle własnego uznania. Geografia jednak sprawia, że Kazachstan nigdzie nie ucieknie i prędzej czy później, jak Moskwa stanie na nogach, wróci na bliską orbitę Kremla.
To scenariusz przez Kreml pożądany, jednak wraz z rosnącymi wpływami chińskimi, tureckimi, czy irańskimi percepcja Moskwy, podobnie jak to było w przypadku Ukrainy, może rozmijać się z rzeczywistością.