Wyprawa po triumf.

449 dni wojny za nami. Wojny, która zdefiniuje los Europy, a być może nawet świata. Niemniej dalej pozostajemy w niepewności co do jej finalnego rozstrzygnięcia. Aczkolwiek ostatnie jej dni upłynęły pod znakiem bardzo istotnych wydarzeń w tym wizyt prezydenta Zełenskiego w Londynie, Berlinie i Paryżu, które skutkowała kolejną ofensywą deklaracji pomocowych ze strony koalicji z Ramstein. A nad wszystkim wisi widmo ukraińskiej kontrofensywy, która według niektórych, już trwa.

Jest niezwykle trudno, przy ciągłym chaosie informacyjnym i dezinformacyjnym, nakreślić precyzyjny trend, w którym zmierza wojna. Nawet jeśli obserwatorzy zgadzają się co do konkretnych faktów - różnią się w ich interpretacji i przykładają im różną wagę. I tak degradująca rosyjska gospodarka może być przedstawiona jako powolnie wbijany gwóźdź do rosyjskiej trumny, który skutkować będzie wojenną porażką Kremla. Lub jako ekonomia w trudnym położeniu, ale dalej znacznie lepszym, niż ukraińska, osiągająca dobre rezultaty zważywszy w jakim miejscu znajduje się kraj, i nie ma znaczenia, że te są sztucznie nadmuchane przez państwowe agencje statystyczne. Zwykle takim twierdzeniom służą też anegdotyczne dowody, przemawiające za lub przeciw danemu twierdzeniu.

Jednak istnieją trendy, które ciężko interpretować dwojako. Przemawiają wyraźnie i tylko w jeden, możliwy do interpretacji, sposób.

Pierwszym jest mapa. Oto jak zmienił się front w ciągu ostatniego roku, między 16 maja 2022 i 16 maja 2023 roku. Kolor niebieski to zyski strony ukraińskiej, ciemny czerwony to zyski strony rosyjskiej. Mapa nie pozostawia złudzeń co do trendu kontroli terytorialnej i to wyłączając kompromitujące dla Rosjan wycofanie się spod Kijowa. W rzeczywistości podobne porównanie z 1 kwietnia wygląda dla Kremla jeszcze gorzej. Należy pamiętać, że równocześnie jesteśmy po glównej rosyjskiej kontrofensywie zimowej, która skutkowała zajęciem Soledaru, lecz jej ogólny wynik był, delikatnie mówiąc, skromny. A jednocześnie i istotniejsze, że jesteśmy przed wiosenno-letnią kontrofensywą ukraińską. 

Drugim zjawiskiem jest dostępność sprzętu. Przez ostatnie 450 dni, wszyscy którzy sceptycznie postrzegali konieczność utrzymywania przez państwa ciężkiego sprzętu w XXI wieku, zostali twardo sprowadzeni na ziemię. Jednocześnie ta sytuacja wywołała konsternację w wielu ośrodkach władzy, które zdały sobie sprawę jak krucha jest ich sytuacja militarna. 

Moskwa przystępowała do tej wojny sprzętowo posiadając, dosłownie-wielokrotność, stanu maszynowego armii ukraińskiej. Nie wspominając już o arsenale rakietowym. To był główny powód dla którego Kijów skazywany był na pożarcie zarówno przed wojną, ale i nawet już po pierwszych tygodniach heroicznych walk. Owszem wielka część rosyjskiego potencjału była marnowana przez niekompetencję dowódców, czy korupcję, niemniej dalej ogromny ciężar rosyjskiej machiny wojennej miał przetoczyć się przez ukraińskie linie obronne, które w efekcie ulegną. 

Nie uległy. Odkąd rosyjski pochód został zatrzymany i odwrócił się trend terytorialny; w podobny sposób odwrócił się trend sprzętowy. Ukraińcy stale masakrowali rosyjskie kolumny, szczególnie w pierwszych tygodniach walk, jednocześnie przejmując masowo sprzęt rosyjski oraz będąc stabilnie wspieranym przez Zachód. Alianci, mimo że bynajmniej nie stanowili monolitu i decyzyjność w sprawie dostaw była różna w zależności od kraju i terminu dostaw, tak skumulowana wartość bojowa stale rosła po stronie ukraińskiej, natomiast po stronie rosyjskie stale spadała. 

Dobrze to widać na przykładzie „Dynamiki balansu siły”, graficznemu zestawieniu prowadzonemu przez ukraińskiego analityka Volodymyra Dacenkę. Kadrowo sytuacja jest zmienna, niemniej na dzisiaj sytuacja po obu stronach jest zbliżona. Inaczej wygląda zestawienie ciężkiego sprzętu. Rosja przystępowała do wojny z czterokrotną przewagą w czołgach, teraz obie strony mają mieć ich tyle samo. Wozy opancerzone? Siedmiokrotna przewaga Kremla zmalała zaledwie do dwukrotnej. Systemy artyleryjskie? Moskwa miała ich 3 raz więcej, teraz ma ich jedynie 50% więcej. Ponadto to zestawienie nie uwzględnia możliwości bojowych i jakości konkretnych systemów, fakt który zdecydowanie przemawia za Kijowem.

Ten trend został w bardzo symboliczny sposób zobrazowany 9 maja, podczas corocznej parady zwycięstwa w Moskwie. Ta, z punktu widzenia rosyjskiego nacjonalisty, raczej przygnębiająca defilada obejmowała raptem 51 pojazdów, w porównaniu do 131 rok wcześniej, i 197 dwa lata wcześniej. Co więcej, by dojść do poziomu 51 sztuk sprzętu, rosyjskie wojsko musiało pożyczyć 10 wozów Ahmat od armii Ramzana Kadyrowa. Jedynym czołgiem, który pojawił się na Placu Czerwonym był zabytkowy T-34.

Ale to nie wszystko. Przygnębiający nastrój w rosyjskim sztabie mógł zostać spotęgowany przez rezultat ostatniej, trzydniowej wycieczki prezydenta Volodymyra Zelenskiego. Ukraiński lider odwiedził w tym czasie cztery stolice - Rzym, Berlin, Paryż i Londyn, i przywiózł ze sobą do kraju kolejne, bardzo istotne, deklaracje pomocy militarnej. Wizyta zaczęła się w Rzymie i Watykanie, a Zelenski określił włoski przystanek jako “całkiem budujący” (quite encourainig). Później było już tylko ciekawiej.

Berlin zapowiedział największą dotąd, pojedynczą transzę pomocową w wysokości blisko $3 miliardów. Jak możemy przeczytać - pakiet obejmuje 30 czolgów Leopard, 20 wozów Marder, ponad 100 innych wozów opancerzonych, 200 dronów rozpoznawczych, 18 haubic, systemy IRIS-T i tysiące amunicji.

Można powiedzieć, że niemiecka decyzyjność przez długi czas była opieszała, ale w końcu nadeszła.

Paryż - kolejny przystanek Zelenskiego, jakby nie chcąc być gorszym od Berlina, również zapowiedział wysłanie na Ukrainę w najbliższych tygodniach „kolejnych wozów opancerzonych i lekkich czołgów”.

Finałem była wizyta w Londynie. W poniedziałek Wielka Brytania zadeklarowała kolejne setki pocisków do obrony przeciwlotniczej, a także drony atakujące o zasięgu ponad 120 mil, czyli blisko 200 kilometrów. Ta deklaracja nadeszła po tym jak rząd Rishiego Sunaka zapowiedział dostawę rakiet dalekiego zasięgu Storm-Shadow, które stanowią znaczące powiększenie ukraińskich możliwości degradacji rosyjskich linii logistycznych i centrów dowodzenia. Jak dotąd, oficjalny zasięg ukraińskich systemów sięgał 120km - o czym stanowił zasięg pocisków GMLRS, Stormshadow wydłuża ten zasięg nawet o 100 kilometrów, tj. Teraz stanowi 250 kilometrów. Co oznacza, że w ukraińskim zasięgu znajduje się m.in. cały półwysep krymski.

Wszystkie rosyjskie centra dowodzenia i bazy, które celowo zostały odsunięte poza zasięg GMLRS, znajdują się teraz w zasięgu rakiet Stormshadow. Co więcej, Francuzi w swoim pakiecie zapowiadają dostawy rakiet SCALP-EG, które stanowią francuski odpowiednik Storm Shadow. 

Pomoc ważna jest jeszcze z jednego powodu - pozbawia Moskwę złudzeń o stopniowym bagatelizowaniu Ukrainy przez Zachód Europy. Kiedy z rosyjskich magazynów wyjeżdżają jedynie pordzewiałe, 60 letnie czołgi, Kijów otrzymuje kolejne militarne dzieła sztuki o wartości miliardów dolarów. To wszystko stanowi kolejny, niezwykle ważny, element ukraińskiego systemu uderzeniowego, na którym w jeszcze nieokreślonej, lecz krótkiej, przyszłości oprze się największa w tym roku kontrofensywa.

Kontrofensywa, która według niektórych analityków - tak naprawdę już trwa. Tego zdania jest m.in. współpracujący z nami Rochan Consulting Rochan zauważa, że

Ostatni tydzień przyniósł znaczące zmiany na polach bitew na Ukrainie. Siły Kijowa przeszły do ataku w pobliżu Bachmutu, gdzie Ukraińcom udało się wyzwolić obszary na południowy zachód i północny zachód od miasta. Ukraińcy osiągnęli również pewne korzyści terytorialne w pobliżu Wuhledaru. Dodanie pocisków manewrujących dalekiego zasięgu pozwala Ukraińcom na głębokie uderzenie w krytyczne rosyjskie cele. Oceniamy, że rozpoczęła się ukraińska kontrofensywa.” - stwierdza Rochan. Dalej doprecyzowuje: “w oparciu o całą ukraińską aktywność naziemną w ubiegłym tygodniu uważamy, że rozpoczęła się ukraińska kontrofensywa, a wojna przeszła do fazy ofensywnej. Chociaż Kijów osiągnął stosunkowo znaczące zyski w pobliżu Bachmutu, nie uważamy tego obszaru za główny punkt zainteresowania Ukrainy. Jak wspomniano wcześniej, kontrofensywa będzie prawdopodobnie miała jedną główną oś natarcia i kilka osi pomocniczych. Bakhmut należy do tej drugiej kategorii. Nie należy jednak lekceważyć ukraińskich zdobyczy. Kijów nie tylko zmniejszył presję na kluczową drogę łączącą Bachmut z Chasiw Jarem, ale jego ataki obnażyły fundamentalne rosyjskie słabości: brak koordynacji między regularnymi formacjami rosyjskimi a jednostkami Wagnera, słabą komunikację i morale, co doprowadziło do mniej lub bardziej zdezorganizowanych wycofań. Na szczególną uwagę zasługuje również fakt, że ukraińskie zdobycze zostały osiągnięte bez użycia głównych platform dostarczanych przez Zachód, takich jak Bradley IFV czy czołgi Leopard. Wydaje się zatem, że rosyjskie linie obronne są łatwe do spenetrowania, przynajmniej w pobliżu Bakhmut.”

Zatem w zależności od przyjętej definicji, można dojść do wniosku do pełzająca kontrofensywa już trwa, a przygotowania pod jej główne uderzenie są jej integralną częścią.

Jak natomiast wygląda stan strony wyczekującej - sił rosyjskich? Moskwa na wiadomości z Zachodu odpowiedziała złożonym, atakiem saturacyjnym na stolicę Ukrainy. Na Kijów nadleciały rakiety wystrzelona z morza, powietrza i ziemi, a także drony. Jednostkowo była to jedna z największych, o ile nie największa, bitwa powietrzna między systemami obrony przeciwlotniczej, a systami napadu powietrznego. Na tym nagraniu widać najprawdopodobniej system Patriot wystrzeliwujący 30 pocisków w krótkim odstępie czasu. Na końcu nagrania widać łunę po naziemnym wybuchu, co niektórzy intepretują jako trafienie w wyrzutnię. Niemniej ukraiński sztab, nie potwierdza tych informacji i zadeklarował zestrzelenie wszystkich nadlatujących pocisków i obiektów, w tym 9 rakiet Kalibr, i 6 hipersonicznych rakiet Kindżał, które do niedawna reklamowane były przez Kreml, jako nieosiągalne dla zachodnich systemów obrony przeciwlotniczej. Wg wyliczeń analityków nocy atak kosztował Rosję ok. $120 milionów. Zapewne podobny lub wyższy był koszt strony broniącej. Jednak nie ma ceny, którą można przypisać ludzkim życiom, zachowanym dzięki dostarczeniu zachodnich systemów.

Kijów nie pozostaje dłużny, ale dalej jego celem pozostają obiekty o wartości strategicznej, w przeciwieństwie do rosyjskiej strategii terroru. Najprawdopodobniej Ukraińcy dokonali już pierwszego udanego uderzenia na rosyjskie centra dowodzenia w Ługańsku, rakietami Storm Shadow. Brytyjski pocisk, jak zauważa Rochan, w połączeniu z pociskiem wabiącym AGM-160B MALD, który potrafi naśladować sygnaturę różnych samolotów, może stanowić zgrany duet, zwiększający szanse na udane trafienie w ważny cel strategiczny.

Rosnąca presja natomiast skłania prorosyjskich cywili do stopniowej ewakuacji, szczególnie na kierunku zaporoskim. Cały obraz postawy rosyjskiego wojska, w mocnych słowach, podsumowuje rosyjski nacjonalista i bloger - Murz. Tłumaczenie dzięki Dmitri z war translated: „Krótko mówiąc, nie pamiętam ani jednej kampanii wojskowej w historii, w której jedna ze stron tak systematycznie przygotowywała własną katastrofalną klęskę. Niestety, ta strona jest naszym przywództwem wojskowo-politycznym”.

Później Murz przechodzi do opisu taktyki, którą podążałby, gdyby zarządzał Siłami Zbrojnymi Ukrainy. Ta zakłada wykrwawianie resztek rosyjskich rezerw w Bachmucie, Marince i Awdiiwce. Prowokacje na Dnieprze, by rozrzedzić linie wroga tj. rosyjskie. Później Murz zakłada pomocniczy atak na flankę np. w pobliżu Bachmutu by dalej odciągać rosyjskie rezerwy, które ponadto spotkałyby się z atakiem rakietowym. Na końcu doszłoby do głównego natarcia na wielkim froncie zaporoskim - gdzieś między Zaporożem a Vulhedarem, które doprowadziłoby do przecięcia mostu lądowego i uwięziłoby rosyjskie wojska na zachód i zmusiło je do ucieczki na Krym. Brzmi dość znajomo patrząc na obecne przetasowania na froncie. Rosjanin dodaje, że wróg rozpoczął walki na wyniszczenie i wycieńczenie, i że “wydaje się, że ma nieskończony dostęp do amunicji”.

Murz kończy słowami: „a pod koniec lata można uzyskać wiele ciekawych rzeczy - nie tylko front na zachodnich obrzeżach Mariupola i dzielnicach mieszkaniowych Doniecka, ale także poważne „przewroty polityczne” w Rosji. ”

Fakty interpretować można na różny sposób, ale rzeczywistość jest nienegocjowalna i prędzej, czy później objawi się z pełną mocą. Natomiast wszystkie trendy wskazują, że objawi się w sposób niekoniecznie dla Kremla życzliwy.