- Hubert Walas
Ukraińska koalicja.
Dzień trzeci wojny o podbój państwa ukraińskiego rozpoczął się od pytania o sytuację w Kijowie. Miasto obroniło się, natomiast ofensywa nieco wyhamowała. Prawdopodobnie w celu przegrupowania rosyjskich sił. Ostrą ofensywę mogliśmy natomiast obserwować w świecie dyplomacji i w cyberprzestrzeni.
Zacznijmy od Kijowa. Przez całą noc toczyły się walki wokół Kijowa. Trwały uderzenia rakietowe (m.in. na lotnisko Kijów-Żulany). Bardzo ciężkie starcia miały miejsce w Wasylkowie pod Kijowem, gdzie armii ukraińskiej odparła atak mający na celu zajęcia pobliskiego lotniska.
Jest to tylko preludium do walk, jakie mogą się toczyć, jeśli zapadnie decyzja o zdobywaniu miasta. Władze państwa na czele z prezydentem W. Żełeńskim wciąż pozostają w Kijowie i nie planują ewakuacji. Władze stolicy również spełniają swoje funkcje pomimo bardzo trudnej sytuacji. Metro w mieście zostało całkowicie przekształcone w schron dla ludności cywilnej. Trwają przygotowania do obrony. Kopane są rowy, przygotowywane są koktajle mołotowa. Morale mieszkańców są bardzo wysokie. W mieście pojawiają się grupy rosyjskich dywersantów, które są poszukiwane i likwidowane.
O poranku świat obiegły obrazy ataku rakietowego na blok mieszkalny w Kijowie. Uderzenie w obiekty cywilne jest niewytłumaczalne i nie ma żadnego uzasadnienia. Jest to pogwałcenie międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych, a raczej kolejny dowód na to, że prawo wojenne w rosyjskich działaniach nie istnieje.
Co więcej Rosjanie dopuszczają się wiarołomstwa. Używają ukraińskich mundurów. Również jest to przykład pogwałcenia prawa wojennego.
W szarszym obrazku kontynuowane są kierunki ofensywy z pierwszych dwóch dni. W dalszym ciągu głównym celem ataku jest Kijów - otoczenie i zablokowanie stolicy. Próby przebicia się przez obronę stolicy nie powiodły się. Ataki będą podejmowane ponownie.
Rosjanie nie poczynili jednak znaczących postępów trzeciego dnia wojny. Jednak zajęli Markiwkę i Stanicę Ługańską w obw. Ługańskim. Prawdopodobnie zajeli również Melitopol, co potwierdza Reuter. Wciąż broni się Kijów, Chersoń, Mariupol. Jednak to ostatnie miasto jest w szczególnie trudnym położeniu i w najbliższym czasie może zostać okrążone, a Rosjanie zyskają most lądowy na Krym.
Okręty z Morza Czarnego wystrzeliwują rakiety „Kalibr” w kierunku Sumy, Połtawy i Mariupola. Z drugiej strony wg. Ukraińców po stronie rosyjskiego doszło do przyjacielskiego ognia i rosyjski okręt strącił własny samolot. Rosyjski sztab natomiast podaje, że po odrzuceniu przez Kijów propozycji „poddania się” rosyjskie oddziały mają wznowić ofensywę na wszystkich kierunkach.
W nocy z 25/26.02 pojawiły się informacje o zestrzeleniu przez siły ukraińskie dwóch Iłów-76 pod Wasylkowem, które miały mieć na pokładzie rosyjskich spadochroniarzy. Nie ma zdjęć wraków, ale informację potwierdza amerykański wywiad. Jeśli to prawda, byłby to bardzo mocny cios dla Rosjan. Spadochroniarze to są elitarne jednostki.
Sztab Gen SZ Ukrainy utrzymuje, że przynajmniej w części działa ich obrona przeciwlotniacza (S-300) oraz lotnictwo. Dzięki temu możliwe było strącenie Iła-76 oraz Su-25. Ukraińcy raportują, że ogółem zabili już 3500 rosyjskich żołnierzy, zniszczyli ponad 100 czołgów, ponad 500 wozów bojowych i 14 myśliwców.
Trzeciego dnia wojny internet na terytorium Ukrainy działa, podobnie jak telefony i systemy bankowe. Może się to zmienić, ale na razie wygląda na to, że przerwy w dostawie usług mają charakter lokalny i mogą wynikać z przeciążenia sieci, uszkodzenia infrastruktury bądź działań wojennych.
Potężny cyberatak wymierzony natomiast został z nieoczekiwanego przez Kreml kierunku. Grupę hakerską Anonymous. Hakerzy zablokowali oficjalną stronę Kremla, agencję Interfax, TASS. Padły też strony Gazpromu i Sberbanku. Wyższym aktem finezji było natomiast zhackowanie rosyjskich telewizyjnych kanałów państwowych, które zaczęły emitować ukraiński hymn i symbole narodowe. Cyber ataki mogą sparaliżować działanie państwa.
Armia ukraińska nawołuje do prowadzenia działań sabotażowych i dywersyjnych wobec rosyjskiego agresora. Dotyczy to przede wszystkich działań, które spowolnią lub uniemożliwią ruchy jednostek – np. tamowanie dróg ściętymi drzewami, podpalanie lasów, w których stacjonuje wróg, strzelanie w koła pojazdów, unieszkodliwianie ciężarówek z zaopatrzeniem. W celu zdezorientowania wroga i utrudnienia wykrycia celów prosi się mieszkańców o demontaż nazw miejscowości i numerów domów.
Wojna trwa, Ukraina się broni. Dużo skuteczniej niż wielu mogłoby sądzić. Dlatego pomoc państwu ukraińskiemu to obowiązek Zachodu. Broń przeciwpancerna, przeciwlotnicza, strzelecka, amunicja i paliwo to minimum.
W tym względzie sobota przyniosła dobre informacje dla Kijowa. Powoli łamie się niechęć niektórych państw - między innymi Włoch, Węgier, czy przede wszystkim Niemiec, do udzielenia Ukrainie szerszej pomocy i izolowania Rosji na świecie.
Na Ukrainę ciągnie szeroki strumień pomocy militarnej. 27 państw zgodziło się do przekazania Ukrainie sprzętu wojskowego, amunicji, czy paliwa.
Brutalna prawda jest taka, że gdyby Ukraina padała w ciągu pierwszych 48h - chęć pomagania jest byłaby mała, a na Kijów byłaby nakładana presja na ustępstwa w negocjacjach i poddanie się. Jednak Ukraińcy twardo się trzymają, więc brak dostaw jest nie do wytłumaczenia wyborcom np. w Niemczech. Ostatnie informacje mówią, że Berlin miał w końcu znieść własną blokadę na transfery broni na Ukrainę.
Ponadto wygląda na to, że osiągnięty został konsensus do wykluczenia Rosji z międzynarodowego systemu wymiany SWIFT. To kolejny miliardy dolarów wojennego kosztu, które musi ponieść Moskwa. Niektóre szacunki mówią nawet o 80mld dolarów. Nie jest to cios decydujący, ale bardzo mocny.
W trakcie dnia prezydent Volodymyr Zelensky napisał twita, w którym podziękował Turkom za zablokowanie cieśnin tureckich dla rosyjskich okrętów wojennych. Byłoby to niezwykle istotna informacją, gdyby nie to, że Ankara nie potwierdziła tych wieści. Zelenski albo próbował wywrzeć presję, albo Turcy po rozmowie zmienili decyzję.
Natomiast wyłom widać w rosyjskiej strefie wpływów. Kazachstan odmówił wysłania wojsk na Ukrainę i dodał, że nie uznaje niepodległości separatystycznych republik. Z drugiej strony, zgodnie ze wczorajszym raportem, na Ukrainie pojawili się już Czeczeni Kadyrowa.
Co raz więcej krajów zamyka własną przestrzeń powietrzną dla rosyjskich linii lotniczych.
Na koniec odrobina spekulacji. Niepotwierdzone wieści płynące z sieci zdają się sugerować, że delikatnie mówiąc Rosjanom cała operacja przebiega nie po myśli.
Zacznijmy od szerszego obrazka, który na Twitterze przedstawił estoński europarlamentarzysta Riho Terras. Wrzucił on relację zdobytą przez ukraiński wywiad. Przypominam, że nie można tego w traktować jako informację w pełni sprawdzoną. Co więc mówi ów raport?
Pokrótce - Rosjanie nie mieli planu taktycznego, a wojna kosztuje ich 20mld $ na dzień. Brakuje im broni, a rakiet jest zaledwie na kilka dni. Na kolejne produkcje trzeba by czekać kilka miesięcy, ale brakuje materiałów by je wykonać. Jeśli Ukraina wytrzyma 10 dni, to Moskwa będzie musiała rozpocząć negocjacje, bo będzie brakować pieniędzy, broni, czy zasobów. Oddziały specjalne Alpha mają przygotowywać prowokacja na cywilach, a Rosja ma zacząć wywoływać panikę wśród mieszkańców. Komentarz własny - to mogłyby wyjaśniać “przypadkowe” ataki na cele cwyilne - bloki mieszkalne, szpital, przedszkole.
Podobną opinię, tym razem od strony taktycznej przedstawił natomiast na Twitterze Stanimir Dobrew:
Pisze on - w trzecim dniu wojny rosyjska ofensywa wyraźnie zwolniła. Cele, które zostały postawione armii rosyjskiej nie zostały spełnione. Nie widać też znaczących postępów w zajmowanym terytorium. Kijów nie został odcięty i otoczony, władze polityczne wciąż pełnią swoje funkcje. Czy to co możemy obserwować po 60 h od rozpoczęcia działań to celowa taktyka czy może zacięcie się maszyny, która miała szybko i sprawnie zrealizować zadanie.
Jego zdaniem obecna sytuacja jest wynikiem splotu wielu czynników, w wyniku, których obnażony został wizerunek armii rosyjskiej, jaki był kreowany w ostatnich latach. Chodzi tu zarówno o wyszkolenie oddziałów, a także sprawy logistyczne. Potwierdzać to mogą m.in. pojawiające się doniesienia o brakach w zaopatrzeniu rosyjskich jednostek. Przyczyn tego stanu rzeczy można szukać we wszechobecnej korupcji w rosyjskiej armii, zakłamywaniu informacji o wysokim stopniu gotowości bojowej czy też kreatywności w tworzeniu raportów dla dowódców i kierownictwa państwa. Kłopoty z zaopatrzeniem mogą mieć swoją genezę w zużyciu części zapasów jeszcze przed rozpoczęciem działań, a także w błędach w planowaniu i realizacji uzupełniania zapasów na zajmowanym terytorium. Według autora uwierzyliśmy w oficjalne rosyjskie przekazy, które pokazywały potęgę SZ RUS.
Ponadto, wskazuje on na zlekceważenie Ukrainy oraz ducha walki Ukraińców. Być może władze FR były karmione przekazem własnych służb o słabości państwa ukraińskiego, w które same uwierzyły. Przygotowanie do walki, determinacja i morale Ukrainy mogły zaskoczyć agresorów i bardzo utrudnić działanie rosyjskich batalionowych grup taktycznych. Autor zauważa również, że przeprowadzone ataki rakietowe miały przede wszystkim na celu zastraszenie. Celami były dobrze znane obiekty stacjonarne, a nie miejsca koncentracji sił ukraińskich, co może wskazywać na problemy z rozpoznaniem.
Czy założenia tej analizy odzwierciedlają rzeczywistość? O tym dzisiaj jeszcze nie wiemy, ale rzeczywistość zweryfikuje je zapewne w ciągu kilku najbliższych dni.
Na koniec informacja o naszym kraju, która musi wybrzmieć - cały kraj zdaje egzamin i w tym trudnym dla naszego sąsiada momencie pomagamy jak umiemy. Oferowane są noclegi, dostarczana jest żywność i najpotrzebniejsze środki. Po raz kolejny okazuje się, że w najtrudniejszych momentach potrafimy się zjednoczyć i okazać wsparcie.
Nie jest to bynajmniej manifest wyborczy, ale trzeba zaznaczyć, że egzamin zdaje również polska klasa polityczna. Andrzej Duda poinformował, że Polska będzie wspierać natychmiastową akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej, a także przekazanie Kijowi funduszy na odbudowę.
Polska dostarczyła Ukrainie drony, zestawy przeciwlotnicze Piorun, moździerze, amunicję artyleryjską, a samych hełmów... 42 tys. To tak w odniesieniu do 5 tys hełmów dostarczonych przez Niemców.
Natomiast liczba uchodźców wojennych w Polsce przekroczyła już 115 tys osób. Dalej zachęcamy do przekazywania wsparcia.