Podbić do 2049. 

Moment jednobiegunowy jest już za nami. Obecnie jesteśmy w fazie wykluwania się nowego porządku, gdzie gracze niezadowoleni ze swojego miejsca w globalnym systemie testują dotychczas panującą potęgę. Odbywa się to zarówno na peryferiach, czym z perspektywy Amerykanów jest Ukraina, jak i w środku ciężkości współczesnego świata. Tym z kolei jest Tajwan, którego status jest kluczowy dla krytycznej dla świata rywalizacji chińsko-amerykańskiej. Nie jest tajemnicą, że Chiny kontynentalne chcą inkorporować Tajwan do roku 2049. Problem w tym, że mieszkańcy wyspy nie są tym pomysłem zachwyceni. Dlaczego Chiny chcą wchłonąć Tajwan, jakie atuty w swoich rękach mają Tajwańczycy i jakie scenariusze są najbardziej prawdopodobne?

Niezatapialny lotniskowiec

Początki konfliktu między Chinami i Tajwanem sięgają 1949 r., gdy siły nacjonalistów pod wodzą Czang Kaj Szeka po przegranej wojnie domowej udały się na wyspę Tajwan. Dało to de facto początek nowemu, niezależnemu państwu chińskiemu wspieranemu przez Stany Zjednoczone oraz ich Sojuszników. W 1955 r. Republika Chińska i USA podpisały umowę sojuszniczą (Mutual Defense Treaty – MDT) zobowiązującą armię amerykańską do ochrony wyspy (z wyjątkiem wysp Kinmen i Matsu) przed potencjalną inwazją. Dzięki ścisłej współpracy z USA, do 1971 r. to Republika Chińska zasiadała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, jako oficjalna reprezentacja Chin. Odprężenie w relacjach Pekin-Waszyngton przypadające na prezydenturę Richarda Nixona i Jimmy-ego Cartera doprowadziło do wypracowania „polityki jednych Chin”, której finałem było ustanowienie oficjalnych relacji dyplomatycznych w 1979 r. W konsekwencji doszło do zdefiniowania wyjątkowego statusu Tajwanu, jako organizacji politycznej posiadającej atrybuty państwa, wyraźnie odrębną tożsamość narodową, faktyczne relacje z innymi państwami i organizacjami , ale nie posiadającej oficjalnego uznania międzynarodowego.

Mimo zmiany charakteru relacji z ChRL i Tajwanem, władze USA nie zamierzały rezygnować z cennego sojusznika w regionie, a tym bardziej umożliwić zdobycia wyspy przez siły komunistyczne. W miejsce dawnego traktatu sojuszniczego, Stany Zjednoczone podjęły inne zobowiązania względem Tajwanu wynikające z Taiwan Relations Act (1979). Zostały one potwierdzone podczas kadencji Donalda Trumpa w Taiwan Reinforcement Act, który miał stanowić wyraz gotowości USA do niepodległości ROC. Na ich podstawie Stany Zjednoczone są zobowiązane do udostępnienia Tajwanowi środków defensywnych niezbędnych do utrzymania wystarczających zdolności do samoobrony. Brak wiążących sankcji do wystąpienia w obronie Tajwanu pozostawia prezydentowi USA i Kongresowi szersze pole do działania. Jednocześnie władze w Taipei nie mają formalnych podstaw, aby wymagać wsparcia, co stanowi czynnik zniechęcający przed unilateralną próbą zmiany statusu Tajwanu poprzez ogłoszenie niepodległości. „Polityka strategicznej niejednoznaczności” była jak dotąd jednym z filarów polityki w trójkącie relacji USA – Tajwan – Chiny”.

Z perspektywy Pekinu Tajwan był i pozostaje zbuntowaną prowincją, którą w sposób pokojowy bądź siłowy należy inkorporować. Proces ten ma charakter priorytetowy dla władz ChRL z trzech podstawowych powodów:

  1. Po pierwsze istnienie alternatywnego, demokratycznego modelu rozwoju Chin uderza w legitymizację KPCh i narracje o wyjątkowości „socjalizmu z chińską specyfiką”. Dla KPCh podstawowym zagrożeniem są wszelkie ruchy, które mogłyby doprowadzić do decentralizacji bądź osłabienia władzy Partii. Wśród potencjalnych zagrożeń nadrzędne miejsce zajmują „ruchy separatystyczne” obejmujące Sinciang, Tajwan i Tybet.
    W latach 90. po czterech dekadach rządów junty wojskowej władze Tajwanu zainicjowały proces demokratyzacji systemu politycznego. Od tego czasu Republika Chińska osiągnęła wysoki poziom rozwoju gospodarczego, gwarantując jednocześnie szeroki zakres swobód swoim obywatelom. Sukces modelu tajwańskiego stanowi atrakcyjną alternatywę dla rosnącej chińskiej klasy średniej, co traktowane jest przez KPCh jako zagrożenie.
    W wymiarze symbolicznym duże znaczenie ma nacjonalizm, będący w istocie wiodącą ideologią państwową i partyjną. Jedną z kluczowych koncepcji administracji Xi Jinpinga pozostaje „Wielkie Odrodzenie Narodu Chińskiego”, które ma dokonać się do 2049 r. Zakłada ono m. in. walkę z ubóstwem, podniesienie poziomu materialnego społeczeństwa, ale także przywrócenie Chinom należnego miejsca w polityce międzynarodowej. Koncepcja ta obejmuje także unifikację wszystkich terytoriów, do których Chiny posiadają „suwerenne prawa”. To dotyczy także Tajwanu.
  2. Po drugie, Tajwan jest jednym z liderów sektora elektronicznego i pełni ważna rolę w ramach regionalnych i światowych łańcuchów dostaw. Dotyczy to w szczególności sektora mikroprocesorów i półprzewodników, w który firma Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC) jest prawdziwym potentatem. Jest to obszar, w którym ChRL posiada poważne braki w zakresie technologii, wiedzy i światowej klasy ekspertów, mimo zaangażowania ogromnych środków kapitałowych. Mikroprocesory zajmują pierwsze miejsce na liście towarów sprowadzanych przez ChRL, a wartość importu od 2019 r. przekracza 300 mld dolarów rocznie. Zakłócenia łańcuchów dostaw spowodowane przez pandemię unaoczniły wrażliwość światowego przemysłu na deficyty tego towaru. Zdobycie kontroli nad Tajwanem oraz jego rozwiniętym sektorem wysokich technologii dałoby ChRL bardzo silny atut w rywalizacji z USA. Do tej pory Stany Zjednoczone były niekwestionowanym liderem, co pozwoliło m. in. na odcięcie koncernu Huawei od towarów wykorzystujących technologie amerykańskie. W sytuacji inkorporacji Tajwanu, Chiny miałyby szansę stać się realnie „samowystarczalne” w tym obszarze i zyskać nową odporność na presję USA.
  3. I w końcu po trzecie, Tajwan od zakończenia II wojny światowej postrzegany był jako kluczowy punkt na strategicznej mapie Azji, “trzymający w szachu” kontynentalne Chiny. Nie przez przyczyny generał Douglas McArthur w 1950 r. określił Formozę jako „niezatapialny lotniskowiec” a sekretarz Dean Acheson włączył ją w tzw. „perymetr obronny”. Dla Pekinu inkorporacja Tajwanu jest równie ważna. Oznaczałaby uzyskanie realnej kontroli nad „pierwszym łańcuchem wysp” a wraz z tym wypracowanie głębi strategicznej. Zwiększyłby się nie tylko dystans od potencjalnego przeciwnika ale także zdolności do projekcji siły oraz zdolności ISTAR (Intelligence, surveillance, target acquisition, and reconnaissance). Górzyste ukształtowanie terenu pozwoliłoby także na instalację baterii przeciwlotniczych oraz wyrzutni pocisków. Utrata Tajwanu stanowiłaby ponadto poważny cios dla funkcjonującego systemu sojuszy USA w Azji i na świecie. Stany Zjednoczone nie są formalnie zobowiązane do obrony Tajwanu, jednak brak zdecydowanej i skutecznej reakcji wzmógłby wątpliwości względem Waszyngtonu do wywiązania się z sojuszniczych zobowiązań. Taki scenariusz mógłby zainicjować reakcję łańcuchową w regionie, której finałem byłby rozpad regionalnego porządku. Upadek Tajwanu byłby także istotny dla architektury bezpieczeństwa w Europie, w szczególności na wschodniej flance NATO, która w dużym stopniu opiera się na wiarygodności polityki odstraszania USA.

Wyścig zbrojeń

Od początku XXI wieku Chiny zainicjowały kompleksowy i ambitny program rozbudowy floty. Już w chwili obecnej marynarka ALW jest największą tego typu formacją na świecie, posiadając ponad 360 jednostek. ALW pozostaje światowym liderem pod względem tempa zwiększania tonażu floty. W latach 2014- 2018 uległ on zwiększeniu o ok. 678 tys. ton, czyli więcej niż zsumowany tonaż Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. O skali zmiany ilościowej świadczy również fakt, że w latach 2015-2017 tonaż jednostek zwodowanych w chińskich stoczniach był prawie dwukrotnie wyższy niż tonaż okrętów US Navy. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że dynamika ta utrzyma się także w przyszłości. Raport Kongresu USA z 2021 przewiduje, że do 2030 r. chińska marynarka może dysponować nawet 425 jednostkami. Aktywnie rozbudowywana jest także piechota morska oraz okręty desantowe, które są niezbędne do przeprowadzenia skutecznej inwazji. Modernizacja nie ogranicza się jednak bynajmniej tylko do marynarki. Chiny aktywnie unowocześniają i rozbudowują siły powietrzne, wojska rakietowe a także poszerzają zdolności działania w przestrzeni informacyjnej i cyberprzestrzeni. Raport Departamentu Obrony USA wskazuje, że Chiny dysponują najliczniejszymi siłami powietrznymi w regionie Indo-Pacyfiku. Spośród ogólnej liczby 2500 samolotów, 2000 ma przeznaczenie bojowe, 1500 to myśliwce, z czego ok. 800 zalicza się do czwartej generacji i wyżej (J-20, J-16, J-10, J-11, Su-30 i Su-35). W nadchodzących latach priorytetem będzie zastąpienie samolotów wprowadzonych do służby w okresie zimnej wojny (Q-5, J-8) maszynami generacji 4 i 4.5, uruchomienie seryjnej produkcji modelu J-20 i zakończenie prac rozwojowych nad bombowcem strategicznym Xian H-20. Dążenie do zdobycia przewagi w zakresie C4ISR, wymagać będzie także wprowadzenia kolejnych jednostek powietrznych wczesnego ostrzegania (AEW), rozpoznania i dozoru radiolokacyjnego (AWACS).

Chiński program rakietowy w ostatnich dwóch dekadach osiągnął ogromny postęp pod względem ilości zaawansowania pocisków oraz platform przystosowanych do ich przenoszenia. Wśród nich szczególną uwagę amerykańskich kręgów wojskowych przyciągają rakiety balistyczne średniego i pośredniego zasięgu: DF-21, DF-26 i DF-17. Stanowią one jeden z głównych atutów chińskich wojsk rakietowych i zagrożeń dla wojsk amerykańskich stacjonujących w regionie. DF-26 dysponują zasięgiem do 4 tys. km, pozwalającym na rażenie grup bojowych lotniskowców, bazy Guam oraz Okinawy zlokalizowanej w tzw. „drugim łańcuchu wysp”. DF-21 i DF-26 zaczęto wprowadzać do służby dekadzie 2010-2020, co czyni je jednym z najnowocześniejszych typów uzbrojenia na wyposażeniu ChALW. Do tego dochodzi program rozwoju rakiet naddźwiękowych DF-17 (HGV), o zasięgu 1,8-2,5 tys. km zdolnych przenosić zarówno ładunki konwencjonalne, jaki i termojądrowe. W odróżnieniu od klasycznych rakiet balistycznych, dzięki niskiej trajektorii lotu i wyższej prędkości, DF-17 jest trudniejszy do wychwycenia dla systemów radarowych i obronnych przeciwnika.

ChRL nie tylko zwiększa siłę swoich wojsk, ale podejmuje regularne ćwiczenia przygotowujące je do scenariusza inwazji na Tajwan. Jest to kluczowy rodzaj aktywności z militarnego oraz psychologicznego punktu widzenia. Od początku prezydentury Donalda Trumpa Chiny w skokowej skali zwiększyły aktywność lotnictwa w Strefie Identyfikacji Obrony Powietrznej Tajwanu. Towarzyszą temu ćwiczenia desantowe i ogniowe na Morzu Południowochińskim. Podejmowane działania stanowiły często odpowiedź na działania administracji amerykańskiej, które w ocenie Pekinu naruszały ich interesy. Wzrost aktywności ma wywrzeć presję na władze i społeczeństwo Tajwanu oraz dać USA i ich sojusznikom znać, że wszelkie działania na rzecz niepodległości RoC spotkają się z eskalacją w Cieśninie.

Bariery

Najpoważniejszą przeszkodą na drodze do realizacji planów zajęcia wysypy przez ChRL jest obecność wojskowa USA w regionie. Stany Zjednoczone dysponują najpotężniejszą armią świata, która prawdopodobnie może liczyć na wsparcie regionalnych sojuszników i partnerów takich jak Japonia, Australia, Korea Południowa oraz Indie. Administracje Donalda Trumpa oraz Joe Bidena zainicjowały formaty Quad i AUKUS, których celem jest stworzenie sieciowej architektury bezpieczeństwa w regionie i równoważenie rosnących wpływów ChRL. Wspólnie z sojusznikami USA posiadają ponadto zdolności do zakłócenia przepływu kluczowych towarów i surowców do Chin poprzez nałożenie morskiej blokady na transport przez Ocean Indyjski. Symbolem chińskiej wrażliwości na taką blokadę jest Cieśnina Malakka, przez którą do Chin trafia ok. 70% wszystkich surowców energetycznych.

Kolejnym problemem, z którym musi się mierzyć armia jest geografia zwiększająca zdolności obronne armii tajwańskiej. Sam desant wojsk przez cieśninę wymaga wykorzystania ogromnej ilości sił desantowych obejmujących zarówno piechotę morską, jak i jednostki ALW takie jak okręty typu 071, 075. Górzyste ukształtowanie Tajwanu, sprzyja prowadzeniu działań defensywnych i pozostawia zaledwie kilka potencjalnych punktów do inwazji. Siły zbrojne Tajwanu od 70 lat przygotowują system obronny państwa tak by zadał jak największe straty nacierającemu przeciwnikowi w oparciu o technologie i sprzęt dostarczany w większości przez Stany Zjednoczone. ChRL musiałaby zmobilizować co najmniej kilkaset tysięcy żołnierzy wraz z siłami powietrznymi, rakietowymi i flotą, żeby zapewnić szanse na osiągnięcie sukcesu. Zwycięstwo byłoby potencjalnie okupione bardzo wysokimi stratami, uzależnionymi także od poziomu zaangażowania USA i innych aktorów. Strona chińska musi ponadto wziąć pod uwagę ryzyko eskalacji konfliktu i możliwości taktycznego wykorzystania broni atomowej. Niewielki dystans dzielący wschodnie wybrzeże Chin od Tajwanu generuje poważne zagrożenie dla obszaru, w którym zlokalizowane są największe centra urbanistyczne i gospodarcze ChRL. Nieoficjalnie mówi się również, że rakiety balistyczne średniego zasięgu tajwańskich sił zbrojnych wymierzone są w chińską Tamę Trzech Przełomów. Skutki jej zniszczenia byłyby dla Chin katastrofalne, porównywalne jedynie z uderzeniem atomowym.

Pełnowymiarowa inwazja jest dla Pekinu przedsięwzięciem bardzo ryzykownym także pod względem politycznym. Pekin buduje legitymizację Partii w oparciu o nacjonalistyczną retorykę akcentującą sukcesy gospodarcze i polityczne Chin. W scenariuszu nieudanej inwazji okupionej licznymi stratami nacjonalizm wzmacniający dotąd Partię, mógłby obrócić się przeciwko niej, bądź co najmniej doprowadzić do zmiany przywództwa.

Last but not least, zainicjowanie regionalnego konfliktu z konsekwencjami dla całego świata jest zwyczajnie bad for business i nie leży w interesie większości sektorów gospodarczych. Globalizacja sprawiła, że państwa stały się wysoce współzależne w ramach międzynarodowych łańcuchów dostaw oraz rynków kapitałowych. Pandemia udowodniła z kolei jak poważne mogą być konsekwencje tych zakłóceń, włącznie z kryzysem energetycznym, transportowym i inflacyjnym. Konflikt z dużym prawdopodobieństwem wyhamowałby i tak zwalniającą od lat dynamikę gospodarczą Chin. Autorytet KPCh zbudowany na chińskim sukcesie gospodarczym byłby wówczas zagrożony, co z kolei generowałoby szanse na transformację polityczną i pozbawienie KPCh władzy, a to scenariusz którego Partia stara się za wszelką cenę uniknąć.

Możliwe scenariusze

Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wprowadzenie blokady lub próba zdobycia kontroli nad archipelagiem wysp Matsu, Kinmen lub Dongsha, położonych bliżej terytorium ChRL niż Tajwanu. Tego rodzaju działanie nie wiązałaby się z wysokimi stratami ludzkimi, gdyż z punktu widzenia wojskowego stanowiłoby łatwy cel dla Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Zajęcie tego obszaru byłoby wizerunkowym sukcesem dla Xi Jinpinga i Partii oraz przyczyniłoby się do osłabienia wiarygodności USA, jeżeli Waszyngton nie zdecydowałby się na zbrojną interwencję. Opcja ta jest mniej ryzykowna niż pełnowymiarowa inwazja, co nie oznacza, że pozbawiona jest zagrożeń. Wysoki stopień uzależnienia Chin od transportu morskiego, w tym w szczególności od Cieśniny Malakka, naraża je na symetryczne działania odwetowe ze strony USA np. na Morzu Południowochińskim lub na Oceanie Indyjskim. Istnieje ponadto wysokie prawdopodobieństwo nałożenia przez USA i sojuszników sankcji ekonomicznych, które uderzyłyby w gospodarkę ChRL. Decyzja o wprowadzeniu blokady lub ataku na jedną z pomniejszych wysp przyspieszyłaby wzrost wydatków na zbrojenia wśród pozostałych państw regionu, skalę pomocy militarnej dla Tajwanu oraz potencjalnie również proliferację broni atomowej wśród sojuszników USA (Australia, Japonia, Korea Południowa, Tajwan). Ostatecznie mogłaby więc przyczynić się do osłabienia relatywnej (nie absolutnej) potęgi militarnej ChRL w regionie.

Dla utrzymania zdolności Tajwanu do obrony pierwszorzędne znaczenie będzie miała także psychologiczna gotowość mieszkańców wyspy do poniesienia strat i utrzymania oporu. Czynnik ten będzie mieć charakter kluczowy, stąd też front informacyjny stanowi jedną z podstawowych płaszczyzn potencjalnego konfliktu. Wewnętrznym sojusznikiem ChRL mogą stać się zwolennicy Kuomintangu (KMT), Partii która mimo słabnącego poparcia wśród młodych obywateli Tajwanu, pozostaje zwolennikiem pokojowej unifikacji Tajwanu i ChRL. Po stronie USA i sojuszników elementem niezbędnym jest wypracowanie już teraz konsensusu politycznego zakresie reakcji na eskalację lub konflikt. Pozwoli to na skrócenie czasu podjęcia decyzji oraz dobór środków adekwatnych do zaistniałej sytuacji.

Tajwan to obecnie najważniejszy punkt zapalny na Ziemii. Powstaje pytanie - czy Chińczycy zdecydują się na podpalenie tego lontu?