- Hubert Walas
Upadek gospodarki.
Rozmowy delegacji obu stron przeciągały się, a po ich zakończeniu nie poznaliśmy ich rezultatu. Obie delegacje powróciły do swoich stolic, aby podzielić się efektami negocjacji z przywództwem państwa. Prawdopodobna jest druga tura rozmów, która tym razem miałaby za dwa dni się odbyć na granicy polsko-białoruskiej.
Rosja siadając do stołu rokowań dalej dopuszcza się zbrodni wojennych. Nie można tego inaczej nazwać oglądając dzisiejsze obrazy z Charkowa, w którym rosyjskie wojska ostrzelały budynki mieszkalne z Gradów. To niezbity dowód na użycie artylerii rakietowej wymierzonej w cywili. Dziesiątki zabitych, setki rannych - mówi doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. Prezydent Zelensky w swoim orędziu potwierdził śmierć 16 dzieci.
O poranku 5 dnia wojny agresor wciąż nie zdobył, żadnego liczącego się ośrodka miejskiego na terytorium Ukrainy. Wieczorem rozpoczął się ponowny atak na Kijów oraz Charków. Dalej niezdobyty jest kluczowy Mariupol. Natomiast Rosjanie twierdzą, że zdobyli elektrownię jądrową w Zaporożu - dla przypomnienia, to największa elektrownia jądrowa w Europie. Zajęty został natomiast Berdiansk - gdzie dzielni cywile wyszli powitać najeźdźców.
Nieudolność, straty, niskie morale to cechy charakterystyczne agresorów po 5 dniach inwazji na Ukrainę. W mediach społecznościowych widzimy już nie tylko zniszczony i porzucony rosyjski sprzęt. Coraz częściej obserwujemy także rosyjskie pojazdy holowane przez ukraińskich rolników i jeńców zatrzymywanych przez zwykłych obywateli. Straty Rosjan wg. Ukraińskiego sztabu to już ponad 5000 żołnierzy.
Ukraińskie morale szybują w górę, najnowsze badania mówią, że ponad 70% procent ukraińców wierzy w zwycięstwo, a poparcie dla prezydenta Zelenskiego przebiło 90%. Caly naród występuje przeciw najeźdźcom. Widzimy już barykady budowane przez cywili, które mają spowolnić ruch jednostek agresorów. Nastawienie społecznstwa wykorzystują także władze państwowe. Publikowane są informacje na temat samodzielnej budowy koktajli Mołotowa oraz ich skutecznego użycia przeciwko pojazdom.
Trzeba jednak zaznaczyć, że z czasem weryfikowane są niektóre informacje - okazało się, że żołnierze z Wyspy Węży, którzy mieli zostać zabici w czasie rosyjskiego ataku, żyją i zostali wzięci do niewoli. To dobry przykład wojny informacyjnej i wykorzystania jej przez Ukraińców do budowania morale. Dalej trwa również legenda „Ducha Kijowa” - pilot miał strącić już 14 samolotów wroga.
Pomimo pozytywnego obrazu jaki jest kształtowany wokół działań armii ukraińskiej, sytuacja militarna pozostaje bardzo trudna, stąd też obiecana pomoc wojskowa świata zachodniego jest pilnie potrzebna. Wojna nie jest rozstrzygnięta, a Rosja wciąż dysponuje potencjałem, który pozwala jej wygrać w wymiarze militarnym, ale nie pozwoli zwyciężyć Ukraińców i ich ducha walki.
Mimo to Rosjanie cały czas nie osiągnęli dominacji w powietrzu, w przeciwieństwo zapewnień rosyjskiego dowództwa. Pojawiają się kolejne nagrania strąceń - te są efektem m.in. amerykańskich stingerów, czy polskich zestawów piorun. Do tego w powietrzu latają ukraińskie Bayraktary polujące m.in. na rosyjskie zestawy BUK. Noc z niedzieli na poniedziałek przyniosła z kolei dużą nadzieję dla ukraińskiego lotnictwa, bowiem Unia Europejska postanowiła przekazać Ukraińcom samoloty myśliwskie. Ciągle nie w pełni oficjalne informacje mówią o polskich, słowackich i bułgarskich MiGach-29, które ukraińscy piloci znają bardzo dobrze. Unia postanowiła także wesprzeć ukraińskie wojsko rozpoznaniem z kosmosu.
Wojna sprawia, że przewag trzeba szukać na każdy sposób i dlatego też ukraiński prezydent podjął decyzję o zwolnieniu z więzienia wszystkich osób z przeszkoleniem wojskowym by pozwolić im walczyć z wrogiem.
Co więcej Zelensky poinformował o powołaniu legionu cudzoziemskiego, a coraz więcej państw zachodu daje zielone światło ochotnikom, którzy chcą ruszyć na front. To może być bardzo duże wsparcie, jako że mogą to być m.in. bardzo dobrze wyszkoleni, wyposażeni w świetny sprzęt żołnierze lub byli żołnierze. Ich zadaniem mogą być działania na tyłach wroga, sabotaż i dywersja.
Kijów ma nadzieje na szybkie dostawy obiecanej broni. Obu stronom logistyka po kilku dniach walk zaczyna mocno doskwierać. Dostawy jak wiadomo, ciągną od zachodu kraju - głównie przez Polskę.
Dlatego cały czas istnieje obawa, że rosyjskie dowództwo podejmie próbę odcięcia tego kierunku uderzając od północnego-zachodu, z terytorium Białorusi, na pińskim kierunku operacyjnym. Rosjanie mogą w tym celu posłużyć się wojskiem białoruskim, mimo deklaracji Łukaszenki, że do tego nie dojdzie. Jasne jest jednak, że zapewnienia białoruskiego dyktatora są teraz nic nie warte. Wygląda na to, że nie ma on nawet najmniejszej władzy nad działającymi na terytorium państwa jednostkami rosyjskimi. Siły białoruskie w operacjach nie działałyby autonomicznie, ale jako część sił rosyjskich. Nie są to wojska o wysokim nasyceniu zdolnościami, a ich morale będzie na pewno ustępować ukraińskim, jednak to potencjalny kolejny front, który rozprasza siły Ukrainy.
Ponadto reżim stacjonujący w Białorusi we wczorajszym, ustawionym referendum, zadecydował o stałej obecności wojsk rosyjskich na swoim terytorium oraz o dopuszczeniu obecności broni atomowej. To również bardzo niepokojąca informacja szczególnie dla Polski i Państw Bałtyckich. Rosyjskie wojska mogą teraz oficjalnie, bezterminowo stacjonować 200km od Warszawy.
Przykładem, że na naszych oczach dzieją się teraz rzeczy, które w innych warunkach trwałyby dekady jest wczorajsza wypowiedź Ursuli von der Layen, która powiedziała, że chciałaby aby Ukraina dołączyła do Unii Europejskiej. Zatem Ukraińcy walczą dzisiaj nie tylko o przetrwanie, walczą o świetlaną przyszłość, którą może im zapewnić integracja z Zachodem. Poparcie dla tej idei już zadeklarowała Polska i Rumunia.
Pod tym znakiem przebiegło również poranne orędzie Zelenskiego, który mówił że należy skończyć z gorszym traktowaniem Ukraińców. Ci dzisiaj biją się o wolność nie tylko swoją, ale całej Europy.
W kolejnych godzinach podpisał on wniosek o przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej. Piłka jest teraz po stronie Brukseli.
Unia wygląda na zjednoczoną jak nigdy. Nagle okazało się, że wolne tryby europejskiej machiny urzędniczej da się ruszyć i działać natychmiast. Pojawiają się jednak pewne rysy - tym jest pozycja Węgier. Budapeszt odmawia lotów z uzbrojeniem dla Ukrainy nad swoim terytorium, a media na Węgrzech często powielają obłudną narrację Kremla. Kiedy to wszystko się skończy status Węgier jako sąsiada, czy sojusznika wewnątrz Unii oraz NATO będzie pod dużym znakiem zapytania.
Co bardzo zaskakujące, nawet zawsze neutralna Szwajcaria, postanowiła złamać swoją świętą zasadę i dołączyła do sankcji unijnych. Berno postanowiło, że tak jak Unia, zamrozi wszystkie aktywa osób i spółek będących na liście europejskiej. Do sankcji dołączyła także Japonia. Nikkei potwierdził, że Bank Japonii zamroził rosyjskie rezerwy. Stan na połowę czerwca ub. roku co najmniej 33 miliardy dolarów.
Dlatego też poniedziałek miał być dniem kataklizmu rosyjskiej giełdy, momentem kiedy objawi się gospodarcza potęga Zachodu. Kreml podjął wyprzedzające próby ratowania sytuacji. Wychodząc z założenia - nie ma giełdy - nie ma kataklizmu postanowił jej nie otwierać. Do tego Rosyjski Bank Centralny podniósł stopy procentowe. Temat akurat dobrze ostatnio w Polsce znany. Z tym, że Moskwa podniosła stopy jednym ruchem z 10 do 20%. To wszystko nie uchroniło jednak od załamania wartości szeregu rosyjskich aktywów.
Na londyńskim parkiecie - Gazprom i Lukoil straciły ponad 50% wartości, Rosneft ponad 40%, podobnych spadków doświadczyły spółki z branży wydobywczej. Największej zapaści doświadczył natomiast Sberbank, największy rosyjski pożyczkodawca. Stracił 75%. Europejski Bank Centralny ostrzegł, że europejskie ramię Sberbanku może upaść.
Totalne dno osiąga także rosyjski rubel. To jest wykres z 22 lat prezydentury Putina. W tym momencie jeden rubel warty jest mniej, niż jeden cent dolara amerykańskiego. Wojna na Ukrainie w efekcie sprawia, że oszczędności pozbawiane jest rosyjskie społeczeństwo. Te jest zdezorientowane i próbuje wypłacić pieniądze. Często te próby są daremne - zaczyna brakować gotówki, a system finansowy traci płynność.
To może doprowadzić o coraz częstszych pretestów Rosjan, dla których wojna z każdym dniem będzie miała realny wymiar - braku oszczędności, zabitych synów, czy mężów, problemów z towarami, czy z normalnym funkcjonowaniem nękanego cyberatakami państwa.
Należy pamiętać, ze Rosja to wielkie państwo, złożone z wielu narodów. Jeśli zaczną się dowody załamywania się władzy centralnej i braku egzekutywy na dalekich prowincjach, sprawy mogą przyjąć nieoczekiwany zwrot. W tym wymiarze Putin inwazją na Ukrainę zaryzykował całym projektem Rosji jako federacji.
Jest to tym mniej logiczne, że Kreml osiągnął wiele celów przed inwazją. Doprowadził do załamań w jedności NATO, czy Unii Europejskiej. Prowadził negocjacje z Paryżem, czy Berlinem na równej stopie, szukając sposobu by być stałym i jednym z najważniejszych aktorów w europejskim systemie bezpieczeństwa. Gdyby nie awanturnicza polityka, Francja, czy Niemcy dalej prowadziłyby z Rosją interesy. Zatem Putin do tej pory uznawany w wielu stolicach za relatywnie rozsądnego przywódcę, po tygodniu wpadł w totalną izolację, a dzisiaj bliżej mu do wizerunku Hitlera. Jednym ruchem - kraje pacyfistyczne jak Niemcy i neutralne jak Szwecja, czy Finlandia obracają się przeciwko Rosji. Berlin chce się zbroić, a Sztokholm i Helsinki są bliżej członkostwa w NATO niż kiedykolwiek. Zamrożone są rosyjskie aktywa na całym świecie - w tym wille, czy jachty oligarchów.
Wojna na Ukrainie to również bardzo ważny punkt zwrotny dla największej globalnej rywalizacji tj. Starcia Stanów Zjednoczonych z Chinami. Nie ulega wątpliwości, że rezultat wojny będzie mieć niezwykle istotny efekt dla jej przebiegu. Jeśli Ukraina się obroni, a słabość Imperialnej Rosji zostanie obnażona, najbliższy sojusznik Chin będzie znacznie mniej użyteczny dla Pekinu, tym samym i Chińczycy będą musieli dokonać korekty swojej wielkiej strategii. Potencjalnie Amerykanie w ten sposób również zabezpieczą sobie drugi najważniejszy dla nich teatr działań na świecie, czyli Europę i będą mogli skoncentrować się na Azji-Pacyfiku, bez obawy na przewrót w Europie. Tym bardziej, że wydaje się, że wojna uświadomiła Europie, a konkretnie jej Zachodowi, konieczność poważnego podjęcia tematu własnego bezpieczeństwa, co najbardziej pokazuje największa od dekad zmiana polityki Niemiec. Wojna na Ukrainie to również katalizator dla zjednoczenia się świata zachodu - przede wszystkim Europy i Stanów Zjednoczonych. To także bynajmniej nie jest w interesie Chin.
W rzeczywistości Ukraińcy pośrednio biją się o amerykański prymat i zachodni sposób życia, który wielu z nas do tej pory brało za pewnik. Biją się także za Polskę, jej przyszłość i bezpieczeństwo na wschodzie.
Nie należy jednak zapominać, że tak napięta sytuacja rodzi wiele ryzyk. Kreml jest teraz nieobliczalny - o tym świadczy sama decyzja o ataku, a jakikolwiek zdecydowany ruch Chin względem Tajwanu grozi teraz wojną światową.